1.Pamiętaj kim jesteś

32 3 0
                                    



— Wszystko będzie dobrze, za jakiś czas wrócimy do domu, zjemy naszą ulubiona zapiekankę, pooglądamy gwiazdy z naszego ukochanego tarasu, ale proszę, tylko mnie nie zostawiaj — Po prostu płakałam, bardziej przypominało to atak paniki niż płakanie. Sama nie wiedziałam co się dzieję. Kiedy dowiedziałam się o chorobie mamy, wiedziałam na czym to polega i w jaki sposób przebiega leczenie. Nie myślałam o tym kiedy umrze i czy w ogóle to nastąpi. Chciałam tylko żeby wstała i popatrzyła się na mnie swoimi pięknymi zielonymi oczami. Płakałam tak bardzo że nie zwróciłam uwagi jak bardzo zamoczyłam moją ukochaną granatową bluzę. Widziałam jak pielęgniarki,  sztucznie odnosiły się do klientów szpitala,. Każdy pacjent , który przebywał w tym miejscu, był dla nich takim samym pacjentem. Miały tyle pracy i tak mało snu. Dla nich każde płaczące dziecko, które traciło rodzica, było takim samym dzieckiem. Widziałam jak zabierają ją na salę. Moja jedyna bliska mi osoba, umierała na moim oczach, a jedyne co mogłam zrobić, to czuwać i liczyć na to, że nie jest jeszcze za późno. Widziałam jak pielęgniarki plotkują tuż przy sali, do której wcześniej ją przeniesiono. Z mojego podsłuchiwania udało mi się zrozumieć , że nie będą próbować jej operować, ze względu na jej chorobę. Cała chemioterapia, którą przeszła. Te wszystkie lata, które spędziła w szpitalu. Te wszystkie noce, które przepłakałam. Najgorsze było to ze byłyśmy same. Czasami odwiedzała nas ciotka Lucy, która była jedyną przyjaciółką mojej mamy. Nie była z rodziny, ale zawsze mogłam liczyć na jej wsparcie i pomoc. Mama była dla mnie najważniejsza. Chciałam jeszcze raz ją z nią porozmawiać, powiedzieć jej jak bardzo ją kocham. Po jakimś czasie kiedy w miarę sie uspokoiłam, wpadłam na pomysł, który był dość oczywisty. Postanowiłam podejść do pielęgniarek. Nie byłam zbytnio rozmowna, ale wizja nie pożegnania się z mamą, wywołała we mnie przerażające uczucia.

— Przepraszam? Nazywam się Lily Walker. Moja mama znajduje się , w którejś z sal waszego szpitala. Przez mój atak paniki i prawdopodobne omdlenia, nie usłyszałam numeru sali, do której przypisano Madeleine Walker. — Widziałam jak bardzo były zdezorientowane, ale musiałam próbować. Chciałam się z nią tylko pożegnać. Przez ostatnie kilka minut udało mi się zachować powagę. Musiałam ją zobaczyć.

— Nie powinnyśmy udzielać takich informacji nieletnim, jesteś może z kimś dorosłym, czy z rodziny? — Jedna z pielęgniarek przyglądała mi się przez dłuższą chwilę. Czekała na odpowiedź. Liczyłam na lepsze zakończenie. W pewnym momencie do głowy przyszedł mi pewien pomysł. Raz kozie śmierć.

— Mój wujek, aktualnie podpisuje wszelkie dokumenty w recepcji szpitala. Poprosił mnie żebym znalazła salę, w której znajduje się jego siostra. To moja mama, może któraś z pań mi odpuści? — Oczywiście że skłamałam, liczyłam na to, że to lekkie kłamstewko, przekona pielęgniarki. Miałam nadzieję, że mój nie istniejący wujek sprawi że podadzą mi numer tego pokoju. — Rozumiem, brak zaufania do szesnastolatki, w każdym razie, dziękuje za pomoc. — Postanowiłam odejść. Nie uzyskałam żadnej sensownej odpowiedzi. Jedna z pielęgniarek w ostatnim momencie zmieniła nastawienie. Udało się.

— Drogie dziecko, jeśli rzeczywiście twój stryj podpisuje dokumenty na dole, możemy udzielić ci informacji gdzie leży twoja rodzicielka.

Jedna z pielęgniarek podeszła do kierowniczki szpitala, która podała jej numer sali. Widziałam jak bardzo poirytowana była natarczywym zachowaniem mojej osoby, ale jakoś mnie to nie bolało. Liczyło się tylko jedno. Musiałam ostatni raz zobaczyć mamę.

Kobieta, która przedstawiła się jako Diana, pomogła mi dotrzeć na czwarte piętro. To był bardzo duży szpital. Był wieczór, nie było za dużo ludzi. Idąc korytarzem, czułam na sobie wzrok wielu osób. Niektórzy wyglądali na bardzo zmęczonych, inni siedzieli z kubkiem kawy z automatu. Ta pustka w oczach. Ten wzrok. Ukochana osoba, która umiera. Druga połowa, której nigdy już nie zobaczysz. Przyjaciel, którego będzie ci brakować bardziej niż by mogło się wydawać. Rodzic, ten który cię wychował i pokazał świat. Świat pełen dobra i zła. Miejsce, które jest jedyne w swoim rodzaju. Inni przychodzą a inni odchodzą. Każde miejsce, które odwiedzimy zostanie w naszej pamięci. Każda osoba, którą poznamy daje nam cenną lekcję. Nie wszystkie relacje muszą być kolorowe i udane, niektóre pokazują nam to czego nie chcielibyśmy widzieć. W życiu mamy wiele dróg. Niektóre doprowadzą nas do celu, inne odsłonią inne zakręty. Wybory. Codziennie decydujemy o naszym życiu. Nie zawsze wybieramy słusznie.

Charleston 's Family I Dear Lottie Where stories live. Discover now