Rozdział 2

18 2 0
                                    

Niewiele pamiętam z pierwszego tygodnia kiedy trafiłem do ośrodka. Leki które mi podawali źle działały na mnie i mój organizm potrzebował dużo czasu żeby poradzić sobie z substancjami zawartymi w tych lekach.

W ciągu tego tygodnia miałem różne omamy, majaczyłem i miałem wysoką gorączkę przez którą traciłem przytomność. Dopiero po tygodniu udało ocknąć mi się na tyle długo by wyjąć sobie wenflon i odpiąć się od tej całej maszynerii.

Od razu przybiegła jakaś delta. W pierwszej chwili ją zignorowałem oglądając ranę na brzuchu która normalnie już byłaby zaleczona.

-Omego, proszę się położyć, dlaczego ściągnął pan wenflon i odpiął się od aparatury? -spytał a ja prychnąłem cicho na to pytanie. Przyjrzałem się delcie. Nie był jakoś przesadnie umięśniony. Włosy miał rude, a jego oczy były w bursztynowym odcieniu. Na nazwisko miał Czubiński, przynajmniej tak wynikało z plakietki, którą przyczepioną miał do fartucha.

-Leki, które mi podajcie źle na mnie działają – oznajmiłem patrząc prosto w oczy lekarza. Ten roześmiał się jakbym powiedział coś zabawnego. Prychnąłem tym razem głośniej. Wstałem z łóżka.

-Omego. Leż – warknął głosem, który zapewne miał imitować głos alfy. Prychnąłem ponownie i podszedłem bliżej prostując się. Byliśmy bardzo podobnego wzrostu. Co utrudniało mu patrzenie na mnie z góry.

-Nie dam sobie podać żadnych leków –warknąłem wbijając wzrok w oczy delty. - W normalnych warunkach rana na brzuchu już dawno by się zagoiła i nie byłoby po niej żadnych śladów.

-Och Omego, nie wypowiadaj się na tematy, na które nie masz wiedzy. Rany u Omeg nie goją się tak szybko jak u normalnych wilkołaków – wytłumaczył używając tonu jakby zwracał się do dziecka. Zirytowałem się strasznie. Warknąłem ukazując ostre kły.

-Nie goją się tak szybko bo faszerujecie je hormonami – wywarczałem. Poczułem jak paznokcie zmieniają się w pazury. Byłem wściekły.

Nie brałem hormonów od paru lat. Szybko zauważyłem poprawę w kwestii swojego zdrowia. Mniej chorowałem i szybciej się regenerowałem. Dopiero po odstawieniu hormonów udało mi się wyrobić lepszą formę.

-Po pierwsze nie ma między tymi dwoma rzeczami związku. Po drugie, musimy je, jak to Omeg0 ująłeś, "faszerować" bo inaczej Omegi męczyły by się z natarczywymi podrywaczami – odpowiedział lekarz, na co ponownie prychnąłem. Było to kolejne kłamstwo.

Nie brałem hormonów, często byłem potwornie spocony przy wilkołakach "wyżej rangą" i nigdy nie miałem problemu z natarczywymi podrywaczami. Nawet w szkole.

A czemu miałbym mieć? Otóż zapach potu omegi jest podobno bardzo pociągający. Ma zachęcić inne rangi do wiązania się z omegą i do posiadania z nią szczeniąt. Hormony, a przynajmniej tak wszyscy nazywają te leki, które są obowiązkowe do brania (znaczy teoretycznie jest tylko zalecenie by brać, w praktyce jeśli nie bierzesz, a ktoś cię wykorzysta to pozostanie bezkarny), działają w tak, że hamują wydzielanie hormonu, który opowiada za ten zapach i zastępują go substytutem. Zapach za który odpowiada ten substytut również jest dość charakterystyczny i przynajmniej dla mnie mocno drapiący w nos.

Lekarz patrzył na mnie z pobłażliwością. To było to same spojrzenie którym patrzy się na szczeniaka który coś przeskrobał. To mnie jeszcze bardziej irytowało.

-To jak wytłumaczy pan fakt, że po tym jak zaprzestałem spożywania hormonów, mój czas regeneracji się zmniejszył? - spytałem. Mój głos drżał lekko przez nadmiar emocji.

-Tylko tak się ci wydawało. Teraz proszę się położyć Omego bo użyje siły – powiedział głosem nie znoszącym sprzeciwu. Wyprostowałem się dając w ten sposób znać, że nie zamierzam się kłaść.

Wolnośćजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें