~IX~

61 5 5
                                    


- Pov. Ameryka -
Szedłem po uliczkach miasta prostu do mojego domu. Była chłodna sobota. Słońce nie świeciło, za to nad głowami wisiały ciężkie, siwe chmury. W kieszeni bluzy trzymałem kurczowo pistolet. Oglądałem się co chwilę, bo miałem przeczucie, że ktoś mnie śledzi. I to nie jedna osoba. Aż trzy. Zatrzymałem się na chwilę i rozejrzałem się porządnie dookoła. Modliłem się, aby to nie był ZSRS. Nagle usłyszałem za sobą strzały. Odkręciłem się w stronę dźwięku. To były Faszystowskie Włochy z drugiej wojny światowej! Myślałem, że zdechł. Odkręciłem się ponownie i na końcu chodnika zobaczyłem Cesarstwo Japońskie. Japierdziele, co się dzieje?! Obydwoje szli w moim kierunku. Stanąłem tak, żebym ich miał z dwóch stron. Postanowiłem ich sprawdzić, ale wiem, że to ryzykowne. Tupnąłem jedną nogą i ustawiłem cek na CJ. Ona i FW byli też uzbrojeni. 
- No proszę. - zaczęła dziewczyna.
Teraz sobie przypomniałem, że znam skądś ten gang. Tylko brakuje tu kogoś... Z tyłu nagle ktoś mnie podszedł i przyłożył mi nóż do gardła. A ja powoli tej osobie spluwę do głowy. Ten gość z tyłu zaśmiał się. Znam ten śmiech. To Trzecia Rzesza.
- Nie zabijemy cię, dopóki nie powiesz, gdzie jest Soviet. - zaczął rozmowę.
- A-ale ja nie wiem-
- Wiesz! - krzyknął Włochy.
- Wyszedłeś z jego domu dzisiaj! - odkrzyknęła Japonia. 
Oboje podeszli do mnie na wyciągnięcie ręki.

- Opuść tę wiatrówkę i gadaj.
- Ale ja kurwa nie wiem! Albo wyszedł w nocy, albo nad ranem, ja jeszcze spałem!
- Co ty tam robiłeś dzieciaku? - syknął III Rzesza.
- Nieważne...
- Gadaj!
- NIE! - krzyknąłem i zacząłem się rzucać.
- Pierdolony... - mruknął faszysta.
- Hej! - krzyknął ktoś. Wszyscy odkręcili się w jego kierunku. To był Rosja.
- ŚLEDZIŁEŚ MNIE! - wydarłem się - No nie pierdol, że z nimi jesteś jeszcze?
- Przyjechał książę na białym koniu, bez konia... - powiedział III Rzesza. - Synu!

Z lasu wyszedł Niemcy i ktoś jeszcze. Był wyższy od Niemca i miał czarny mundur. 
- Co tu się odkurwia?! - krzyknąłem. - Kto to?!
- IV Rzesza. Zwiąż go - zwrócił się do IV Rzeszy - Rozpoczynamy III wojnę światową! - kiedy usłyszałem te słowa, to zostałem ogłuszony i upadłem.

- Time Skip -
Obudziłem się w jakiejś piwnicy. Przez małe okienko usłyszałem krzyki bitewne, bomby i strzały. Pośród tych dźwięków można było usłyszeć głosy Wielkiej Brytanii, Niemiec, Kanady, Meksyku, Rosji, Ukrainy, Serbii, Kosowa, Polski i Białorusi. Próbowałem się uwolnić, ale bez skutku. Krzyknąłem "na pomoc", ale bez rezultatów. Oni się tam pozabijają...

- Pov. Rosja -
- UWAŻAJ! - krzyknęła Białoruś. Potem usłyszałem huk, który odrzucił mnie z impetem na ziemię. 
- Blyat... - mruknąłem pod nosem i z trudem wstałem. Przede mną stanął IV Rzesza, który był dobrze uzbrojony i przygotowany na wojnę.
- Strzelaj, albo puść broń i walcz na moim poziomie!
- ZASTRZEL GO! - krzyknął III Rzesza.
- NIE! - odkrzyknęły Białoruś i Ukraina. 
- Bijesz się czy kurwa NIE?! - znowu krzyknąłem.
IV Rzesza puścił broń. Oboje przygotowaliśmy się do walki mentalnie. Po chwili zaczęliśmy się bić. Jednak tą cała wojnę przerwał donośny krzyk, który wszędzie bym rozpoznał. Na wzgórzu stał Ameryka i... mój tata. On szepnął coś do USA.
- Dobranoc - powiedział Ameryka i zrzucił bomby atomowe.
...
Ogłuszył nas wszystkich huk. Mnie odrzucił daleko. Kiedy leżałem na suchej ziemi, czułem, jak powoli się rozpadałem. Spojrzałem na swoje ręce. Potem... straciłem przytomność na ogromny przedział czasu. Zapadłem podobno w śpiączkę na kilkanaście miesięcy.

Całą trójcę świętą i IV Rzeszę wsadzili do więzienia. A Amerykę i ZSRS uniewinnili argumentem, że przez to co zrobili powstrzymali rozwój III wojny światowej na całym świecie. Wojnę przegrały głównie słabsze kraje. Reszta krajów ciężko, ale jednak odbudowywała się kilka miesięcy, nawet lat. Mój tata poszedł się w końcu leczyć i w między czasie powiedział mi o wszystkim, co mnie ominęło. To był jego pomysł z bombami, ale mówił (czyt. błagał) Ameryce, żeby nie celował w nas. Niestety promieniowanie i sam wybuch nie był przewidziany. Połowa moich braci i sióstr nie przeżyła tego. Wszyscy płakaliśmy nad ich stratą. Teraz, kiedy jest rok 2052, nikt do siebie nie odzywa w życiu prywatnym. Albo się boją, albo nie chcą powtórki z rozrywki. Albo też obrazili się? Zanim mój tata zmarł, powiedział, żebym trzymał się z dala od dziwnych ludzi. W tym wliczając Amerykę. Od tej akcji z różą w szkole średniej... nie mogę przestać o nim myśleć. Już chyba nigdy nie wrócimy do tych lat...

Po za tym faktem nie tylko na tym się cały mój świat zatrzymał. Od ponad roku laska o imieniu Chiny do mnie się przykleiła. Byliśmy razem na randce, czy dwóch, ale ja tego nie czuję jak ona. 
Nagle w mojej kieszeni zabzyczał mi mój telefon. To był Kanada.
- "Hej, możesz przyjść 15 minut przed spotkaniem międzynarodowym? Chciałbym z tobą pogadać"
- "Okej, przyjdę." - odpisałem mu.

Ciekawe, co on chce. Może coś się stało...? 
Spotkanie jest dzisiaj o 19, czyli za dwie godziny. Postanowiłem iść do łazienki i się ogarnąć. Ale wracając. Dzielę obecnie dom z Ukrainą i Kazachstanem. Białorusi niestety już z nami nie ma. Zazwyczaj jest tak cicho w domu, że będąc na górze słychać kroki na dole.

Kiedy wychodziłem z domu zaczepiła mnie Ukraina.
- Gdzie znowu idziesz, pijaku? - czuć było od niej alkohol.
- Ty lepiej zostań w domu, przyjdziesz taka pijana na spotkanie międzynarodowe?
- A nie można?
- Nie
- A czemu to? - zawiesiła się na moim ramieniu.
- Ogarnij się. - odszedłem od niej i wyszedłem z domu.
Moim odwiecznym marzeniem było znaleźć się w rodzinie bez większych problemów, np. u Ameryki (bez skojarzeń ;-;). Nie ma wódki, nie ma przemocy - chciałbym tak, ale mogę tylko marzyć.

Kiedy byłem już na miejscu, Kanada czekał na mnie na zewnątrz. Chłopak nic nie mówił, zaprowadził mnie do sali. Na swoim miejscu siedział Ameryka.
- Wyjść? - zapytał Kanada.
- Tak, tak... - odpowiedział Ameryka.
Bez słowa Kanada wyszedł z sali. Widać było, że jest lekko podenerwowany czymś.
- Czyli to ty chciałeś ze mną pogadać? - zacząłem.
- Tak...
- To czemu sam mi nie powiedziałeś, tylko posyłasz swojego brata?
- Bo... - przerwał na chwilę - bo bałem się.
- Mnie? Czemu?
- Myślałem, że się obraziliśmy na siebie na zawsze.
Popatrzyłem się na niego. Ja już doskonale wiedziałem, co on ode mnie chce.
- Czemu mi nie chcesz powiedzieć wprost, że chcesz mnie przytulić?
- A mogę?
- Tak-
Wstałem z krzesła, a Ameryka podbiegł do mnie i przytulił mnie.
- Nie wiem co bym sobie zrobił, gdybyś nie przeżył tej wojny. Martwiłem się o ciebie, kiedy byłeś w tym szpitalu... i - zaczął płakać.
- Eh, Ame... - przytuliłem go też. Kiedy on spojrzał na mnie, ja go pocałowałem w czoło.*
I teraz akurat wybiła 19. Rozeszliśmy się i usiedliśmy na swoich miejscach. Inne kraje zaczęły wchodzić do sali i zajmować swe miejsca. Po chwili zrobiło się tłoczno i głośno. 

Obok mnie usiadł Niemcy, a po drugiej mojej stronie Kazachstan. 
- Uuu, co ty taki pierwszy z Ameryką dzisiaj, co? - zaczął mój brat.
- Nic takiego, nie potrzebna ci ta wiedza, po za tym.
- Weź tak nie mów tajemniczo, bo tylko o jednym myślę.**
- Serio... - popatrzyłem się na Kazika,  który ze śmiechu prawie pod stołem się znalazł.
- Rzeczywiście śmieszne to było - powiedział Węgry, który to wszystko słyszał.
- Takk! - dopowiedział też Polska, który siedział koło Niemca. 
Spojrzałem potem na Amerykę. Akurat też się patrzył na mnie, więc się uśmiechnąłem, a ten odwrócił szybko wzrok. Później chłopak zaczął rozmawiać z Argentyną i Meksykiem. A może ja i Ameryka to dwa różne światy, które wcale do siebie nie pasują? Może to wszystko nigdy nie powinno mieć miejsca? Zagłębiłem się w myślach, dopóki ktoś mi ich nie przerwał. To był Kanada.
- On cię kocha nadal, daj mu drugą szansę i niech będzie, jak kiedyś. Wiem, że sam tego chcesz.
- Dobrze pomyślę, dzięki - mruknąłem. Dam mu tę drugą szansę, to jest pewne. Czekałem na ten moment długo.


// 1300 słów ;D
*tutaj po raz pierwszy doznałxm cringu z rusame, co było dziwne i mam nadzieję, że więcej się nie powtórzy
** to ja zawsze :>
~zbliżamy się do końca książki woahh~

Rose for me - "sweet dreams" ~ Countryhumans RusAmeحيث تعيش القصص. اكتشف الآن