Morderstwo... dziewczynkę przeszedł dreszcz. Szkoda, że tego co spotkało jej Ojca, nie nazwano morderstwem a jedynie wypadkiem. Mimo tego, że nie znała dziewczynki praktycznie w ogóle, to chciała z nią porozmawiać, pocieszyć gdyby się okazało, że to ktoś z jej rodziny.

Cat porwała ze stołu jeszcze magdalenkę, i podążyła ku wyjściu z sali.

- Dokąd idziesz? - Usłyszała pytanie Rose, oddalając się.

- Muszę jeszcze coś załatwić - rzuciła. - Spokojnie nie spóźnię się na eliksiry.

Od pewnego czasu Rose i Cat były partnerkami na zajęciach z eliksirów, to tam tak naprawdę narodziła się ich koleżeńska relacja. Cat by się nie przyznała, ale cieszyła się, że ma koleżankę. Rose ku zdziwieniu tej drugiej szanowała też to, że dziewczynka nie chce rozmawiać o swoim ojcu czy bracie i pod żadnym pozorem nie chce słyszeć niczego na temat Harry'ego Potter'a.

Cat miała teraz inny problem, zastanawiała się gdzie mogłaby znaleźć Sophie, ta z tego co udało się Cat zauważyć, zazwyczaj była sama, strasznie wstydziła się szczególnie chłopców, a dziewczyny nie chciały z nią przebywać. Pare razy widziała ją w towarzystwie Polly Chapman ale to pewnie dlatego, że mieszały w tym samym dormitorium.

Jedyne miejsce, które może być teraz opustoszałe to biblioteka, dlatego też to tam dziewczynka się skierowała. Gdy się tam znalazła wędrowała pomiędzy ogromnymi półkami zastawionymi magicznymi tomami różnorodnych książek. Zauważyła ruch przy nigdy nieodwiedzanym Dziale Prawnym.

Ścisnęło jej się gardło, ostrożnie i cicho tam podeszła, jednak zatrzymała się gdy usłyszała znajomy głos. nie mogła jednak rozróżnić tego co chłopak mówił. Przesunęła książki na półce o kilka centymetrów by móc zobaczyć co się tam dzieje.

Plecami do niej stał Louis Weasley. Na prawdę był strasznie wysoki jak na swoje dwanaście lat, dlatego też zasłaniał postać Sophie. Cat była pewna, że ona tam jest ponieważ dało się słyszeć pociąganie nosa i zdławiony szloch.

W jednej chwili Louis się odwrócił i zaczął kierować się w stronę Cat dziewczynka nie miała jednak jak uciec. Nie chciała, żeby ją przyłapano na podglądaniu, to było tak niezręczne! Ciało Cat zesztywniało, a ona sama przygotowała się na jakąś kąśliwą uwagę Weasley'a.

Nic takiego się jednak nie stało, chłopiec przeszedł obok niej nieporuszony. Niemożliwym było, żeby jej nie widział, więc dlaczego...

Cat się jednak szybko zreflektowała, potrząsnęła głową, i wyszła zza regału za którym się ukrywała. Zobaczyła Sophie siedzącą na jednym z krzeseł, ściskała w dłoni materiałową chusteczkę, a łzy skapywały jej po policzkach.

- H-hej - powiedziała Cat, tak cicho przez zaciśnięte gardło, że pewnie normalnie nikt by nie zwrócił na nią uwagi, jednak Sophie od razu podniosła głowę.

Miała zapuchnięte i czerwone od płaczu swoje ogromne szaro niebieskie oczy. Kuliła się w sobie co sprawiało, że wydawała się jeszcze mniejsza a i tak była bardzo drobną dziewczynką. Wyglądała trochę jak jakaś wróżka, z tymi swoimi króciutkimi lekko kręcącymi się blond włosami i mocno różowymi ustami. Otarła łzy nadgarstkiem.

Cat zastygła w bezruchu, co niby miała zrobić, co powiedzieć, dlaczego w ogóle wpadł jej do głowy pomysł żeby jej szukać..? Nie znały się, raz tylko były ze sobą w grupie na zajęciach. Dziewczynka spuściła głowę, podeszła do Sophie i usiadła na krześle obok krzyżując na kolanach swoje palce.

- Współczuje - wybąkała, nie była pewna czy to jej rodzina, mogła tylko podejrzewać, że to o to chodzi, zdobyła się poza tym tylko na "współczuję" które tak na prawdę niczego nie zmieni, przynajmniej kiedyś dla Cat nic nie zmieniało, było tylko pustym słowem.Sophie pokiwała głową, i uniosła do oczu białą chusteczkę, pociągnęła nosem.

- To był mój tata - Sophie głośno wypuściła powietrze i spojrzała na Cat. - Był aurorem jak twój. Był bardzo dobrym aurorem.

Sophie ponownie zaszlochała.

- Dowiedziałam się wczoraj, nie było mnie na zajęciach. Raczej prawie nikt tego nie zauważył - uśmiechnęła się krzywo.

Catherine zrobiło się głupio, rzeczywiście Sophie nie było wczoraj ani na zaklęciach ani na zielarstwie. nie zauważyła dziewczynki nawet ani razu przy stole w Wielkiej Sali. Jednak Cat nie zorientowałaby się, gdyby Sophie jej tego nie powiedziała. Dziewczynka znowu zaszlochała, Cat tym razem położyła jej swoją malutką dłoń na ramieniu.

- Nie będzie już nigdy tak samo - Cat przerwała ciszę. - Będziesz baaaardzo tęsknić, już zawsze. Będziesz żałować że nie zrobiłaś tego i tamtego, abo że zrobiłaś. Będzie ci brakowało zabaw, przytulania, małych drobnych gestów jak puszczanie oczka, albo łaskotki przy budzeniu. Specjalnych śniadań, wszystkiego. - dziewczynce załamał się głos.

Cat zapiekły oczy, sama nigdy nie wracała do tych uczuć. Sophie na nią spojrzała, pokiwała smutno głową, i przytuliła dziewczynkę. Bardzo ją to zdziwiło, nie miała tego typu fizycznego kontaktu, od dawna, wyszło jej to dosyć niezgrabnie, bo zesztywniała, nie wiedziała też czy ma odwzajemnić to przytulenie, więc trwała dalej w tym dziwnym uścisku. Sophie po długiej chwili ją puściła.

- Jeśli... będziesz chciała porozmawiać... przepraszam, wiem, że niewiele pomogłam, ale jeśli... - Cat zastanowiła się jeszcze przez chwilę. - Możesz porozmawiać ze mną.

Sophie słabo się uśmiechnęła i kiwnęła głową. Przetarła po raz kolejny oczy chusteczką.

- Dziękuję, że chciałaś mi pomóc, dzisiaj wyjeżdżam z Hogwartu.

Cat to bardzo zaskoczyło, czy to znaczy ze Sophie przerywa naukę? Że wyjeżdża na zawsze?

- Nie będzie mnie kilka dni - odparła, odpowiadając na pytanie, które nie padło.

Ahh Catherine posmutniała, no tak pogrzeb...

Sophie po raz kolejny pociągnęła nosem, wzięła głęboki oddech i odwróciła się na pięcie.

-Do zobaczenia.

Cat patrzyła na jej coraz bardziej oddalającą się sylwetkę. Chciała zrobić coś więcej, jednak sama doskonale wiedziała, że nie zawsze się da.

~~ CB

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Feb 12, 2023 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Harry Potter 19 lat później, inna historia HogwartuWhere stories live. Discover now