Rozdział XI

198 9 0
                                    

Syriusz

Od trzech godzin słucham wywodów jakiegoś psychopaty, który zabił mi ojca i ranił pokojówkę.
Po dwóch dniach pościgu idiota wpadł w zasadzkę w lesie i teraz jest przesłuchiwany i sądzony.

Podchodzę do niego
- przestań pierdolić i powiedz co chciałeś osiągnąć - pytam tracąc cierpliwość.
- mój pan jest prawowitym królem nie ty - spluwa pod moje nogi
- spokojnie bracie my dalej go przesłuchamy a ty idź się uspokój - patrzę na mężczyzn w sali.
- wróćmy do przesłuchania - wracam na swoje miejsce - Riko - macham na dowódce.

- kim jest twój pan - pyta podchodząc i pokazując mu zdjęcia tego poparzonego typa - czy to on -
Obserwuje jak twarz mężczyzny zmienia się z pewnej siebie na przerażoną i niepewną.
- zadałem ci pytanie - Riko powtarza uderzając go w brzuch.

- dość, wiem już wystarczająco dużo twoja nagła reakcja na zdjęcie jest jasnym przekazem że mamy rację, straż zabrać i skończyć - dwóch strażników kłania się i zabiera mężczyznę do lochu gdzie zostanie zabity.

Wychodzę z sali wraz z Igorem i Pawłem.
- gdzie jest królowa księżna i beta - pytam strażnika wchodząc na główny korytarz
- królowa jest w pokoju pilnowana przez dwóch strażników księżna i beta są w pokoju wspólnym z księżniczką panie również pilnowane przez straż - informuje.
- idźcie do swoich kobiet -

Rozchodzimy się przy schodach, powoli wchodzę na górę myśląc o mojej partnerce i szczeniakach.
Podchodzę do drzwi strażnicy kłaniają się odchodząc
- czy królowa coś jadła? -
- tak gulasz z dziczyzny z kaszą i ciasto marchewkowe - przytakuje i odprawiam ich
- niech nikt nie wchodzi na moje piętro - daje im ostatni rozkaz przed wejściem do pokoju.

Moja partnerka śpi wtulona w moją poduszkę, patrzę na jej spokojną twarz podchodzę i przykrywam moją ukochaną.
Po cichu wchodzę do łazienki i wchodzę pod prysznic.
Stoję pod strumieniem ciepłej wody.
Odkąd dowiedziałem się o ciąży Alicji jestem jednocześnie szczęśliwy i zdenerwowany.

Nie z powodu rodzicielstwa to mnie motywuje do działania denerwuje mnie fakt że ten szantażysta jest na wolności i zagraża mojej rodzinie.
Z moich myśli wyrywa mnie para dłoni powoli sunących w górę moich pleców.

Odwracam się i w momencie mój lykan warczy.
- co ty tu robisz Zośka wynocha - pytam wychodząc z pod prysznic i owijając ręcznik na biodrach.
- chciałam pomóc ci się rozluźnić - podchodzi do mnie, biorę ją za ramię i prowadzę do drzwi pokoju.

Wypycham ją na korytarz a zaraz za nią leci jedyna rzecz jaką miała ze sobą, szlafrok.
- straż zabrać ją natychmiast i odesłać do domu - krzyczę zamykając drzwi.
Odwracam się plecami do drzwi, Alicja siedzi ze łzami w oczach.

Podbiegam do niej szybko
- do niczego nie doszło przysięgam -
- kochanie spokojnie słyszałam waszą awanturę - kładzie dłonie na mojej piersi, ujmuje jej twarz i całuje jej słodkie usta.
- kocham cię królowo - jedna z dłoni mojej kobiety schodzi w dół mojego brzucha aż do krawędzi ręcznika.

- ostatnio mnie zaniedbujesz królu, już nie pamiętam jak to jest krzyczeć twoje imię z rozkoszy - kokietuje robiąc smutną minę.
- do prawdy chyba muszę się poprawić - kładę Alicję i wchodzę na nią całując swój znak.

- tak musisz a ja muszę pomóc ci się rozluźnić - przekręca mnie na plecy z uśmiechem.
Schodzi w dół mojego ciała zdejmując ręcznik ze mnie.
- ach - sapie gdy bierze mojego kutasa w usta.
Ssie i liże go a ja czuję że jestem blisko, przyciągam moją kobietę do pocałunku obracając nas.

Zdejmuje z niej piżamę i wchodzę powoli w jej ciasną szparkę.
- kochanie - mówi przez zaciśnięte zęby, uśmiecham się poruszając się w niej powoli.
Stopniowo zwiększam tępo czując jak zbliża się do orgazmu.
- nie powstrzymuj się królowo -
- aaa Syriusz - krzyczy dochodząc.

Wraz z jej uwolnieniem przyszło i moje.
Kładę się przyciągając ją do siebie
- moja królowo miłości mojego życia tak bardzo cię kocham - szepcze jej do ucha całując płatek.
- też cię kocham i nie mogę się doczekać kiedy nasze dzieci będą z nami - kładzie dłoń na brzuchu, robię to samo.
- ja też najdroższa -

Alicja

- kochanie czas wstawać - przekręcam się w stronę głosu mojego partnera i otwieram oczy.
Mój partner siedzi na łóżku ze śniadaniem na tacy.
Siadam a Syriusz daje mi tacę skradając buziaka.
- muszę wyjechać na kilka dni - po głosie z łatwością mogę stwierdzić że to bardzo poważny wyjazd.

- powiesz mi dla czego - pytam patrząc w te oliwkowe oczy.
- wiemy gdzie jest ten drań szykujemy zasadzkę - łzy same cisną mi się do oczu - spokojnie wszystko dobrze pójdzie i wrócę przed balem -
- a jeśli nie, nie mogę cię stracić dzieci cię potrzebują nie mogę cię stracić - łkam głośno mocno go przytulając.

- wszystko pójdzie dobrze rozumiesz wrócę do was i razem przekażemy wszystkim radosną nowinę - próbuje mnie uspokoić.

Schodzimy do holu żołnierze już czekają.
Igor przytula córkę i partnerkę Paweł całuje dłonie partnerce.
- obiecaj że będziesz dbać o siebie - po raz trzeci mnie prosi.
- dobrze a ty obiecaj że wrócisz do mnie -
- obiecuję - kładzie dłoń na moim brzuchu, który jest już widocznie zaokrąglony - bardzo was kocham maluszki - szepcze do mojego brzucha.

- kiedy wrócę urządzimy im pokój i nasz przygotujemy na nowych lokatorów -
- do porodu jeszcze dużo czasu nie musimy się śpieszyć - gładze jego policzek.
- chce mieć pewność że wszystko jest gotowe na ich narodziny - uśmiecha się do mnie

- musimy ruszać - Paweł podchodzi do nas.
- dobrze zaraz do was dołączę -
Paweł kłania się i odchodzi.
- trzymaj się zdala od starej rady dwóch strażników będzie przy tobie czuwać - przytakuje spokojnie.

Obserwuje jak kilkanaście aut odjeżdża z pod pałacu.
- spokojnie wrócą - Dominika bierze mnie za rękę.
- co powiecie na rozproszenie uwagi - pytam Hania
- musimy urządzić bal - przypomniałam.
- choćmy czas biegnie szybciej przy pracy -


Królowa WilkówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz