— Dongyoung, Donyoung, Donyoung... Kolejne dwa też Donyoung... — czytała pierwsza z dziewczyn, a każdą wykorzystaną kartkę odkładała na biurko wychowawczyni. Przy nazwisku zastępcy gospodarza było pięć kreseczek. — Youngjo, Donyoung, Donyoung...

Hoseok nie tracił nadziei, choć następne cztery również nie były na niego. Tylko jego nazwisko świeciło pustkami, aż prosząc się o dostawienie choć jednej kreseczki, nawet takiej malutkiej, tyciej. Nastolatki dotarły dopiero do połowy głosów, więc teoretycznie miał jeszcze szanse... Może wszystkie głosy na niego były na samym końcu? To by było dopiero miłe zaskoczenie...

— Trzy na Youngjo — poinformowała uczennica i poczekała cierpliwie, aż jej koleżanka to odnotuje. Początkowo Donyoung miał znaczną przewagę, ale teraz Youngjo nieco go podgonił, wciąż jednak wiele mu brakowało. Wyglądało na to, że pojedynek zaczynał nabierać rumieńców. — Donyoung, Donyoung, Youngjo... Donyoung... Hoseok.

— TA JEST, WOHOO! — Jung wyskoczył (dosłownie) z siedzenia, siłą radości pociągnięty do góry. Zacisnął dłonie w małe piąstki, uśmiech rozjaśnił jego buźkę. Pani Lee zasłoniła usta, żeby nie prychnąć śmiechem i gestem nakazała mu usiąść. Dopiero wtedy ogarnął, że odrobinę za bardzo uzewnętrznił swoje uczucia i zawstydziwszy się, klapnął na siedzisku.

Choć do końca liczenia głosów jego nazwisko nie pojawiło się już ani razu, ten jeden głos zapewnił mu wystarczająco dużo emocji. Rozpromieniony nachylił się do Seulgi.

— To byłaś ty, prawda?

— Na łeb upadłeś? Jeszcze mi nie odbiło — odparła, chowając długopis do piórnika.

Jung zdębiał. Rozejrzał się po sali.

— W takim razie kto? — rzucił bardziej sam do siebie. Okręcił się parę razy na siedzisku, gotów wstać i wypytywać każdego po kolei, ale pani Lee kazała mu się uspokoić i nie przeszkadzać w zajęciach, bo było jeszcze kilka ważnych rzeczy do przekazania.

Jeongguk siedzący za chłopakiem uśmiechnął się pod nosem.

Skoro wstrzymał się od głosu, to oznaczało, że odpowiedź mogła być tylko jedna.

I była nią Seulgi.


~*~


Książka Dam Joona leżała na środku podłogi niczym uświęcone relikwie. Obłożona dodatkową folią praktycznie nie nosiła śladów użytkowania, chociaż była wypożyczona z biblioteki. Ktoś, kto bardzo się nią zainteresował i zostawił niewytarty ołówek w jej wnętrzu, musiał obchodzić się z nią bardzo ostrożnie. Ciekawe, czy w ogóle nosił ją w plecaku?

Seulgi wczoraj dokładnie to przeanalizowała i podzieliła się swoimi wnioskami na stołówce podczas przerwy obiadowej. Według niej na dziewięćdziesiąt dziewięć koma dziewięć procent poszukiwany robił użytek z lektury jedynie w czytelni. Z tego powodu nie udało im się znaleźć nikogo podejrzanego wśród osób zapisanych w historii wypożyczeń. Niestety, to oznaczało, że porywacz musiał co najmniej raz wpisać się do zeszytu odwiedzających leżącego na biurku Namjoona, ale dziennie bibliotekę i czytelnię odwiedzało tyle uczniów, że to było jak szukanie igły w stogu siana.

Na domiar złego, zadanie, przed jakimi stali, nie wydawało się ani trochę łatwiejsze. Wczoraj po lekcjach trwało intensywne liczenie. Przy słowach znajdujących się stosunkowo wysoko na stronie poszło szybko, ale przy tych, które dobiegały do dwustu, zajmowało to znacznie dłużej. Głównie dlatego, że po napakowanym nauką dniu zdarzały się pomyłki i nie raz i nie dwa angażowali się wszyscy, odliczając na głos (co czasem także wywoływało komplikacje). Ostatecznie uwinęli się z tym do wieczora i z powodu znacznej ilości prac domowych rozeszli się do pokoi. Mieli wrócić do układanki później, ale koniec końców nie zdołali, pokonani przez matematykę (jakby nie było już wystarczająco cyferek).

BTS || Hello, stranger ✓Where stories live. Discover now