Rozdział 8 - Pamiętaj, że jak grać..

40 4 1
                                    

Ten tydzień był dość burzliwy. Najstarszy z braci Callen miał co chwile do czego się przyczepić i tylko szukał sobie zaczepki do kłótni. Non stop gadał mi nad uchem, że będzie musiał przenieść firmę do Kalifornii i wyda setki tysięcy dolarów przez moją głupią umowę. Zazwyczaj go zbywałam albo ignorowałam, bo miał pieniędzy jak lodu.

Teraz jednak to ja mogłam się doczepić. Szykowanie się na jakiekolwiek wyjście z tym człowiekiem to była istna porażka.

- Ethan, do cholery!

Przewróciłam oczami, bo on szykował się dłużej niż niejedna kobieta. Spojrzałam pobieżnie w lustro i musiałam przyznać, że wyglądałam naprawdę dobrze. Długa czarna sukienka sięgająca mi przed kostki z dekoltem w serek i rozcięciem przed kolano była naprawdę świetna. Dopełniłam ją czarnymi wysokimi szpilkami, których zapięcia były srebrne. Biżuteria równie dopełniła moją stylizacje, bo srebrny łańcuszek z delikatnym znaczkiem nieskończoności i niewielkie diamentowe kolczyki prezentowały się fenomenalnie.

- Już idę, po co się tak denerwujesz? - burknął schodząc po schodach, a kiedy mnie zobaczył automatycznie przystanął w pół kroku, taksując wzrokiem moją sylwetkę.

Uwielbiałam jak mężczyźni reagowali na mnie w ten sposób. Zdarzało się to naprawdę bardzo często.

Wróciłam wzrokiem do lustra, ignorując jego chwilowe zawieszenie. Nie miałam zamiaru tego jakkolwiek komentować. Mógł jedynie podziwiać to czego nigdy nie dotknie.

Co robiliśmy? Mieliśmy wyjść na imprezę biznesowa z okazji dziesięciolecia mojej firmy. Tak, Connor Corporation dokładnie dzisiaj obchodziło swoje dziesięciolecie, więc z tej okazji zorganizowaliśmy niewielka imprezę w mojej rezydencji za miastem.

Spojrzałam kątem oka na Callena, ale niemal odrazu odwróciłam się odrazu w jego stronę. Wyglądał, oh kurwa, idealnie. Ciemne kosmyki w dalszym ciągu pozostały w artystycznym nieładzie, a czarny, z pewnością szyty na miarę, garnitur prezentował się na nim strasznie dobrze. Jednak coś mi tu nie pasowało.

- Zmień tą koszulę na białą. Nie idziemy na pogrzeb tylko na imprezę firmową. - burknęłam co on skomentował prychnięciem i krótkim tekstem „nigdzie nie idę". Rzuciłam mu mordercze spojrzenie i chwile ze mną walczył, ale końcowo odpuścił. Na szczęście.

Zabrałam z szafki kopertówkę i wrzuciłam do niej najpotrzebniejsze rzeczy, w tym oczywiście telefon. Poprawiłam jeden z polokowanych kosmyków, które opadły mi na twarz. Miałam tylko nadzieje, że to będzie spokojny wieczór.

Oh, jak bardzo się myliłam.

• • •

Po dotarciu na miejsce razem z narzeczonym wyszliśmy z limuzyny, którą jaśnie pan sobie zażyczył. Złapał za moją dłoń i splótł nasze palce, a ja usilnie powstrzymywałam się od przewrócenia oczami.

Wspólnie weszliśmy do środka odbierając po drodze kilka gratulacji na nowej drodze życia i jakieś tam pierdolenie. Średnio mnie to interesowało zresztą.

Przeszliśmy przez długi korytarz, a raczej to ja prowadziłam Ethana, bo to był jeden z moich budynków, których mężczyzna po prostu nie znał do czego miał pełne prawo.

Wchodząc do salonu zauważyłam jak Ethanowi aż świecą się oczy na widok alkoholu, ale nie skomentowałam tego. Puściłam jego dłoń i złapałam za dwa kieliszki szampana podając mu jeden. Odszedł ode mnie, bo chwilę po tym jak dałam mu trunek ludzie z mojej branży wciągnęli chłopaka do rozmowy. Mnie również wiele osób zaczepiło z pytaniami o prace i takie tam.

Never Good For Us (ZAWIESZONE)Where stories live. Discover now