Późnym popołudniem Dylan, Shane i Tony się pokłócili. Tony jest w ostatnio słabej kondycji psychicznej ale chłopaki chyba o tym nie wiedzieli. Oglądaliśmy film w salonie gdy zaczęli swoje dyskusje.
-Dylanek rzuć jednego żelka- powiedział Tony
-Dyluś no żuć jednego.
-Tobie Hailie dan ale chłopakom już nie.
-Aha taki jesteś -powiedziały bliźniaki w tym samym momencie.
Chwilę później uknuliśmy z Dylanem plan żeby wrzucić pod prysznic Tony'ego ale oblałam obu i uciekłam. Dopadli mnie i zaczęli łaskotać, później odpłacili się tym samym co ja zrobiłam im. Obraziłam się, poszłam do swojego pokoju i trzasnęłam drzwiami.
-Hailie mogę wejść? -zapytał Dylan
-Młoda proszę wpuść nas-powiedział Tony
-Zostawcie mnie! -krzyknęłam
Weszli do pokoju choć ja tego nie chciałam.
-Hailie przepraszam że tak wyszło, powinienem być dla ciebie milszy.
-Wyjdźcie-krzyknęłam
-Hailie serio głupio wyszło.
-Tony ja na ciebie nie jestem zła tylko na niego-pokazałam brodą na Dylana.
-Dobrze, ja was zostawię i wszystko sobie wyjaśnijcie.
-Siostra no serio przepraszam, będę cię już lepiej traktować obiecuje.-W końcu to zauważyłeś brawo. Teraz wyjdź bo nawet przebrać mi się nie dacie.
-Dobrze, a jak się czujesz? Przecież jesteś chora.
-Teraz sobie przypomniałeś że mam grypę? Tak czuje sie dobrze.
Chwile później zeszłam do kuchni po szklankę wody, przy stole siedział Tony.
-Dla ciebie Hailie -powiedział i wyjął zza pleców kartkę ze szkicem olafa z Krainy lodu.
-O boże, jakie piękne, dziękuję.
-To drobiazg mała siostrzyczko.
Po chwili do domu wszedł Dylan z bukietem białych róż i wielkim prezentem w którym były książki.
-Hailie to dla ciebie na przeprosiny.
-Dylan nie trzeba było.
-Wybaczysz mi?
-Tak.
Wróciłam do swojego pokoju, weszłam pod kołdrę i zaczęłam czytać książkę. W pewnym momencie usłyszałam krzyki dlatego zeszłam na dół.
-Tony nigdzie nie jedziesz -mówił Dylan
-Jesteś zdenerwowany, nigdzie sam nie pojedziesz -powiedział Shane
-Jadę sam, nie potrzebuje nianiek.
-Co się dzieje? -zapytałam
-Nic się nie dzieje, wracaj do pokoju.
-Tony nigdzie nie wracam, słyszałam o co się kłóciliście.
-Dobra wychodzę.
-Nigdzie sam nie jedziesz, choćbym miał siedzieć w bagażniku jadę z tobą.
-Dobra ja to wale- powiedział Dylan i poszedł do siebie.
Will z Vincentem byli na delegacji i mieli wrócić jutro rano więc nikt nie mógł ogarnąć chłopaków. Shane naprawdę ukradkiem schował się w bagażniku.
-Wychodzę Hailie, chłopaki są w domu.
-Nigdzie sam nie jedziesz.
-Jadę! Jadę sam i nikomu nic do tego-krzyknął i poszedł do samochodu
Ubrałam kurtkę i wybiegłam za samochodem, on zatrzymał się na moście który był jakieś 200 metrów od rezydencji. Podbiegłam i zobaczyłam Tony'ego który stoi za barierką i Shane'a który wychodzi z bagażnika.
-Tony spokojnie zejdź.
-Odsuń się! -krzyknął
-Tony spokojnie zejdź, porozmawiamy.
Wtedy dobiegłam ja.
-Tony! -krzyknęłam spanikowana.
-Odsuńcie się!
-Hailie spokojnie, odsuń się i się nie bój.
-Dobrze.
-Tony wiesz że nawet jak skoczysz to cię uratuje, zejdź spokojnie.
-Nie zejdę.
Zaczęłam płakać bo po prostu nie wiedziałam co mogę zrobić, ten płacz był chyba z bezsilności.
-Hailie nie płacz i wróć do domu, masz przecież grypę.-Jak mam nie płakać jak mój brat stoi na moście i chce skoczyć. I nie, nie wrócę do domu.
Byłam przerażona, Tony już raz miał próbę samobójczą ale to było dawno i myśleliśmy że już będzie dobrze.
-Tony spokojnie zejdź.
-Odpieprz się ode mnie!
-Tony spokojnie, wszystko jest dobrze.-Idź stąd.
-Nie pójdę, zejdź.
-Nie zejdę, idźcie stąd nie chce żebyście na to patrzyli.-Tony nawet jak skoczysz to się nie zabijesz, uratuje cię a ty może tylko sobie coś złamiesz ale będziesz żył rozumiesz.
-Hailie!
////////powinien być dziś jeszcze jeden
CZYTASZ
Wymyślona Historia Rodzina Monet „Wypadki"
Teen FictionNieprawdziwa historia Rodziny Monet którą wymyśliłam. Mam nadzieję że wam się spodoba. Okładkę zrobiłam ja