51

157 12 5
                                    

Na dzień dobry! 💞



Harry spojrzał na szklankę, w której był alkohol. Przymknął oczy próbując się naprawdę uspokoić. Godzinę temu znowu pokłócił się z Louisem. Tym razem poszło o sesję. On naprawdę nie rozumiał, co się dzieje z Louisem. Wszystkie sesje czy wywiady miał poumawiane miesiąc wcześniej, to nie było coś, co wyskoczyło nagle i zniszczyło ich plany. Miał też wszystko zapisane w kalendarzu, do którego jego narzeczony miał dostęp. Nie mógł mu zarzucić, że o niczym nie wiedział choć to zrobił. I to w perfidny sposób.

Na bank mnie zdradzasz.

Te sesje to pewnie przykrywki.

Co robisz całe dnie, że nie odbierasz ode mnie telefonu?

Może zależało ci tylko na tym, co nasza znajomość tobie przyniesie?

Zdradzasz mnie.

Oparł się i westchnął. Miał tego serdecznie dość. Nie wiedział, jak miał dotrzeć do Louis i wbić mu do tej idiotycznej głowy, że kocha tylko jego i nigdy nie spojrzy na żadnego innego mężczyznę czy tym bardziej kobietę.

Podniósł się gwałtownie, słysząc głośny huk i trzask drzwi.

— Louis, do jasnej cholery!

— Zamknij się, Zayn.

— Nie, to ty się zamknij. Obudzisz Harrego.

— Harrego? — powiedział Louis i zaczął się śmiać. Styles zmarszczył brwi. — Pewnie go tutaj nie ma. Zdradza mnie na-na lewo i prawo!

Nie usłyszał odpowiedzi Zayna, ale za to usłyszał, jak coś lub ktoś ląduje na podłodze. Dopiero po chwili usłyszał głos Malika.

— Kurwa mać! — krzyknął. — Harry jest najporządniejszą osobą, jaką do tej pory poznałem. Jak śmiesz mu zarzucać, że cię zdradza?! Kiedy? Przyłapałeś go? Ciągle się z nim kłócisz, niszczysz mu dosłownie wszystko. Od sesji aż po własny ślub i wesele. Nie poszedłeś nawet na pieprzone przymiarki garnituru! Nie rozmawiasz z nim, wydzierasz się na niego, zarzucasz mu zdradę. Teraz upiłeś się jak świnia po kłótni z nim.

— Nie-

— Nie. Teraz to ty mnie słuchasz, do cholery. Wiesz co się wczoraj stało? Harry przyszedł do Nialla z płaczem, że jego pieprzony narzeczony olał go w wasz wolny dzień. Mieliście wczoraj zaplanowaną randkę. Zresztą, kolejną, na którą nie przyszedłeś! Harry siedział sam, jak ostatni debil w restauracji i czekał na ciebie. Media aż huczą, że się rozstaliście. Na niego znowu spadł hejt, że cię zdradza! A ty co? To ty powinieneś zostać tak obsmarowany w internecie, że... że... Aż brak mi słów!

Wstał i westchnął. Odłożył szklankę, tracąc już ochotę na jakikolwiek alkohol. Nadal słuchał, jak Zayn wyzywał Louisa, a ten pewnie chciał wstać, bo znów usłyszał huk. Jedna strona chciała iść tam, bo przecież to był jego Lou. Louis, w którym się zakochał i nadal go kochał. To była osoba, dla której olał wszystkich i nie słuchał opinii na swój temat. Zniósł to wszystko, mimo że cholernie go to wszystko bolało i nie raz płakał z tego powodu choć Louis myślał, że było wszystko dobrze. Była też druga strona. Nie mógł się ruszyć z miejsca i iść tam. Tak jakby jego nogi zostały przyklejone do podłogi.

— Harry!

Podskoczył na nagły krzyk. Wyrwał go z zamyślenia.

— Zbieraj się. Pojedziesz dzisiaj do nas. Louis jest w takim stanie, że będzie żałować wszystkiego, co powie, a wolałbym, aby tego nie robił — powiedział Zayn, a Harry spojrzał na Tomlinsona, który wręcz wisiał na ramieniu Malika.

— Może... zostanę. Wiesz... — kiwnął głową w stronę Louisa.

— Nie. Zbieraj się albo siłą cię stąd wyciągnę. Nie pozwolę ci tutaj zostać z tą podłą świnią.

Otworzył usta, aby coś powiedzieć, ale widząc wzrok Malika, po prostu obrócił się i poszedł do sypialni zabrać jakieś ubrania na kolejny dzień. Zabrał też podstawowe kosmetyki i nawet nie zdążył wyjść z łazienki, a wszedł do niej Louis. Nie wiedział, czy miał się do niego odzywać czy też nie. Może nawet zaczynał trzeźwieć choć jego postawa na to nie wskazywała. 

— Harry... — powiedział i przerwał, robiąc krok w jego stronę. Nadal trzymał kurczowo przy sobie szczoteczkę, nie chcąc się odezwać. — Może...

— Tomlinson! Mówiłem ci, że masz się dzisiaj nie odzywać do Harrego. Wypierdalaj spać!

— To mój prawie mąż! Mam prawo!

— Jedynie na co teraz masz prawo, to iść spać. Powiedziałem, że pożałujesz tego, jaki jesteś podły. Harry, chodź.

— A może zostanę... — powiedział cicho.

— A może to właśnie z nim mnie zdradzasz?

I to pytanie wystarczyło, aby Harry ruszył się z miejsca. Ominął go i strzepnął rękę Louisa.

— Nie dotykaj mnie! — powiedział i potem dodał łamiącym się głosem: — Nie wierzę, że po takim czasie, po tylu wyrzeczeniach z mojej strony, że to wszystko co się działo, że... Że możesz mnie oskarżać o zdradę. Po prawie pięciu wspólnych latach... i to jeszcze z Zaynem. Z twoim przyjacielem, który ma żonę i dziecko!

— Harry chodź, będziesz tego żałować, bo powiesz o dwa słowa za dużo.

Zayn stał i patrzył się na swoich przyjaciół. Czuł, że jeśli zaraz nie weźmie stąd Harrego, Louis wybuchnie.

— A skąd mam...

— Dość! Idziemy Harry — chwycił go za ramię. — A ty kurwa...

Wskazał na Louisa, który przewrócił oczami co naprawdę zdenerwowało Zayna.

— Zastanów się nad tym, co robisz. Ranisz Harrego, siebie i wszystkich dookoła. Nic mi nie mówisz, tym bardziej nie mówisz Harremu, więc się ogarnij! Jeśli zastanowisz się nad swoim życiem, i tym co odpierdalasz, to zadzwoń!

Louis jeszcze stał dłuższą chwilę w łazience. Dopiero, kiedy usłyszał trzask drzwi, poczuł jak jego żołądek robi fikołka. Zrobiło mu się niedobrze.

Nie wiedział, czy Harry wróci.

Nie wiedział, czy stracił miłość swojego życia.

Nie wiedział. 


Cute model (larry) ✔Where stories live. Discover now