Rozdział XII

123 2 0
                                    

"P R Z E B A C Z E N I E"

Gdy Rudy i Alek opuścili mieszkanie Zawadzkich, Karolina poszła do swojego pokoju. Była zmęczona po całym dniu. Dawno nie czuła w sobie tylu emocji. Znacznie ją przytłoczyły. Niby spędziła czas u swojej przyjaciółki tylko na rozmawianiu, ale zdobyte wrażenia ją wykończyły. W ostatnim czasie za dużo się działo. Sama nie wiedziała co miała o tym wszystkim myśleć. Julia się wcale nie zmieniła. Mimo to, na ich dzisiejszym spotkaniu czuła się dziwnie. Jej przyjaciółka dziwnie na nią zareagowała. Niby się ucieszyła z jej powrotu, ale pod tym względnym płaszczem czuła, że była smutna. Nie do końca tego się spodziewała. Może potrzebowała czasu? Sama nie wiedziała. Być może przez to, że rok się nie widziały? Karolina wiedziała jedno - teraz często będą mogły się widywać, a ona nie przepaści żadnej okazji. Między nimi musiało być dobrze.

Tadeusz ruszył za siostrą do pokoju. Musiał z nią pogadać o jej dzisiejszym wybryku.

Chłopak zamknął za nią drzwi i stał z rękami skrzyżowanymi na piersi. Był trochę zły na nią. Wiedział, że zawinił, ale musiał się dowiedzieć prawdy.

- Co? - Zapytała dziewczyna widząc go. Nie miała ochoty na niego patrzeć. - Możesz wyjść? To mój pokój, nie twój.

Tadeusz przewrócił oczami. Nie ruszył się nawet na centymetr.

- Co ci odbiło? Czemu uciekłaś? - Zapytał nadal stojąc. Zmierzył ją wzrokiem od góry do dołu. Dziewczyna była bardzo koścista. Miał wrażenie, że jakby się przewróciła, to by się połamała. Zdecydowanie musiała więcej jeść.

- Nie uciekłam. - Powiedziała twardo dziewczyna. Nadal była na niego zła za te wszystkie kłamstwa.

- To gdzie byłaś? - Dopytał.

- U Julii, nie słyszałeś? - Prychnęła.

Tadeusz ze zrezygnowaniem uklęknął przed nią. Karolina spojrzała się na niego od niechcenia. Nie miała ochoty na rozmowy z nim, ale chłopak nie odpuszczał.

- Co chcesz?

- Przepraszam. - Powiedział Tadeusz.

Dziewczyna była w lekkim szoku, ale nie dała po sobie poznać.

- Za co? - Powiedziała chłodnym tonem głosu. Chciała to usłyszeć.

- Za to, że cię okłamałem. Naprawdę nie chciałem tego robić, ale myśl, że mógłbym znowu cię stracić jest okropna. Robiłem to dla twojego dobra.

Chłopak patrzył się na jej twarz. Chciał coś z niej wyczytać, ale nie dostrzegł niczego. Żadnej emocji. Dziewczyna unikała jego wzroku.

- Nie okłamuj mnie następnym razem. I tak wiem, że działacie. Myślisz, że nie widziałam tych flag? - Zapytała.

Tadeusz tego nie przewidział. Jak mógł być taki głupi? Przecież skutki ich działań były widoczne. Karolina była bystrzejsza niż myślał. Wiedziała więcej niż powinna.

- Nie chcę żebyś brała w tym udział. - Powiedział ze smutkiem. Miał nadzieję, że go zrozumie, a przynajmniej spróbuje.

- Szczerze to nie mam ochoty. Martwa nikomu się nie przydam. - Powiedziała poważnie. Nie zamierzała się wplątywać w żadne konspiracje, a przynajmniej na chwilę obecną. Musiała się wdrążyć w życie miejskie.

- Serio? Myślałem, że tego chcesz. - Zapytał chłopak z delikatnym uśmiechem na ustach. Czyżby nie musiał się o co martwić?

- Wolę skupić się na swoim życiu. Może nie jest najlepsze, ale czuję się jakbym powstała zza grobu. Chcę łapać każdą chwilę. - Powiedziała dziewczyna. Sama nie była pewna czy blefowała, czy nie, ale stwierdziła, że właśnie to należało powiedzieć. Zresztą, skoro wszyscy dookoła niej kłamali, to ona nie mogła?

*

Kolejny dzień

Po wspólnym obiedzie z rodziną, Karolina wraz z bratem i jego przyjaciółmi ruszyła nad Wisłę. Dawno tam nie była, a widok był przecież piękny. Musiała znowu zawitać nad rzekę. Miała nadzieję, że to miejsce wyglądało tak samo jak je zapamiętała. Minęło dużo czasu odkąd była tam ostatni raz.

Zośka zdążył nieco ochłonąć po ostatniej kłótni. Bardzo to przeżywał, ale w końcu sobie odpuścił. Nie mógł w kółko przetwarzać tej rozmowy. Było to destrukcyjne. Zrozumiał swój błąd. Gdyby jakąkolwiek bliska osoba okłamałaby go, źle by się z tym czuł. Nieco otworzył mu się umysł i obiecał sobie, że więcej już tego nie zrobi.

Alek nikomu nie powiedział o tym, co się wydarzyło podczas akcji. Dokładnie o tym, co stało się po wybiciu szyby w sklepie. Zachował to dla siebie. Zośce powiedział, że zadanie wykonał bez żadnych trudności. Nie zamierzał nic wspominać o Karolinie. Nie chciał jej wsypać i sprawić, że źle by się przez niego poczuła. Chciał być dobrym przyjacielem zarówno dla niej, jak i dla niego. Gdyby Zośka się dowiedział prawdy, to nie raz by mu to wypomniał. Zresztą, Tadeusz jak to Tadeusz, na pewno wygarnąłby mu że był nieostrożny. Skoro nic się nie wydarzyło, to nie zamierzał być konfidentem. Zresztą co miałby mu powiedzieć?

- Zmieniło się coś? - Zapytała z entuzjazmem Karolina. Przerwała panującą ciszę między nimi.

- Zobaczysz. - Wyszczerzył się Rudy. Lubił, gdy jego przyjaciółka była szczęśliwa.

Po niespełna 5 minutach przeszli przez ostatni róg, który zasłaniał im betonową Warszawę. Teraz rozpościerał się czysty obraz na rzekę. Karolina była oczarowana nim. Przyspieszyła, żeby jak najszybciej znaleźć się nad wodą.

- Jejku, niewiele się zmieniło. - Powiedziała radośnie, a chłopacy ją dogonili. Wszyscy mieli radosne miny. Nie wiedzieli ile im życia zostało. Mimo to byli pewni, że będą czerpać z niego tyle, ile wytrzymają.

Karolina stanęła przy brzegu Wisły. Czuła się dobrze. Miała wrażenie, że jest wolna. Zawsze uwielbiała wyjazdy nad morze lub jezioro. Kochała wodę, a jeszcze bardziej pływać. Dawało jej to nieograniczoną radość. Niestety, teraz nie mogła sobie pozwolić na takie wyjazdy.

- Jak ci się podoba? - Zapytał Zośka.

- Jest cudownie. - Powiedziała wpatrując się w wodę. Dzień był ciepły i słoneczny, a lekki wiaterek muskał jej ciało. Dawno nie czuła się tak swobodnie.

Czwórka młodych ludzi spacerowała przy rzece. Rozmawiali i śmiali się. Tematy zdawały się nie mieć końca. Było lepiej niż dobrze. Choć na chwilę mogli zapomnieć o wojnie.

- Cieszę się, że was poznałam. - Powiedziała dziewczyna, gdy stanęła przed swoją kamienicą. - Dziękuję wam.

Karolina posłała im szczery uśmiech. Chłopacy oczywiście to odwzajemnili. Jak mogliby tego nie zrobić?

- My również się cieszymy. - Powiedział Alek i jako pierwszy podszedł do dziewczyny. Jej promienny uśmiech mógł odgarnąć jego największe smutki. - Nawet nie zdajesz sobie sprawy, ile radości daje nam to, że żyjesz.

Chłopak przytulił się do niej mocno. Karolina poczuła jak jego silne ramiona oplotły jej ciało. Przez dziewczynę przeszła fala gorąca. Poczuła ogromne ciepło Alka, które rozgrzało ją. W tamtej chwili miała wrażenie, że przez niego staje się jedną wielką zapałką.

Gdy Alek już ją puścił, podszedł do niej Rudy. Bez najmniejszego oporu przytulił się do niej. Ich uścisk nie trwał długo. Mimo to, dziewczynie tyle wystarczyło.

Karolina uwielbiała tę dwójkę chłopaków. Byli cudowni na każdy możliwy sposób.

"Więc idź chociażbyś wiedział, że zmierzasz do grobu
b

o nie w tobie jest trwoga, ale ty poprzez trwogę."


- Krzysztof Kamil Baczyński

Wywieziona | Kamienie na szaniecDonde viven las historias. Descúbrelo ahora