Wszystko runęło, kiedy każdy dowiedział się prawdy...
[T.I] pracuje dla ZPZ, wraz z pułkownikiem Milesem Quaritch'em i resztą załogi chce zniszczyć klan Omaticaya, z Jake'em Sully'm na czele. [T.I] kieruję swojego Avatara, aby zdobyć zaufanie Na'vi...
Ups! Tento obrázek porušuje naše pokyny k obsahu. Před publikováním ho, prosím, buď odstraň, nebo nahraď jiným.
Z góry przepraszam za błędy ortograficzne czy korektę, która niespodziewanie się zmienia.
Nie zwracajcie uwagi :)
- Czyli lecisz z nimi na ziemię innego klanu. Jak on się zwie, Metkayina ?
- Tak, pułkowniku.
- Wspaniale, [T.I]. Będziemy o wiele bardziej przygotowani na tą okazję.
- Chyba...tak...- posępniałaś.- Jest noc, udam się już do swojego pokoju.
- Poczekaj.- zatrzymał cię głosem.- Widziałem twoje badania. Nie jest z tobą dobrze. Tusz po ukończeniu misji zostaniesz moim następcą.
- Panie pułkowniku, ja jestem w stanie normalnie funckojonować. Czy to z chorobą, czy nie, wypełnię wszystkie obowiązki jakie mi zlecisz.
- Wydaje mi się, że wychowałem cię na coś lepszego niż żołnierza.
- Jestem waszą sekretną bronią, pułkowniku. Niech pan lepiej nie zapomina.
- I nigdy nie zapomnę.
Skinęłaś głową i wyszłaś z jego gabinetu. Zawsze czułaś niepokój, kiedy przebywałaś w tym pomieszczeniu. I zawsze, kiedy z niego wychodziłaś to czułaś, jak ten niepokój ulatuje. Jednak tym razem spokój przywróciła ci scenka, która zdarzyła się dzisiaj w nocy. To dziwne, ale ciągle czułaś ten dotyk na sobie. I ten moment, kiedy wpiął w twoje włosy kwiat. Urocze.
Stop, stop, stop! Nie!
- Coś się stało ?
Spojrzałaś na rudowłosą kobietę, która była zdziwiona twoim zachowaniem. W końcu kto normalny bije się w głowę na środku korytarza ?
- Um...tak tak, coś mi...utknęło w głowie.
[T.I], jesteś mistrzynią wymyślania wymówek.
- Okej, rozumiem.- i poszła.
Ty również musiałaś iść. Co prawda było bardzo wcześnie, ale chciałaś zobaczyć Neteyama. Znaczy się piękno Pandory o poranku. Dokładnie tak.
Wskoczyłaś do komory i od razu włączyłaś wszystko, co potrzeba. I ostatnim co widziałaś to zmartwiony wzrok twojej lekarki.
~
Obudziłaś się. Wszyscy wokół już nie spali. Wszyscy, miałaś na myśli rodzinę Sully. Lekko się zestrowałaś, że próbowali cię dobudzić, a oni już podejrzeli, że jesteś jedną z ZPZ.