-4-

470 42 3
                                        

Minęły dwa dni, a Peter nie pamiętał z prywatnej lekcji kompletnie nic. Nic poza tym w co dokładnie ubrany był Anthony i jak dobrze wyglądał w nieformalnych ubraniach.

Wszedł do szkoły wolnym krokiem mijając paru znajomych stojących w kolejce do automatu z przekąskami.

Chłopak był nieco przygnębiony faktem braku wiedzy, którą tak usilnie starał się zapamiętać. Bał się, że Stark przestanie chcieć mu pomagać kiedy zauważy, że ten nie ma potencjału.

Westchnął cicho i skierował swoje kroki do sali matematycznej, gdzie zaraz miała odbyć się jego pierwsza lekcja.

Cały dzień przebiegł spokojnie. Żadnych kartkówek ani sprawdzianów. Można było posiedzieć na lekcjach i nie robic kompletnie nic.

Parker czekał tylko i wyłącznie na ostatni dzwonek, aby już dwadzieścia minut po nim znaleźć się spowrotem pod blokiem Starka.

Westchnął cicho wstukując dwie cyfry w domofon. Drzwi otworzyły się, a Peter wszedł ponownie na odpowiednie piętro.

- Dzień dobry - przywitał się z uśmiechem na ustach młodszy

- Hej młody, jak tam?

Tony zamknął za nimi drzwi i poczekał aż chłopak zdejmie buty i przejdzie do salonu.

- Nie jest źle, jest tylko jeden problem... - dziewiętnastolatek spojrzał na Anthony'ego z wypisanym na twarzy zakłopotaniem - nie do końca pamiętam o czym mówiliśmy na ostatniej lekcji... znaczy pojedyncze rzeczy wiem, ale cała reszta...

Stark starał sie nie pokazać po sobie delikatnego zawodu.

- W porządku, spróbujemy jeszcze raz. - usiedli na kanapie, a Tony ponownie spróbował wyjaśnić młodszemu temat, z którym ten walczył dwa dni wcześniej.

Czy cokolwiek to dało? Oczywiście, że nie, tylko dlatego, że młodszy był zbyt zajęty patrzeniem się na nauczyciela zamiast słuchania tego co mówi.

- Mam szybkie pytanie, gdzie jest łazienka? - zapytał Peter przerywając Starkowi

- W korytarzu po prawej - mężczyzna posłał mu uśmiech i odprowadził go wzrokiem do drzwi.

Dziewiętnastolatek spojrzał w lustro i potarł skronie. Skarcił się w myślach za to, że za każdym razem jest z nim tylko gorzej. Ciągnie go do Anthony'ego jeszcze bardziej niż poprzednio, a każdy następny dzien udowadnia mu, że coraz słabiej jest w stanie zatrzeć wszystkie myśli dotyczące starszego.

Wyszedł z toalety i wrócił na kanapę.

- Panie Stark... przepraszam, nie ma szans żebym się skupił

- Co? Dlaczego?

- Uh, po prostu nie mogę, ciągle mimo prób moje myśli uciekają do czegoś innego

- Chodzi o twoją sytuację?

Chwila zawahania.

- Nie do końca... nie wiem czy to dobry pomysł żeby o tym rozmawiać, chyba wolałbym nie

Nauczyciel kiwnął głową posyłając mu krzepiący uśmiech.

- Czyli nic z tego nie będzie?

- R-raczej nie, przepraszam

- Hej, nie masz za co przepraszać, Pete - mężczyzna złapał jego podbródek widząc jak chłopak próbuje uciekać wzrokiem - przyjdź w przyszłą środę okej? Spróbujemy jeszcze raz.

Nastolatek zacisnął usta po czym jednak postanowił zapytać.

- Dlaczego tak panu zależy? Przecież nie jestem żadną rodziną, ani nikim bliskim. Dlaczego chce mi pan pomóc?

Final exam   •starker•Where stories live. Discover now