Deszcz

7 1 0
                                    


Pov: Jackob

Obudził się z niewyobrażalnym bólem głowy. Mógł się tego spodziewać. Mimo to czuł się skrzywdzony przez rzeczywistość. Jęknął rozgoryczony naciągając kołdrę na głowę. 

- Wstawaj księżniczko - odezwał się Gustav, wywołując śmiercionośny ból w czaszce Jackoba - Nie będę tolerował twojej leniwej dupy w takim wydaniu - dodał zrywając z niego kołdrę. 

- Litości - jęknął brunet. 

Trwało to chwilę, zanim Jackob rozbudził się do tego stopnia żeby wstać i nie spaść z powrotem. Gustav nie dawał mu jednak taryfy ulgowej i praktycznie siłą wsadził pod prysznic. 

- Jebiesz jak dupa pawiana - oznajmił by zaraz później zostawić go samego w łazience wyłożonej jasnofioletowymi kafelkami. 

Jackob niezręcznymi ruchami zaczął przywracać się do stanu używalności. Raz nawet spojrzał w lustro, ale to, co tam zobaczył, skutecznie odwiodło go od powtarzania tej czynności. 

- Nie powiem żebym był z siebie dumny - pomyślał polewając obolałe mięśnie strumieniem ciepłej wody - No, ale teraz to bez sensu, tak wytykać sobie głupotę. Było, minęło, nie wróci.

Z tym nastawieniem skończył poranną toaletę i choć głowa uparcie nie przestawała go boleć, czuł się znaczniej lepiej wchodząc do kuchni w mieszkaniu pani Eugénii. Ta, tak jak co dzień rano, przygotowała śniadanie. 

- Za twoje wczorajsze zachowanie nie powinieneś dostawać nawet okruszka - oznajmiła mierząc go wzrokiem - Chociaż nie powiem, ładnie doprowadziłeś się do porządku.

- Bo Jackob to porządny chłopak - wtrącił Gustav podając mu szklankę wody i tabletki na ból głowy. 

Brunet uśmiechnął się z wdzięcznością po czym usiadł przy stole. Dzisiejszym śniadaniem było tostada con tomate y jamón, czyli nic innego jak przypieczone kromki z pastą z pomidorów i szynką, pokropione oliwą. Normalnie Jackob byłby zachwycony tą ciekawostką na temat hiszpańskiej kultury, ale tym razem wolał się skupić na podstawowych czynnościach życiowych i bez większego myślenia, poczekać aż lek uśnieży ból głowy. 

W pewnym momencie poczuł czyjś wzrok na sobie. Podniósł głowę i spotkał się z przeszywającym spojrzeniem pani Eugénia, coś w intensywności jej wejrzenia wprawiło go w stan niepokoju. Chciał zapytać o co chodzi, ale ta odezwała się pierwsza:

- Do twarzy ci z tą niedbałością.

- To znaczy? 

- No wiesz, włosy w nieładzie, melancholijne spojrzenie, lekko zaspane ruchu... - kobieta wstała od stołu z westchnieniem - Ale to nie czas na pogaduszki. Mam parę spraw do załatwienia. Życzę wam miłego dnia. 

Niespiesznie wyszła z kuchni, a chwilę później usłyszeli jak zamykają się za nią drzwi wyjściowe. 

- To, z jaką łatwością zdobywasz sympatię ludzi jest dla mnie niepojęte - skomentował Gustav racząc się kawą - Mnie, jakby mogła, to by wywaliła za drzwi, jak nie wyrzuciła przez okno.

- Przesadzasz - odpowiedział Jackob - Jestem pewny, że lubi cię tak samo jak mnie.

Tak na prawdę nie był tego taki pewny, ale wolał o tym nie wspominać. 

Gustav nie ciągnął dalej tematu pani Eugénii. Gdy skończyli śniadanie pozmywał naczynia pozwalając Jackobowi na zebranie sił do kontynuowania dnia. Leki chyba zaczynały działać, ale mimo wszystko brunet był niewypowiedzianie zmęczony. Położył głowę na stole robiąc z przedramion poduszkę. Miał wrażenie, że trwał tak tylko chwilkę, ale gdy przebudził się czując czyjąś dłoń na głowie, zdał sobie sprawę, że najwyraźniej zaspał. 

Los Angeles à la SevillaWhere stories live. Discover now