27. Spisek

972 43 0
                                    

Michał bierze jeden z talerzy i wyjmuje z szuflady dwa widelce. Siada przy stole i patrzy na mnie z wyczekiwaniem. Przewracam oczami, ale bez słowa zajmuję miejsce naprzeciwko niego. Dopiero wtedy chłopak przekazuje mi sztućca.

– Nie udław się Natka.

– Dzięki za troskę– odpowiadam przesłodzonym głosem.

– Wieczorem będzie mała domówka u Szczepana, wpadniesz?– zmienia temat, cały czas przegryzając jedzenie.

– Może. Mam po południu spotkanie z klientką.

– Trzeba się porządnie spóźnić– wzrusza ramionami i przeczesuje palcami swoje włosy.– Zaczyna się o 18, więc jak dotrzemy na 20 to i tak dobrze.

Patrzę na niego z politowaniem i przewracam oczami. Mam nadzieję, że to tylko jego głupi żart i nie spóźnia się na każde umówione spotkanie.

– Ja się dziwię że oni nadal chcą się z tobą spotykać– wyrzucam z siebie, odkładając na bok talerz.

Chłopak unosi brew i wsuwa nogę pomiędzy moje stopy, leżące na podłodze. Uśmiecha się cwanie i bierze ostatniego gryza pieroga.

– Hipokrytka– prycha.– Sama chcesz spędzać ze mną każdą wolną chwilę, ale musisz się mną podzielić skarbie.

Wysyła w moją stronę buziaka, wykrzywiając przy tym twarz.

– Nie mów że ci to przeszkadza Michałku– mówię poważnie i prostuję nogę, kładąc stopę na jego udzie. Robię palcami małe kółka na materiale jego krótkich spodenek i uparcie wpatruję się w emocje, które malują się na jego twarzy. Wypuszcza powietrze, gdy wędruję bliżej jego krocza i nieco się prostuje. Zatrzymuję palce tuż obok linii jego czułego miejsca i posyłam mu niewielki uśmiech.

Zabieram nogę i wstaję od stołu, przechodząc z gracją do kuchni.

– Nic takiego nie powiedziałem– dopiero teraz reaguje na moje ostatnie słowa, przez co w duchu się śmieję.

– Ja myślę– odwracam się do niego, opierając się o blat.– Jakie plany na dzisiaj?

– Zabrałbym cię do kina ale chyba nie grają nic ciekawego.

– Wymyśl coś innego– wzruszam ramionami i cmokam ustami. Nie liczę na coś specjalnego, ale fajnie byłoby gdyby chłopak wykazał się kreatywnością, zwłaszcza że mieszka w Warszawie całe życie i już na pewno zdążył poznać miejsca warte uwagi.

Brunet stuka palcami o stół i wpatruje się w ścianę naprzeciwko siebie.

– Chyba wiem– wypala nagle i wyciąga z kieszeni spodni swojego iphona. Szuka czegoś nieustannie klikając w ekran.– Na jedenastą powinniśmy być na miejscu, a o trzynastej wrócimy do Warszawy– analizuje chłopak cały czas patrząc na wyświetlacz telefonu.– Później zdążymy jeszcze coś zjeść.

Zastanawiałam się co mogło chodzić mu po głowie, ale kompletnie żadna opcja nie wchodziła w grę.

Kiwam głową z uznaniem i przygryzam wewnętrzną stronę policzka.

– Wyjedziemy chwilę przed dziesiątą. Najpierw wpadniemy do twoich rodziców a później do moich.

Chłopak krzyżuje ze mną spojrzenie i uśmiecha się dumnie.

– Czyli wizyty u naszych rodziców to tylko chwilowy przystanek a reszty dowiem się później?– pytam i mrugam kilkukrotnie, zastanawiając się po kolei nad każdym punktem naszej dzisiejszej wycieczki.

Michał kiwa głową.

Tak jak Matczak zaplanował udaje nam się wyjechać ze Stawek kilka minut przed godziną dziesiątą. Pierwszym przystankiem jest dom moich rodziców, znajdujący się na Mokotowie.

PRZY TOBIE || MATAUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum