[Tom 1] #3#

362 34 23
                                    

Przez kolejny tydzień unikał swojej drużyny i pseudo misji, którymi bezukrywania gardził. Oczywiście nie uszło jego uwadze, że od pewnego czasu jest śledzony przez, cóż, kwadratowy kamień lub trójkątny krzak, a nawet kilkukrotnie zobaczył, a to już uznał za zabawne, fragment płoty, którego deski w jednym miejscu szły bokiem i wyraźnie wyglądało to jak kawałek płachty. Oczywiste jest, że ignorował gówniarza, który postanowił pobawić się z nim w nieudolnego szpiega ninja i nie raz zniknął dzieciakowi nagle z pola widzenia, używając techniki Yondaime Hokage, którą w mało legalny sposób pozyskał, tak samo Kage Bushin i kilku innych, czego nikt nie mógł mu udowodnić w żaden sposób. Miał zamiar się szkolić na przyszłego ANBU z jednostki do zadań specjalnych, a siedzenie i pielęgnowanie ogródka czy inne bzdury w żadnym wypadku nie przybliżały go do tego celu. Skoro Sandaime i Kakashi nie mieli zamiaru pomóc, to sam sobie dopomógł, w mało legalny sposób, ale cel uświęca środki, czy jakoś tak.


- Zdajesz sobie sprawę z tego, że kwadratowe kamienie z oczami, to nie jest coś naturalnego? - Zapytał wprost, wyraźnie zmęczony dalszym unikaniem nawiedzonego dzieciaka. - Łazisz za mną od tygodnia, a ja później muszę się użerać z twoim nauczycielem, więc łaskawie skończ nim kogoś zabiję i najpewniej ciebie.


Rozległ się chichot, a pudełko wybuchło dużą ilością dymu. Oczom Naruto ukazał się Konohamaru w towarzystwie dwóch innych dzieci. To o nich musiał wspominać ostatnio Iruka, ale dla Naruto było zastanawiające, co właściwie chcieli od jego osoby? Ostatni raz, gdy miał do czynienia z Konohamaru było w gabinecie jego dziadka. Warknął na gnojka i potraktował jak sieroctwo, którym najpewniej jest, bo jaki normalny rodzic pozwoliłby dziecku łazić w czepku po mieście i zachowywać się głośniej niż ustawa przewiduje?


Dzieci zaczęły kaszleć, próbując rozrzedzić dym rękami i coś mamrotały pod nosem o przegięciu z wybuchem. Szybko jednak się pozbierały i odstawiły jakieś dziwne pozy, ale Naruto nie czekał aż skończą i po prostu ich wyminął. Usłyszał oburzony okrzyk i nim się obejrzał, tuż przed nim stała trójka dzieciaków. Zasmarkany chłopak w okularach, ruda dziewczynka i wnuk Hokage. Tak, jego szczęście ewidentnie dziś sobie kpiło i miało ubaw po pachy.


- Czego się uczepiliście? Życie wam nie miłe?


- Chcieliśmy, żebyś nas uczył, Szefie! - Zakrzyknęła rudowłosa. - Konohamaru mówił, że jesteś genialnym ninja!


- Tak, i że Morino-San prosi cię często o przysługi! - Przytaknął gorliwie okularnik.


- Poszukajcie innego frajera. - Naruto wywrócił oczami i wyminął dzieciaki.


Konohamaru natychmiast zagrodził Naruto drogę z rękami wyciągniętymi na boki. Potarł oczy, próbując nie zamordować dzieci na miejscu. Co jak co, ale miał swoje zasady jak mowa o mordowanie. Dzieci i zwierzęta były w jego kodeksie nietykalne, choć zaczął rozważać obecnie pierwszą opcję.


- Nie mam czasu na zabawy z wami w przedszkole.


- Nie chcemy się bawić, a poważnie zapracować na swój status! - Konohamaru zakrzyknął głośno.


- Co?


- Sam powiedziałeś, że powinienem zapracować na własny status w świecie, a nie szerzyć się cudzym!

So DARKNESS I BecameWhere stories live. Discover now