Rozdział 6

66 5 2
                                    

Następnego dnia gdy wstałam, bardzo źle się czułam po wczorajszej sytuacji. Zobaczyłam że Billa już nie ma, więc wstałam z łóżka i poszłam się umyć, rany tak mnie szczypały że nie mogłam wytrzymać. Po umyciu się poszłam na dół, gdy wszystkich zobaczyłam to wpatrywali się we mnie.. Zrobiło się niezręcznie. Nagle wszyscy wstali i pobiegli w moją stronę.

-IYV! WIESZ JAK SIĘ MARTWILIŚMY?! *wszyscy wykrzyczeli*

-Przepraszam was.. naprawdę ale wczoraj nie miałam ochoty z nikim rozmawiać. *westchnęłam*

-NIC SIĘ NIE STAŁO, ZA CO TY W OGÓLE PRZEPRASZASZ?

-Za to że wczoraj was zignorowałam itp..

-Kochana proszę cię, nic się nie stało. Rozumieliśmy to że mogłaś się źle czuć. 

Wtedy wszyscy mnie przytulili, dalej czułam się słabo ale na pewno lepiej niż wczoraj.

-Ivy *powiedział Bill*

-Tak?

-Nie idziesz dziś ani w tym tygodniu do szkoły. My też nie idziemy, będziemy się tobą zajmować. Rozumiesz?

-Rozumiem. *przytuliłam go z całej siły*

Tom i Kiri tak się na nas wpatrywali.. Ja wiedziałam że oni sobie jakieś scenariusze wymyślają i pewnie w głowie sobie mówią coś tego typu : Oni będą razem, ja to wiem.

-A właśnie Kiri, jak twoja relacja z Tomem?

-UHM.. DOBRZE A CZEMU PYTASZ?

-Bo myślałam że się sobie podobacie czy coś *powiedziałam to specialnie;)*

-YHM NO.. Kolegujemy się jak na razie.

-Dokładnie *odpowiedział Tom cały czerwony*

-A więc ja się jeszcze źle czuje więc położę się na kanapie..

Poszłam się położyć, kanapa była w salonie gdzie wszyscy teraz byli. Bill usiadł koło mnie i położył moją głowę na swoich kolanach.

-Jest ci wygodnie? I ciepło? *spytał się lekko zawstydzony i szczęśliwy*

-Tak, i to bardzo. Bill.. Cieszę  się że was poznałam, bez was nie dała bym sobie rady.. Nawet nie wiesz jak mi na was zależy, kocham was jak swoją rodzinę, każdego z was.

-Ivy, ja ciebie też kocham, kocham cię jak swoją siostrę.... jestem bardzo szczęśliwy że cię poznałem. 

Usiadłam na nim i przytuliłam się do niego, czułam się przy nim tak bezpiecznie.. poprostu czułam się cudownie. Później zjedliśmy śniadanie i się ubraliśmy, dzisiejszy dzień spędziliśmy w domu bo nie czułam się dobrze. Kiri i Tom poszli gdzieś razem a Georg i Gustav oglądali z nami film, no z Billem bo ja bardziej zasypiałam niż oglądałam. Usłyszałam tylko pukanie do drzwi, był to jakiś facet od pizzy, Georg zamówił pizzę, cieszyłam się i zjeliśmy. Nie wiedziałam zbytnio co robić ponieważ mi się nudziło. Nagle dostałam telefon on Toma, zdziwiłam się ponieważ w życiu nie dzwonił do mnie ale na szczęście  nie była to zła wiadomość, Gustav wyłączył telewizor a Bill i Georg słuchali co się stało.

-Tak? Coś się stało Tom? *spytałam zestresowana*

-Nie! Spokojnie, chciałem się spytać czy czujesz się lepiej.

-Ooo, dziękuje że pytasz! I tak, czuję się lepiej.

-To dobrze, ja z Kiri coś dla ciebie mamy!:D

-Oo, to wracajcie do domu bo nie mogę się doczekać!

-Wracamy, pa Ivy!

-Pa!

O co chodziło? *spytał się Bill*

Powiedziałam chłopakom że Tom i Kiri mają dla mnie jakiś prezent na co chłopcy się ucieszyli, chyba wiedzieli o co chodzi. Gdy wrócili i dostałam prezent, tak się ucieszyłam że zaczęłam płakać. Był to kot, najprawdziwszy kot. Wzięłam go do rąk i przytuliłam, popłakałam się cała i przytuliłam każdego po kolei. Nazwałam ją Zuma. 

-Ale dlaczego? Dlaczego kupiliście mi kota?... Przecież urodziny mam dopiero za ponad dwa miesiące.

-Kochana, powiedziałam wszystkim wczoraj że od dawna chciałaś mieć kota, więc pojechałam z Tomem ci go kupić. *powiedziała szczęśliwa Kiri*

-Dziękuje ci kochana, kocham cię nad życie! *przytuliłam ją tak mocno że nie mogła oddychać haha*

Zaczęłam się z nią bawić, pokochałam ją a ona mnie. Była cudownym kotkiem! Widziałam jak Bill z uśmiechem się patrzy jak się bawię z Zumą.

Dzisiejszy dzień był nudny ale jednocześnie cudowny. Bardzo szybko zleciał. Poszłam się myć i ubrać w nasze matching piżamy z Kiri. Zeszłyśmy na dół gdzie czekał Tom na Kiri bo musiał jej coś powiedzieć.. Ja byłam pewna o co chodzi.

-Kiri, chodź na chwilę ze mną.

-Ja?.. Dobrze..

No i poszli, tak się jarałam ale gdy usłyszałam radosne krzyki i "tak" Kiri to wiedziałam o co chodzi, pobiegłam do niej i spytałam się jej czy są razem na co ona krzykła tak! Tak się ucieszyłyśmy że zaczęłyśmy skakać po schodach i drzeć ryje. Bill wiedział o co chodzi, był dumny z brata. Ale ja z Kiri tańczyłyśmy i piłyśmy tymbarki;* Ona chodziła podjarana do wieczora a ja oczywiście z nią. Położyłyśmy się na kanapie, przez te piżamy wyglądałyśmy prawie tak samo, ale to dobrze:* Później stwierdziłam że muszę iść spać bo poczułam się gorzej.

-Ivy o co chodzi?.. *spytał sie Gustav*

-A nie nic, tylko słabo mi się zrobiło. Ale jest oki.

-Jesteś pewna? *spytał się Bill*

-Tak! Spokojnie. Tylko pójdę się już położyć, Bill.. Idziesz ze mną? Bo muszę ci coś powiedzieć na prywatnośći.

Oh-.. ja? Dobrze już idę..

Kiri się na mnie popatrzała takim wzrokiem że jezu, popatrzałam się takim samym i ona już wiedziała o co chodzi, pokazała mi kciuka w górę i się uśmiechnęła.

Gdy weszliśmy do pokoju Billa, zamknęłam drzwi na klucz i razem z nim usiadłam na łóżku.

-A więc tak.. Bill..

-Co się stało? Wiesz że zawsze mi możesz mówić co się dzieję. *powiedział zestresowany*

-No bo najwidoczniej tak wyszło że czuje coś do ciebie, nie jako do przyjaciela tylko wiesz.. Chłopaka..

-Ivy.. Mówisz poważnie?.. *zawstydził się ale także uśmiechnął*

-Tak Bill, mówię poważnie..

-Ivy.. Ja też cię kocham, czy chciała byś zostać moją dziewczyną?

-TAK! OCZYWIŚĆIE ŻE TAK! *bardzo się ucieszyłam*

Bill chwycił mnie za biodra, przysunął do siebie i namiętnie pocałował w usta.. To uczucie było takie cudowne.. Oddałam pocaunek i całowaliśmy się tak że aż jęknęłam.. Gdy przestaliśmy to spojrzałam mu w oczy. Były cudowne, przytulił mnie i położyliśmy się spać, przysunął mnie do siebie i pocałował w szyję. Tak zasnęliśmy, jescze w tedy nie wiedziałam że następnego dnia stanie się coś strasznego..

PrzeznaczenieWhere stories live. Discover now