6

408 19 0
                                    

Nie myliłem się. To był zajebiście długi dzień. A przynajmniej niesamowicie się dłużył.

Po powrocie do mieszkania nie miałem siły na żadną rzecz, którą miałem do zrobienia. Pozwoliłem sobie rozłożyć się na łóżku i choć chwilę odpocząć.

Moje oczy były ciężkie i walczyłem sam ze sobą, aby się nie zamknęły. Gdybym poszedł spać, nie wykonał bym moich obowiązków.

Moja głowa znów zaczęła boleć, dlatego również pozwoliłem sobie przymknąć delikatnie oczy.

Otworzyłem oczy po krótkiej chwili i, wyłączyłem telefon, wciąż trzymając go w lewej ręce. Zwinnie obróciłem się na plecy i zacząłem wpatrywać się w sufit. Zupełnie jakby było tam coś ciekawego.

Po raz kolejny zamknąłem oczy.

×××

Nie wierzę, że zasnąłem. Jak mogłem do tego dopuścić?

Jedyny plus tej drzemki był taki, że ból głowy przeszedł. Włączyłem telefon, który jakimś cudem utrzymał się w mojej ręce, i sprawdziłem godzinę.

18.00. Przeklnąłem w myślach.

Szybko wstałem z łóżka. Widziałem, że za oknem zaczyna się robić ciemno. Wyszedłem z pokoju i, ku mojemu zdziwieniu, zobaczyłem Clarie rozmawiającą z Nicholasem. Co ona tu robi?

- Gab! - krzyknęła, kiedy mnie zobaczyła. - Nawet nie wiesz jak się martwiłam, jak nie odpisywałeś tyle godzin! - skarciła mnie.

- Żyje przecież. - odpowiedziałem,  ziewając.

Dziewczyna wywróciła oczami.

- Wszystko okej? - zapytał, już któryś raz w ostatnim czasie, lekko zmartwiony Nicholas.

Nie powiem, że nie - byłem lekko zawiedziony, że tylko na tym pytaniu polegają nasze konwersację.

- Tak, byłem po prostu zmęczony. - odpowiedziałem szybko. 

Nicholas posłał mi lekki uśmiech w odpowiedzi.

Widziałem jak Clarie przygląda się sytuacji z wielkim bananem na twarzy. Posłałem jej wręcz mordercze spojrzenie i skierowałem się do kuchni, gdzie wypiłem szklankę wody.

Oparłem się o blat i zacząłem przeglądać coś w telefonie, podczas gdy Clarie i Nicholas kontynuowali swoją rozmowę.
Nie dziwiłem się jej pod tym względem. Ileż ja bym oddał za taką spójną i energiczną rozmowę z nim!

Przejrzałem wszystkie wiadomości, które otrzymałem od Clarie i innych ludzi, podczas gdy urządzałem sobie drzemkę. Pisałem chwilę z mamą oraz Aiden'em.

Aiden przestał mi odpisywać, a chwilę później znajdował się już u mnie w mieszkaniu.

Usiadł na kanapie zaraz obok Nicholasa i jak gdyby nigdy nic, włączył się do rozmowy. Jakim cudem przychodziło mu to z taką łatwością?

- Gab, chodź do nas, a nie stoisz tam jak jakiś słup soli. - zawołała Clarie.

- Nie mam gdzie usiąść, zajęliście całą kanapę. - powiedziałem.

Aiden i Clarie oboje spojrzeli sugestywnym wzrokiem na niczego nieświadomego Nicholasa, traktując sytuację jakbyśmy cofnęli się w czasie i  wciąż byli razem.

Zmarszczyłem brwi, chociaż bardzo dobrze wiedziałem o co im chodzi.

- Nienawidzę was. - powiedziałem, na co mój brat i Clarie zaczęli się śmiać.

Nicholas nie za bardzo wiedział o co chodzi, jednak kiedy dotarło do niego o co chodziło, również parsknął śmiechem.
Ja natomiast uśmiechałem się, tłumiąc śmiech.

Wziąłem krzesło, które stało koło dość małego stołu i położyłem je obok kanapy.

Kiedy zaczęliśmy rozmowę, co chwilę przyłapywałem Nicholasa, wpatrującego się we mnie. Nasz wzrok się spotkał, jednak szybko odwróciłem głowę w przeciwną stronę.

Wciąż jednak czułem jego wzrok na sobie.

~~~

kolejny rozdział!

z góry przepraszam za to, że nie wstawam rozdziałów ostatnio, ale nie mam totalnie czasu :(

do następnego!

Love, it's you again | bxbWhere stories live. Discover now