rozdział 13

1K 41 8
                                    

Minął miesiąc.

Miesiąc, który naprawdę mi się podobał.

Z bracimi mam naprawdę super kontakt i jesteśmy wsparciem dla siebie nawzajem. Cieszę się z tego, bo nadal pamiętam jakie były początki naszej znajomości.

Często wychodzę po lekcjach z Liną, a nawet Will często do nas dołącza. Chociaż w jego temacie nadal nic się nie zmieniło. Nie powiedziałam mu reszty historii, ale on nie naciska. Nie wydaje się też zniecierpliwiony i ciekawy jak na początku. Chyba zaakceptował fakt, że nie jestem w stanie chwilowo o tym mówić.

Jest tylko jeden problem. Znów spędzam z nim czas. On się o mnie troszczy, ale też wygłupia się i żartuje. Poproswia mi humor i mnie pociesza.

I jest dla mnie kimś więcej niż przyjacielem.

Wiem, że Will traktuje mnie jak przyjaciółkę, ale ja jego już nie potrafię. Kiedy mnie dotyka, przez moje ciało przechodzą przyjemne dreszcze.

I skąd wiem, że go kocham, a nie poprostu się zauroczyłam? Kiedyś byłam zauroczona w chłopaku z mojej klasy. Michaelu. Nie widziałam jego wad, on zawsze był dla mnie idealny cokolwiek by nie zrobił. Tłumaczyłam w głowie wszystkie jego zachowania. Ale uczucie tak szybko jak się pojawiło, tak szybko zniknęło. Bo kiedy zaczęłam dostrzegać jego wady, przestał mi się podobać.

Z Willem jest inaczej. Bo widzę jego wady i niedoskonałości. Widziałam go w najgorszym okresie jego życia. Jeździłam po niego w środku nocy, kiedy przesadził z alkoholem. I pomagałam mu zająć się domem kiedy był na kacu.

Nigdy nie zapomnę, jak któregoś dnia po raz kolejny się upił. Wykrzyczał mi w twarz, że mu przeszkadzam i, że mam się odwalić. Że on chce się upić i mnieć spokój. Że jestem dziwką, której on nie podszebuje.

Następnego dnia, pomimo kaca przyszedł do mojego domu. Widział mnie całą zapłakaną, bo nie mogłam się uspokoić po jego słowach. Przyniusł mi moje ulubione kwiaty.

Ale mu nie wybaczyłam.

Nie wybaczyłam mu przez kolejne dwa tygodnie. Ale nawet wtedy, kiedy byłam na niego zła i miała do niego żal nie zostawiłam go. I mogłam na niego liczyć. Wiedziałam, że mogłabym go wyrzucić pięć razy w ciągu godziny a pięć minut później zadzwonić, że ma przyjechać, a on by to zrobił.

Bo widziałam jego wady. I je akceptowałam. Bo pomimo, że przerzyliśmy wiele i widzieliśmy siebie nawzajem w każdej możliwej formie, byliśmy dla siebie nawzajem. A ja nadal go kochałam.

I katowałam się tym. Bo nie chciałam, żeby o tym wiedział. Bałam się, że mnie odrzuci.

Rozmawiałam o tym z psycholożką do której zapisał mnie tata, a ona uznała, że lęk może być spowodowany dawnymi przeżyciami. Nigdy nie czułam się szczerze kochana, więc nie wierzyłam, że ktoś mógłby mnie pokochać.

***

- Dla mnie trzy razy karmelowe latte. - powiedziałam do kobiety. Byliśmy właśnie z Liną i Willem w kawiarni, bo odwołali nam ostatnie trzy lekcje. Postanowiliśmy spędzić ten czas razem. Jak zwykle.

Młoda kobieta podała mi napoje, a ja pokierowałam się do naszego stolika.

- smacznego - powiedziałam w zajęłam miejsce obok Liny, na przeciwko Willa.

- dziękuję kochana - powiedziała Lina.

Prowadziliśmy luźną rozmowę, do czasu aż zadzwonił telefon blądynki. Odeszła od stolika, żeby porozmawiać w ciszy, a kiedy wruciła, wyglądała na złą.

wspólny ojciec || ZawieszoneWhere stories live. Discover now