Rozdział XII

183 11 0
                                    

Syriusz

Podjeżdżamy do starej watahy Alicji nowy Alfa wychodzi z bocznej bramy.
- królu tak jak chciałeś są w sali wszyscy nawet ich wódz - mówi
- dobrze - odwracam się do moich wojowników - zaczynamy - wołam.

Żołnierze wbiegają do sali okrążając nie przyjaciela.
- no proszę królewscy bracia czekałem na to spotkanie - poparzony mężczyzna zaczyna klaskać.
- nie stety to jest ostatnie nasze spotkanie -

Alicja

Siedzę w pokoju szykując się do balu
- pani już czas - strażnik mówi przez drzwi.
Wychodzę i idę do sali balowej.
Moja długa złota suknia leży idealnie nie ukazując mojego coraz większego brzucha, specjalnie zasłoniłam go luźny materiałem.

Staje przed drzwiami strażnik otwiera je przepuszczając mnie.
- królowa Alicja - woła głośno.
Wszyscy odwracają się w moją stronę i kłaniają się.
Staram się nie pokazywać mojego zmartwienia.

Gdzie jesteś kochany? wzdycham wchodząc w tłum.
- witam wszystkich na Balu Zimowym tegoroczny bal nie rozpocznie królewski taniec z wiadomych przyczyn ale nie przedłużając zacznijmy tańce -

Siadam na tronie straż cały czas jest w pobliżu.
- królowo - ten wstrętny były radny podchodzi do mnie strażnik nie daje mu jednak podejść za blisko.
- czemu nie zatańczyłaś zgodnie z tradycją - pyta kłaniając się.

- wyjaśniłam to już - patrzę na roztańczone pary.
- moglaś zatańczyć z kimś innym -
- królewski taniec to taniec tylko i wyłącznie króla i królowej - strażnik mówi wyraźnie zdenerwowany.
- zacznijmy od tego że ona nie jest koronowana - mówi radny z ohydnym uśmiechem.

- królowa nie musi być koronowana wystarczy że jest skojarzona z królem a sądząc po znaku na szyi jest - strażnik mówi stanowczo.
- radny Farto nie mam ochoty z tobą rozmawiać wróć proszę do zabawy -

Wściekły radny odchodzi kładę dłoń na brzuchu patrząc na stojący obok tron.
Moje dzieci skarby moje największe tak bardzo boję się o was chociaż jeszcze nie przyszliście na świat, boję się też o waszego ojca nie mam żadnych wiadomości co z nim ale mam nadzieję ona i wy dajecie mi siłę żeby żyć.

Moje myśli zostały przerwane przez piątkę znajomych osób
- pan Janek, pani Kasia, Ela, Czarek, Sonia - wołam podchodząc.
Strażnik staje przy mnie
- to moi przyjaciele spokojnie -
- wasza wysokość - kłaniają się
- jak dobrze was widzieć - patrząc na ich uśmiechnięte twarze sama się uśmiecham.

- ciebie również ale widzę że czekają cię zmiany - pan Jan pokazuje na mój brzuch, wystający z materiału, który się przesunął, poprawiam go szybko.
- tak i to potrójne - szok na ich twarzach wywołuje mój śmiech.
- gratulacje niech się urodzą zdrowe i silne no i żeby poród był bez problemów - pani Kasia łapie moje dłonie.

- dziękuję mam tylko nadzieję że urodzą się po powrocie króla bardzo chciał być przy porodzie - serce mnie kuje z tęsknoty za moim samcem.

- do dziś pamiętam jak rodziłam Czarek zemdlał jak tylko zobaczył główkę - Ela wspomina rozweselając mnie.
- Jan był lepszy zasłabł zaraz po odcięciu pępowiny - pani Kasia kręci głową.

Rozmawiam z nimi gdy podbiega do nas Hania.
- wrócili król czeka w gabinecie - szepcze mi do ucha.
- przeproszę was muszę się oddalić na trochę - wszyscy się kłaniają
- oczywiście do zobaczenia - pan Jan uśmiecha się czule.

Wychodzę z sali i kieruje się szybko do gabinetu, tak bardzo chcę zobaczyć mojego partnera.
- pani powoli - wołają strażnicy ale ich nie słucham jedyne czego chce to znaleźć się w ramionach Syriusza.

Wchodzę do gabinetu Syriusza, mój ukochany stoi na środku zmartwiony i zaniepokojony czymś tylko czym.
- Syriusz tak się bałam - wpadam w jego ramiona
- moja kochana tak bardzo tęskniłem jak się czujesz czy wszystko w porządku - pyta dając mi serię całusów.

- wszystko w porządku czuje się dobrze ale ty nie wyglądasz najlepiej co się stało - pytam głaszcząc jego policzek.
- spokojnie wszystko dobrze ten drań nieżyje jesteś bezpieczna - całuje moje czoło.
- widzę że coś się dzieje proszę powiedz - patrzę w jego oliwkowe oczy.

Wzdycha i podnosi lewą ręką
- co się stało - cała dłoń i pół przed ramienia ma zabandażowaną.
- to nic wielkiego tylko będziesz musiała patrzeć na moją poparzoną rękę - uśmiecha się smutno.
- czy widział to lekarz - pytam delikatnie dotykając opatrunku.
- najpierw chciałem zobaczyć ciebie -

Zaprowadziłam Syriusza do kliniki gdzie lekarz bada jego rękę.
- ręka wróci do sprawności ale zostaną blizny - lekarz mówi bandażując rękę z powrotem.
- widzisz wszystko będzie dobrze - mówię z uśmiechem.
- królowa ma rację do dwóch miesięcy powinno być już dobrze -

Wychodzimy z kliniki Syriusz cały czas trzyma mnie blisko siebie.
Wchodzimy do sali strażnik uśmiecha się szeroko kłaniają się
- król Syriusz królowa Alicja - woła wszyscy zaczynają wiwatować na nasz widok.

Schodzimy na dół i kierujemy się na podest gdzie stoją trony.
- wilki i ludzie przepraszam za spóźnienie ale kiedy już jestem chce żebyście cieszyli się razem z nami - zdejmuje materiał odsłaniając mój brzuch - królowa jest w ciąży -

Tłum wiwatuje radośnie, kiedy w końcu udaje się go uciszyć ja przemawia.
- mamy jeszcze jedną nowinę pod moim sercem nie rozwija się jeden czy dwa szczeniaki tylko trzy dwie dziewczynki i chłopiec -

Kiedy tłum się uspokoił Syriusz zaprowadził mnie na środek sali gdzie stał Igor z Dominiką.
Strażnik podchodzi do nas z koronami na poduszce. Syriusz założył swoją a drugą trzyma w ręce.
- Alicjo czy przyrzekasz dbać o watahę i szanować jej mieszkańców szanować zasady i razem z królem rządzić na równi ramię w ramię - Igor pyta z uśmiechem
- tak - odpowiada krótko.

- czy przyrzekasz kochać i opiekować się swoim partnerem wspierać go i stać u jego boku w zdrowiu chorobie dostatku i biedzie - pyta dalej.
- tak przyrzekam -
- czy obiecujesz dzieci wychowywać zgodnie z naszą kulturą i tradycją wraz z królem -
- tak -

Odwraca się do brata
- królu czy przyrzekasz kochać szanować i opiekować się swoją partnerką i dziećmi pomagać w wychowaniu i traktować ją jako równą sobie - pyta, Syriusz patrzy mi w oczy.
- oczywiście że tak - uśmiecham się do mojego ukochanego.

Igor odwraca się do tłumu pokazując na nas.
- przedstawiam wam króla i królową watahy Black Pearl - wszyscy zaczynają klaskać.
Syriusz zakłada mi koronę na głowę i zbliża usta do ucha

- właśnie zostałaś moja na zawsze królowo - szepcze całując płatek.

Późnym wieczorem wracamy do pokoju Syriusz ani na krok nie opuścił mojego boku.
- jak podobała ci się niespodzianka - pyta gdy wchodzimy po schodach.
- była wspaniała - jesteśmy na szczycie schodów gdy ktoś mnie woła.
- królowo czy możemy się pożegnać - pan Jan stoi na dole schodów.
- oczywiście Syriuszu to moja druga rodzina - przedstawiam wszystkich.

- miło mi - mówi Syriusz gdy zeszliśmy z góry.
- nam również panie - pan Jan kłania się.
- dziękuję że przybyliście - pan Jan gładzi mój policzek.
- nie mogliśmy przegapić okazji żeby cię zobaczyć - Ela przytula mnie
- musimy już wracać maleńka - pani Kasia łapie mnie za ręce.

- królu za pozwoleniem dbaj o nią wiele przeszła ale nie umie myśleć o sobie potrzebuje kogoś kto pomyśli o niej za nią - Syriusz obejmuje mnie.
- proszę się nie martwić dobrze się nią zaopiekuje -

Kiedy poszli Syriusz podniósł mnie w stylu ślubnym i ruszył do naszego pokoju.
- kocham cię królowo -
To ostatnie co słyszę zanim zasnę w jego ramionach.

Królowa WilkówWhere stories live. Discover now