1.1

2K 72 3
                                    

Tak bardzo się cieszę, że rzuciłam te studia. To była jedna z lepszych decyzji w moim życiu. A tak w sumie to jedyna najlepsza...

Moi rodzice sami wybrali dla mnie studia medyczne, ponieważ moja mama jak i mój tata byli z zawodu lekarzami i bardzo chcieli żeby ich córka poszła w ich ślady i została jakimś znanym i szanowanym lekarzem w całym kraju i nosiła na piersi plakietkę z napisem doktor Madison Cuevas, dokładnie tak jak oni nosili takie ze swoim imieniem... ale coś im nie wyszło.

Rodzice poznali się na studiach, szczęśliwie się w sobie zakochali, wzięli ślub od razu po zakończeniu nauki a niecały rok po tym urodziłam się ja.

Brzmi jak idealne życie, co nie? Całkiem beztroskie, nie trzeba było nigdy martwić się o to czy starczy nam na jedzenie bądź opłacenie rachunków czy o to czy mamy się za co ubrać. Po prostu żyć nie umierać... Dużo osób chciało takie życie.

Cóż... moje życie nie było do końca takie idealne. Od małego miałam wrażenie, że jestem przez nich starannie „programowana" oraz tworzona specjalnie pod nich, od zawsze brakowało mi tej prawdziwej miłości od rodziców, a jedyną miłość jaką od nich dostawałam to wtedy, gdy przyniosłam do domu dobrą ocenę...chociaż wydaję mi się, że ta miłość nie była do końca szczera. Według nich zawsze musiałam być najlepsza w klasie, a gdy tylko brakowało mi trochę do najlepszej oceny to mogłam się nawet nie pokazywać w domu.

Już w podstawówce wiedziałam, że nie nadaję się na pójście na medycynę tak jak to zrobili moi rodzice. Jakoś nie marzy mi się operowanie ludzi... brzydzi mnie to cholernie. Sam widok krwi mnie brzydzi. I tak dodatkowo to nienawidzę przedmiotów ścisłych! Chociaż miałam z nich dobre oceny, ponieważ byłam zmuszana do nauki ich.

W dzieciństwie większość czasu spędzałam z moją ukochaną babcią, która w gruncie rzeczy mnie wychowała i jestem jej bardzo wdzięczna za to, jakim człowiekiem jestem teraz, gdyby nie ona, prawdopodobnie nigdy nie zaznałabym trochę tej prawdziwej miłości.

Moi rodzice nie mieli zbyt wiele czasu dla mnie, przez swoją pracę więc od razu po przedszkolu czy szkole chodziłam do babci i to właśnie ta kobieta wzbudziła we mnie pasję w gotowaniu i pieczeniu.

Cały dzień mogłam przesiadywać z kobietą w jej kawiarni i mi się to nie nudziło. Wstawałam rano całkiem chętnie z wiedzą, że po szkolę znowu wybiorę się w to miejsce.

Wiedziałam, że kawiarnia to będzie właśnie coś, co będę robiła na sto procent w przyszłości.

A wracając do historii studiów... Gdy moi rodzice dowiedzieli się o tym, że rzucam studia, byli ogromnie źli, ba jeszcze nigdy nie widziałam ich w aż takiej furii!

Powiedzieli mi, że zepsułam ich wszystkie dotychczasowe plany... bo w końcu to oni chcieli zaplanować mi całą moją przyszłość, po czym na kilka dni wyrzucili mnie z domu. Najwyraźniej musieli się pogodzić z tym faktem, że nigdy nie zobaczą na mojej piersi plakietki z napisem „doktor".

Ale w konću po kilku rozmowach z nimi doszliśmy do wniosku, że wyniosę się od nich, bo oni nie mogli patrzeć na mnie a ja na nich i nie będziemy utrzymywać większego kontaktu z nimi i zacznę żyć po swojemu a oni będą żyć swoim życiem i opłacać mi mieszkanie, ale nic poza tym...

Czy mogliśmy dojść do lepszego porozumienia? Nie wydaje mi się.

To zdecydowanie było najlepsze. W końcu mogłam trochę odetchnąć od ich obecności i nie być kontrolowana.

Jak wcześniej wspomniałam, rodzice będą opłacać mi moje nowe mieszkanie, ale pracę muszę sama znaleźć. Gdy tylko o tym dowiedziała się moja babcia, to zaczęła mówić, jak bardzo jest stara oraz nie daje rady sama w kawiarnii i potrzebuje mnie jako pomocy. To nie tak, że kobieta dalej biegała krótkie maratony i miała dużo lepsze wyniki badań niż ja...

The Neighbourhood || Pedri Gonzalez Where stories live. Discover now