•Trzy pytania•

22 2 0
                                    

Jestem Jenna. Jenna Rhee.

Postanowiłam, że zanim zgłębimy się w temat, powinniście chociaż trochę mnie poznać.

Zacznijmy od tego, skąd możecie znać moje nazwisko?
Znacie Glenna? No oczywiście, kto by go nie znał?
Jestem jego młodsza siostrą. Za kilka miesięcy skończę czternaście lat. W zasadzie tak jak Carl, ale to jak go poznałam, dowiecie się później.

Mam do pasa czarne włosy, które najczęściej wiąże w warkocza i oczy o tym samym odcieniu. Cerę mam jasną, ale to i oczy pokazują skąd jestem... Znaczy byli moi rodzice.
Emigrowali z Korei do Michigan, gdzie się urodziłam i wychowałam.
Myślę, że to iż jestem niska też jest dość ważne w moim opisie. Ale tak szczerze, to mi to nie przeszkadza.

No dobrze. Wiecie już podstawowe rzeczy, teraz opowiem wam jak poznałam Carla i całą resztę, oraz jak dowiedziałam się o przeżyciu brata...

Byłam ledwo żywa gdzieś na terenie sklepu spożywczego.
Stało się tak przez to iż kilka minut temu miałam starcie z dziesięcioma sztywnymi. Gdy zabiłam połowę, do środka wpadł nieźle uzbrojony mężczyzna. Powystrzelał resztę sztywnych przy okazji postrzelając i mnie. Okradł z wszelkiej broni jaką miałam i zostawił na pastwę losu.

Leżałam w okół zmarlaków długi czas. Wykrwawiałam się coraz bardziej z minuty na minutę.
W końcu, tuż przy końcu mojej przytomności lub nawet życia, ujrzałam piątkę ludzi. Każdy z nich miał różnoraką broń, od noży po karabiny.. jeden miał nawet kusze.
Ten właśnie zauważył mnie jako pierwszy i podszedł. Po chwili poczułam jak zaczyna mnie podnosić i dalej po prostu odpłynęłam...

Nie wiem kiedy udało mi się wybudzić, ale ocknęłam się... W celi? Przy mnie siedział starszy mężczyzna. Pierwsze co powiedział to "Nie bój się, jesteś bezpieczna".
Po tych słowach dotknęłam miejsce rany czyli prawe ramię. Miałam tam opatrunek.
Podziękowałam oczywiście za to, jednak dalej nie byłam przekonana do niego i tego miejsca.
Po chwili do środka wszedł o wiele młodszy facet. Wyglądał mi zdecydowanie na szeryfa.
Uwolnił moją lewą rękę z kajdanek, które były przyczepione do pryczy i zadał kolejne trzy pytania:

- Ile sztywnych zabiłaś?
- Mnóstwo.- Odpowiedziałam.

- A ile ludzi?
Nad tym chwilę się zastanawiałam, ale w końcu się odezwałam.
- Jedną.

I ostatnie.
- Dlaczego?
-... B-bo tego chciała.- Zająkałam się.

Potem powiedział, że mogę z nimi zostać. I być bezpieczna. Że mogę się do nich dołączyć. Widział na stówę, że bardzo się bałam.
No tak.
Oni mi są bardzo potrzebni, a ja im?
Czemu? Ci zapewnia mi "bezpieczeństwo", a ja pomoc medyczną. No ta, mają już jednego lekarza czy coś, ale jeśli staruszkowi coś się stanie, jestem ja. A na medycynie znam się bardzo dobrze...

Rick-tak miał na imię szeryf, zapoznał mnie z Carol. Miła kobieta. Zaprowadziłam mnie pod prysznice, bardzo mi się przyda kąpiel, bo wyglądam jak żywy trup... No tak... Heh...

Gdy doprowadziłam się do stanu człowieka, zostały mi dostarczone czyste ubrania. Przyniosła mi je kobieta. Młoda. Miała krótkie brązowe włosy. Wchodząc do środka przeprosiła za zwykle wtargnięcie do środka, ale nie wiedziała co w zasadzie zrobić. Odkąd tu jestem widziała mnie przez niecałe trzy sekundy. (Ponoć jestem tu półtorej dnia)
Była bardzo miła.
Gdy się przebrałam, zaczęła mnie prowadzić na posiłek, który każdy spożywał. W trakcie drogi zapoznawała mnie z miejscem i z ludźmi, którzy tu są.

Jednak jedno imię mnie bardzo zaciekawiło.

Glenn.

I jeśli myślicie, że to może być TEN Glenn, macie rację.
Stał przy blacie, popijając napój z kubka. To był mój brat. Ten, który miał być martwy, a teraz stoi jak gdyby nigdy nic uśmiechnięty, jednak gdy mnie zobaczył... Tego nawet nie jestem w stanie opisać...

Na tym się kończy. No, a z resztą zapoznawałam się w trakcie...

Hejcia.
To był właśnie taki nom... Wstęp.

Jeśli wam się spodobał, a mam nadzieję, że tak.. będzie mi miło jeśli zagłosujecie na rozdział i resztę rozdziałów no i zostaniecie na dłużej.
Dozobaczenia😚

„Szach i Mat"Where stories live. Discover now