15

50 2 11
                                    

Lo'ak

Kiri wypłakiwała się Rotxo na ramieniu, kiedy do chatki wszedł Lo'ak. Na początku para go nie zauważyła i Turkusowy wciąż pocieszał dziewczynę, póki nie podniósł wzroku i nie wypuścił jej z objęć. Wtedy zauważyli oni obecność Niebieskiego.

- Hej, Kiri, Rotxo... Mógłbym z wami porozmawiać? - gdy Lo'ak czekał na odpowiedź trzęsły mu się ręce.

- Dobra...- powiedział bez zainteresowania Turkusowy

- Nie wiem od czego zacząć, ale chcę przeprosić. Szczególnie ciebie Kiri, za wtrącanie się w waszą relację. Ja po prostu... ehhh - Niebieski przerwał na chwilę podnosząc głowę i patrząc swojej siostrze w oczy. - Przez to, że ty i Neteyam wchodzicie w jakieś związki, ja boję się. Boję się, że was stracę, że zerwiemy te rodzinne więzi. Naprawdę przepraszam, ciebie też Rotxo za to oskarżenie cię, że jesteś zły dla niej. 

Lo'ak w milczeniu czekał na odpowiedź pary, a gdy tej nie uzyskał, odwrócił się i chciał iść, ale poczuł na sobie uścisk czarnowłosej. Uśmiechnął się i oznajmił, że jeszcze coś musi załatwić. Nie chcąc zwlekać, wyszedł i ruszył w stronę chatki wodza. Liczył, że spotka Neteyama. Go jednak tam nie było. Lo'ak szybko zauważył, że wtula on się w Aonunga, na plaży za domkiem. Chłopak ruszył w tamtą stronę, jednak Turkusowy go zauważył, powiedział coś do młodszego i podszedł do Lo'aka.

- Co mu powiedziałeś?! Nic nie chce z siebie wykrztusić, tylko wciąż płacze! Gadaj! - krzyczał wyższy.

- Spokojnie Aonung, chcę z nim porozmawiać na temat tej sytuacji... Zaraz się wszystkiego dowiesz...

-Nie, powiedz mi tu i teraz, albo sobie idź!

- A będzie przy tym Net? - spytał Lo'ak

- Nie.

- To porozmawiam z nim kiedy, kiedy indziej. Pa. - Lo'ak szybko odszedł stamtąd. Pobiegł do Ney'ite ze spuszczoną głową. Usiadł obok niej i po prostu się do niej przytulił. Śnieżnobiała zdziwiona tym gestem odsunęła się od niego.

- Ej, Lo'ak co jest? - zapytała dziewczyna, spoglądając na ponurego chłopaka.

- Kiri i Rotxo mmi wybaczyli, ale Neteyam...- chłopak zająkał się - Aonung nie pozwolił mi z nim nawet porozmawiać.

- Ummm, nie wiem co mam powiedzieć, ale postaram się coś zrobić. Wracaj do chatki, proszę Lo,ak.

Ney'ite pobiegła na plażę do Aonunga i Neteyama. Wciąż się przytulali i było aż słychać szloch młodszego. Dziewczyna szybko podbiegła w tamtą stronę.

- Ney'ite! Wiedziałaś o tym, co Lo'ak powiedział mojemu Neteyamowi ?

- Tak, wiem. I proszę cię, daj im porozmawiać. Lo'akowi na tym zależy, zresztą mi też. Proszę cię Ao'.

- Nie! Niebieski zranił mnie i Neteyama. Co jak zrobi to jeszcze raz?!  

- Prędzej czy później i tak muszą porozmawiać. Ao' proszę no...

Ney'ite nie uzyskała odpowiedzi, chłopak tylko kiwnął głową i odszedł. Białowłosa nie wiedziała czym był ten gest, ale uznała to za pozwolenie na działanie. Pobiegła do Lo'aka by mu to przekazać. Biegnąc zobaczyła Neteyama siedzącego na piasku.

- Hej! Net! Braciszku? Mam ci coś do przekazania. Net? 

-Chłopak nie reagował, a gdy dziewczyna do niego podeszła, zobaczyła, że ten śpi.

- Halo... Oj pobudka śpiochu!

- C-co jest? Ney'ite! - Neteyam się ocknął i przytulił siostrę.

- Lo'ak chce z tobą porozmawiać... - Niebieski zbladł o ile to możliwe na jego kolorze skóry.

- A-ale jak to?  Ja nie chcę...

- Spokojnie, będę tam z wami, chodź...

Obydwoje poszli w stronę chatki. Jak się spodziewali, był tam najmłodszy z braci. Siedział na łóżku ze spuszczoną głową. A na podłodze była plama od łez. Lo'ak trzymał ręce we włosach, które były całe skołtunione. 

- Lo'ak, już jesteśmy...

- O-o tak. Cześć. Neteyam... J-ja chciałbym przeprosić. Tak żałuję, że to powiedziałem. Ja naprawdę nie chciałem. Ja się po prostu boję, że przez to, że ty i Kiri jesteście w związku, stracę z wami kontakt. Relację. Więź. Proszę wybacz mi, ja przeprasz... - chłopak nie zdążył dokończyć bo jego brat go przytulił tak mocno, że nie mógł złapać oddechu.

- Oj Lo'ak... Wybaczam... Tylko nigdy więcej nie mów takich rzeczy. Obiecaj.

- Obiecuję...

Ney'ite szybko opuściła chatkę i pobiegła na plaże. Chciała znów spędzać z Pająkiem tyle czasu ile kiedyś. Zobaczyła chłopaka dryfującego na wodzie blisko brzegu. Dziewczyna wskoczyła z pomostu do wody i wynurzyła się obok przyjaciela, strasząc go. 

- Pajączku mój kochany... Co ty na to by przejechać się na ilu?

- O cholera Ney. Przestraszyłaś mnie... No możemy, ale tylko wokół wyspy bo już trochę późno.

- No i miło. - Dziewczyna zawołała swoje ilu i wsiadła na nie podając rękę Pająkowi.

Przyjaciele opłynęli wyspę dookoła ze 4 razy. W końcu Pająk zasnął a Ney'ite nie zdołała dobudzić, więc zaniosła go to chatki.

Dzień się skończył.

Kolejnego poranka Ney'ite obudziła się sama w chatce i lekko się przestraszyła. Wstała do siadu i rozejrzała się. Za małym oknem było widać ogień. Dziewczyna szybko wstała i wybiegła z budynku. Jak się domyślała w wiosce był pożar z którym nikt sobie nie mógł poradzić. Śnieżnobiała wskoczyła do wody i dopłynęła na plażę, na której był ogień. Szybko wyszła na brzeg i wyciągnęła ręce przed siebie, pomyślała o wodzie która wylatuje nad pożar i go gasi. Stało się dokładnie to co miało. Nad głowami wszystkich zgromadzonych pojawił się strumień który ugasił ogień. Po chwili oczy każdego były zwrócone w stronę Ney. Wtedy ta pobiegła w stronę źródła ognia. A było nim małe ognisko z kolorowymi kamieniami, które wykorzystywano tylko do jakichś świąt. Dziewczyna spojrzała w bok i tuż obok źródła znajdował się stolik z jakimiś rzeczami zawiniętymi w liście. Spojrzała ze zdziwieniem na wszystkich, którzy patrzyli na nią z uśmiechami na twarzach. (Szczerze nie mam pojęcia czy to powinno tak wyglądać ale trudno).

- Wszystkiego najlepszego Ney! - głos jej najbliższych przyjaciół niezwykle ją zdezorientował.

- Moja najukochańsza Ney'ite... Zapomniałaś o swoich urodzinach? - Pająk podbiegł do dziewczyny i ją uścisnął.

-Ohhh, ja... chyba...

- Oj Ney' kochana... - Tsireya również uścisnęła ją

- Neya otwieraj prezenty, chcę zobaczyć co dali ci inni - powiedział cicho i radośnie Ao'.- Proszę Neya no!

- Dobrze, już chwila... - zaśmiała się dziewczyna

Ney'ite po chwili złapała pierwszy pakunek, który nie wyglądał za starannie. Otworzyła go i zobaczyła piękną ozdobę na głowę z małych łańcuszków i białych kryształów. Spojrzała po przyjaciołach, którzy wskazywali na Lo'aka. Dziewczyna wiedziała już od kogo był ten prezent. W kolejnych były koraliki do włosów od Kiri, kryształki i muszelki od Tsireyi, własnoręczne kolczyki od Tuk, nowe bransoletki przyjaźni od Pająka, rączka do sztyletu od Aonunga i kolorowe okrycie z piór od Neteyama. 

O tej co żywiołami władała || AvatarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz