Rozdział 11 | Charlotte, Niall |

57 4 0
                                    

Charlotte


Przetarłam oczy i przewróciłam się na drugą stronę. Nie miałam w ogóle ochoty wstawać, mogłabym spać w nieskończoność i jeszcze dłużej. Czuję się okropnie. Naciągnęłam pościel na twarz. Znając życie Alex jeszcze smacznie śpi, nigdy nie był rannym ptaszkiem. Po tym jak zostawiłam Nialla koło basenu już go nie widziałam, z czego bardzo się cieszę. Wczoraj większość dnia spędziliśmy na plaży. Bawiłam się świetnie, z resztą jak zawsze. Kiedy Marlene powiedziała, że ma być otwarte całą dobę strasznie się zdenerwowałam, że przyjaciółka będzie musiała harować dwa razy więcej. Na szczęście kobieta zatrudniła tą dziewczynę, hm, Ivy? Właśnie skoro mowa o pracy to będę musiała jakiej poszukać. Mam nadzieję że nie zostanę zbyt długo na bezrobociu, mam jakieś oszczędności ale i tak muszę czegoś poszukać. Nie wiem co chcę robić, właściwie jest mi to całkowicie obojętne. Byleby tylko nie siedzieć na miejscu i kompletnie nic nie robić. Niespodziewanie rozległo się pukanie i po chwili drzwi się otwarły. Doskonale wiedziałam że to mój brat, Ellie pewnie jest już w sklepie.

- Al, nie mam ochoty na rozmowy - jęknęłam zawijając się w kłębek pod pościelą.

Nic nie odpowiedział tylko usiadł na materacu, zaczął stukać palcami o moją stopę. Przesunęłam się bliżej krawędzi i odwróciłam się do niego tyłem, aby przestał. Wypuścił powietrze poirytowany i po chwili leżał już obok mnie. Odsunęłam się jeszcze kawałek żeby przestać czuć jego oddech na karku.

- Alex naprawdę nie mam zamiaru z tobą gadać. Daj mi pół godziny, później możemy gdzieś iść, ale daj mi się...

- Charlotte - mruknął. Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że ten głos na pewno nie należy do mojego brata. Momentalnie zesztywniałam po czym wyskoczyłam z łóżka jak oparzona. Odgarnęłam włosy z twarzy i spojrzałam na Nialla, który jak gdyby nigdy nic leżał sobie z założonymi rękami za głową oczywiście w pełni zadowolony z siebie. Skrzyżowałam ramiona i spojrzałam na niego wściekła.

- Co ty tu robisz?! - zawołałam. - W ogóle kto cię wpuścił?! Czego chcesz?

Uśmiechnął się i wyciągnął nogi do do przodu. Właśnie miałam ochotę zrzucić go ze schodów, tylko jego mi tu brakowało. Ten to sobie umie wybrać moment.

- Spokojnie księżniczko, przyszedłem pogadać - oznajmił. - Mam dla ciebie propozycję, bez wątpienia nie do odrzucenia.

Nawilżył dolną wargę, niemal czułam jak rozbiera mnie wzrokiem. Przewróciłam oczami, podeszłam do szafy i zaczęłam wyciągać ubrania. Bez słowa ruszyłam w stronę łazienki, wzięłam chyba najszybszy prysznic w życiu. Założyłam czerwona spódniczkę w kratkę, do środka wcisnęłam białą bluzkę, ulubioną jeansową kurtkę i trampki. Poprawiłam włosy i wróciłam do pokoju. Blondyn zniknął. Zmarszczyłam brwi i zeszłam na dół. Okazało się że siedział w kuchni i zajadał się moim śniadaniem... Sięgnęłam po jakąś zgniecioną karteczkę leżącą na podłodze "Poszedłem pobiegać, zrobiłem Ci śniadanie. Smacznego, Charlie". Zgniotłam papierek i wyrzuciłam go do kosza. Oparłam się o blat kuchenny i przez chwilę przyglądałam się Horanowi jak zajada się tostami. Um, czy on zrobił sobie tutaj jakąś stołówkę?

- Smacznego - powiedziałam sztucznie się uśmiechając. Skinął głową, niezwracająca na mnie większej uwagi. - Dobrze, możesz mi w końcu powiedzieć jaki jest powód twojej wizyty?

- Przecież już mówiłem - mam sprawę. - Upił kilka łyków kawy z mojego ulubionego kubka. - Dobra, znalazłem ci pracę. - Otworzyłam oczy zaskoczona jego słowami. - Jasne, nie musisz dziękować.

Przestąpiłam z nogi na nogę i po raz kolejny spojrzałam na chłopaka. Nieustannie ciągnął się za mną zapach jego perfum. Przymrużyłam oczy, musi być jakiś haczyk.

| Senne Miasto? | Niall Horan & Louis TomlinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz