Rozdział 11

24 1 1
                                    


Przez kolejne dni Catherine nadal wspominała swoje spotkanie z Harrym Potterem. Na początku była wściekła, natomiast potem to uczucie zamieniło się w przygaszoną rozpacz.

Jednak gdy Albus mówił o spotkaniu z ojcem słuchała zaciekawiona.

- Naprawdę się zdziwiłem. Po lekcjach pan Longbottom zawołał mnie i Jamesa do gabinetu. Spodziewałam się, że będzie tam mój ojciec, ale nadal był to szok. W sumie nie było to nic wyjątkowego... Wypiliśmy herbatę, tata opowiadał o swoich latach szkolnych i oboje z profesorem się śmiali. Tylko potem... zapytał o to z kim się zadaje i czy mam przyjaciół. - Albus się zmieszał. - Powiedziałem, że tak, że zadaje się z Scorpiusem Malfoyem.

Chłopiec się zaśmiał.

- Był szczerze zdziwiony, naprawdę! Na jego twarzy malował się istny szok - chłopiec nadal się chichrał. - No i wspomniałem też o tobie Catherine. No a potem tata stwierdził, że już późno, i że musi wracać.

Dziewczynka przeciągnęła się leniwie na krześle w bibliotece. Spojrzała na Albusa i Scorpiusa, których widzieć oddzielnie było czymś dziwnym, razem natomiast, mimo tak różnego wyglądu, bardzo naturalnym. Jakby znali się całe życie. Cat wiedziała, że nie zostanie dopuszczona do tego świadku. Bo to była ich relacja.

- A Potter czymś się skompromitował przed swoim tatusiem? - spytała dziewczynka.

Albus też przeciągnął się na krześle, założył sobie ręce za głowę.

- Nieee - stwierdził. - W sumie to on gadał przez większość czasu, stwierdził, że jest osoba która cały czas go irytuje i musi postawić na swoim.

Al uśmiechnął się zawadiacko.

- Ciekawe o kogo chodzi - zastanawiał się Scorpius, szczerząc zęby. - Pewnie o naszą Cat.

- Cat? - zapytała z zdziwieniem dziewczyna - Ja ci dam Cat, Scorp! - wydęła buzie udając złość.

A potem cała trójka zaśmiała, się tak głośno, że pani Pince musiała ich uciszyć.

***

Cat szła właśnie na zajęcia Wiedzy o Magicznych Stworzeniach. Dzisiaj wyjątkowo odbywały się one wieczorem.

Gdy doszła do chatki Gajowego Hogwartu, zobaczyła, że nie jest pierwsza. Stało tam jeszcze siedmioro uczniów niecierpliwie przeskakując z nogi na nogę i zamaszyście gestykulując coś rękami. Gdy Cat podeszła usłyszała napięte głosy.

- Podobno lekcje będą się dzisiaj odbywały w zakazanym lesie!

Dziewczynka się zdziwiła, do tej pory zajęcia odbywały się jedynie na obrzeżach lasu. Nigdy jeszcze nie pozwolono uczniom do niego wejść.

- Jak myślicie, o czym będziemy się dzisiaj uczyć? - zapytał Karl Jenkins

Profesor Hagrid znany był ze swojej lekkomyślności przy traktowaniu uczniów, natomiast w przypadku zwierząt było całkiem inaczej. Cat wydawało się, że spokojnie chciałby się zajmować, albo nawet mieć własnego smoka.

Powiał mroźny wiatr. Dziewczynka cieszyła się, że ubrała dzisiaj swój płaszcz, rękawiczki i futrzane nauszniki. Bez nich prawdopodobnie trzęsłaby się z zimna.

Podeszła do grupki uczniów, którzy nawet jej nie zważyli, tak przejęci byli rozmową.

W ciągu kolejnych kilku minut, przed chatką profesora zebrali się już wszyscy uczniowie. Jak Cat zauważyła spora część w normalnych szkolnych szatach trzęsła się z zimna, dziewczynka poprawiła swoje nauszniki z zadowoleniem.

W końcu profesor Hagrid się pojawił. Miał swoje standardowe futro, jednak w ogromnej dłoni trzymał kuszę, w drugiej natomiast niósł kołczan ze strzałami.

Na ten widok wśród uczniów natychmiast podniosła się wrzawa.

- Przezorny zawsze ubezpieczony - powiedział, zauważając spojrzenia uczniów. - Cholibka, tak dużo was dzisiaj jest?

Zazwyczaj zajęcia miały dwie klasy, dzisiaj natomiast byli jedynie uczniowie Gryffindoru, dlatego Cat nie rozumiała stwierdzenia „tak dużo"

- Co będziemy dzisiaj robić Hagridzie? - odezwała się Rose.

- Stwierdziłem, że wybiegniemy trochę w przód, cholibka - Hagrid się zaśmiał - Tutejsze stado Centaurów wreszcie się zgodziło wziąć udział w moich zajęciach – powiedział to z dumą. - Na początku myślałem tylko o starszakach, ale jak nadarza się taka okazja to trzeba z niej korzystać.

Wśród uczniów podniosła się wrzawa i szepty. Po wojnie sytuacja magicznych stworzeń bardzo się poprawiła, Centaury były jednak w grupie, która pozostawała neutralna lub obojętna, zyskały jedynie większe terytorium, z czego były zadowolone, poza tym nie przeniknęły do społeczności czarodziejów.

- Dopiero na piątym roku... - jakaś dziewczynka pisnęła. Gdy zobaczyła, że nastała cisza i wszyscy się na nią patrzą, zaczęła mówić głośniej. - Dopiero na piątym roku, w programie nauczania mamy mieć lekcje o centaurach... I jest to czysta teoria.

Wszyscy patrzyli na nią z zaciekawieniem, w szczególności Hagrid.

- I tu mnie masz - powiedział i się zaśmiał - Dlatego trzeba korzystać z okazji. Ha! Teoria... kto by pomyślał - olbrzym pokręcił głową. - Za mną pirszoroczni!

Hagrid machnął na nich ręką i uśmiechnął się zawadiacko.

***

~~CB

Harry Potter 19 lat później, inna historia HogwartuWhere stories live. Discover now