Rozdział 6

153 16 7
                                    

Kolejny dzień wolontariatu. Nela przyszła do szatni i przebrała się w strój służbowy. Narzuciła na siebie jeszcze polar z logo pogotowia, bo pogoda z dnia na dzień robiła się coraz chłodniejsza. Dziewczyny wcale ten fakt nie cieszył. Uwielbiała ciepłe wieczory, podczas których mogła w spokoju biegać sobie w krótkich legginsach i topie. Teraz, kiedy wybierała się na przebieżkę musiała założyć przynajmniej dwie warstwy ubrań, by nie zamarznąć.

- Dzień dobry - przywitała się Anka, wchodząc do pomieszczenia. Przytuliła córkę.

- Czy ja wiem czy taki dobry? Jest zimno i pada - rzekła Nela. Optymizm zdecydowanie nie należał do cech jej osobowości.

- Nie jest tak źle. Poza tym lepsze to niż dyżury w sierpniu, gdy jest ponad trzydzieści stopni i gotujemy się w długich, grubych spodniach.

- Może masz rację.

- Cześć wam! - na bazie pojawił się Piotr, a zaraz za nim przyszła Britney. Nela przywitała się z ratownikiem żółwikiem, a z blondynką przybiła piątkę. Zaraz potem głos Rudej rozbrzmiał w radiu.

- Potrącenie rowerzysty na Liliowej. Mężczyzna bez kontaktu, są przy nim świadkowie zdarzenia.

- Przyjęłam, jedziemy - odpowiedziała Anna. Ratownicy pobiegli do karetki.

Przez następne godziny mieli całe mnóstwo wezwań. Wypadki, zasłabnięcia, zakrztuszenia, złamania. Co chwila tylko wjeżdżali i wyjeżdżali z parkingu na SOR Leśnej Góry. Kochali swoją pracę, ale tego dnia naprawdę dawała im w kość.

********

- Musi Pani przeć - instruował Benio, starając się przyjąć poród w domu. Dostali wezwanie do silnych skurczy i było już za późno, by jechać do szpitala.

- Przecież to robię! - zdenerwowała się ciężarna.

- Spokojnie, proszę Pani. Już jesteśmy blisko, niech Pani teraz postara się z całych sił - do pomocy dołączyła Sonia, która wiedziała, że temperament Benia może szybko zdenerwować pacjentkę. - Za chwilę będzie miała Pani pięknego synka!

- 25S? - głos Rudej odezwał się z radia.

- Ruda, nie teraz, przyjmujemy poród - poinformował zirytowany doktor Benjamin Vick.

- To pilne - operatorka nie brzmiała tak jak zawsze. Była zdenerwowana. Bardo zdenerwowana.

- Słucham - westchnął lekarz, dalej nakłaniając rodzącą do parcia. Powoli widział głowę niemowlaka.

- Straciłam kontakt z 23S.

*********

Nela nie potrafiła określić kto zawinił. Posiadała sporą wiedzę w zakresie kierowania pojazdem, gdyż niedawno ukończyła kurs na prawo jazdy. Wszystko działo się jednak zbyt szybko. Być może powodem było zmęczenie Piotra. Możliwe, że chodziło o kwestię nieuwagi drugiego kierowcy. Gdyby karetka jechała odrobinę wolniej. Gdyby Audi z naprzeciwka wyjechało parę sekund szybciej. Wszystko potoczyłoby się inaczej. Niestety oba pojazdy znalazły się w nieodpowiednim miejscu, w nieodpowiednim czasie. Nela nie wiedziała czy jechali za szybko. Nie zwracała zbytniej uwagi na mijane znaki. Ich prędkość przekraczała jednak możliwości wyhamowania w ułamku sekundy. Jechali prosto na samochód, który właśnie wyjechał zza zakrętu. Piotr szybko zareagował. Pod wpływem impulsu skręcił gwałtownie w prawo. O wiele zbyt gwałtownie. Nela poczuła silne szarpnięcie. Zacisnęła powieki jakby z nadzieja, że to ochroni ja przed światem. Z nadzieją, że to tylko sen. Kolejny, codziennie nawiedzający ją koszmar z dnia wypadku. Niestety to nie był sen. To była rzeczywistość. Nie wiedziała jak długo miała zamknięte oczy. To mogło być pięć minut lub parę godzin. Ocknęła się nagle i rozejrzała się z przerażeniem. Karetka była kompletnie zniszczona.
- Anka? Britney? Piotr? Słyszycie mnie?
Nie uzyskała odpowiedzi. Zaczęła ja ogarniać panika.
- Nie, nie, nie, nie - dziewczyna odpięła (na szczęście zapięty w chwili wypadku) pas i wstała. O dziwo nie miała żadnych urazów mechanicznych. Przynajmniej nie czuła. Równie dobrze mogła być pod wpływem impulsu i adrenaliny. Wychyliła się z części karetki, w której wozili pacjentów, do przedziału kierowcy, modląc się, że radio nie zostało uszkodzone.

ADOPCYJNA CÓRKA - Na sygnale AWI (kontynuacja "Sierota"!!!)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz