𝙷𝚊𝚝𝚝𝚎𝚛 𝚠𝚒𝚝𝚑 𝚜𝚘𝚖𝚎𝚘𝚗𝚎 𝚏𝚊𝚖𝚒𝚕𝚒𝚊𝚛

325 22 14
                                    

- Jeśli w końcu mogę zacząć. Witaj w utopii tej krainy, jestem Takeru, ale wszyscy mówią na mnie Kapelusznik. Mam przyjemność powitać cię w Plaży.

- Cudownie, w końcu tutaj doszłam. Zapytam o kilka rzeczy, jak z tego świata uciec, gdzie jest reszta ludzi iii... I w sumie widzieliście tutaj takich idiotów? Jeden ma różowy łeb, druga kolczyk w nosie, trzeci to w sumie wygląda jak nerd a czwarty to... Taki krzyczący na wszystkich brunet. – Zapytałam najprawdopodobniej znowu przerywając Kapelusznikowi.

- Nie rozumiesz w jakiej jesteś sytuacji? Wytłumaczmy coś sobie, to my tutaj władamy. To my zadajemy pytania. – Dopiero teraz zwróciłam uwagę na innych ludzi, którzy o dziwo tutaj byli. Jakaś podejrzana długowłosa babka, wyglądała na psychiczną. Później jakiś starzej wyglądający mężczyzna w okularach, no i kobieta w okularach - tylko w przeciwsłonecznych. To ona mówiła.

- Okej? Ale nie sądzisz, że jeśli ja jestem „podwładnym" czy kim tam jestem to powinniście mi odpowiadać na pytania? Jeśli nie będziecie to klient może zerwać umowę, a co za tym idzie nie pomóc wam – Przejechałam spojrzeniem jeszcze raz po wszystkich.

- Dojdźmy do jakiegokolwiek kompromisu, wytłumaczę kilka kwestii. Jesteś na plaży, tutaj rządzimy my. Mamy trzy zasady. Wszystkie karty należą do nas, musisz nosić tutaj strój kąpielowy oraz ostatnia zasada – Śmierć zdrajcom. Co do twoich pytań. Wiąże się to z zasadą pierwszą. Mamy teorię, że tylko jedna osoba będzie mogła wrócić do świata ludzi, gdy zdobędzie wszystkie karty. – Powiedział uśmiechając się Takeru.

- Super, a po co mi strój kąpielowy? Jak tak na was patrzę to sobie myślę, że nie dla celów bezpieczeństwa. W szczególności na tego stópkarza, myśleliście o zwolnieniu go z pozycji na jakiej jest. Jeśli w ogóle jest? Bo jeśli nie to ja bardzo bym chciała poprosić o przeniesienie go do jakiejś gry, gdzie mu się przypadkiem umrze. Nawet mogę mu w tym pomóc, jeśli będzie się szarpał na końcu. Co wy na to? – Czułam, że to jest zły pomysł tak mówić, ale jeśli jeszcze mnie nie zabili, to chyba do czegoś jestem im potrzebna, nie?

- Ona albo jest psychiczna i ma nie wiadomo, ile chorób na swoim koncie albo cię w ogóle nie słuchała. Możemy jej się pozbyć? – Znowu powiedziała kobieta w okularach przeciwsłonecznych

- Ma karty, Ann. Może trzeba podejść do niej jak do dziecka? – Tym razem odezwał się okularnik.

- Aha! Czyli chodzi wam o karty, tak? Wybaczcie, ale nie ma szans, że wam je oddam. Chyba, że macie jakieś ciekawe, wtedy mogę się wymienić. – Znowu to zrobiłam, udawałam przygłupa. No i mi się w końcu prawie dostało. Od wnerwionego Niragiego.

- Zamknij ryj, ty naprawdę jesteś cofnięta w rozwoju. Aguni, mogę ją zabić? Nie wiem po co ją tu w ogóle przytaszczyliśmy, robi tylko problemu. Do tego, dlaczego tak długo zwlekamy z jej śmiercią, jeśli ktokolwiek próbowałby cokolwiek takiego powiedzieć to już dawno byłby martwy. – Zaczął wymachiwać pistoletem i krzyczeć.

- Cofnięta w rozwoju? I kto to mówi, mózgu. – Mruknęłam.

- Aguni, powiedz mu, żeby przestał albo wyprosimy go. – Powiedział to tak nienaturalnie spokojnie Kapelusznik, że aż się go wystraszyłam. Jedyna osoba, która tak na mnie reagowała to była Juja... No i Aki, ale to tylko niekiedy.

Później ten cały Aguni łysacz spojrzał karcącym wzrokiem na cofniętego w rozwoju typa, a on się zamknął.

- Posłuchaj uważnie, ty nam dasz karty, a my cię nie zabijemy. Słyszałem, że masz dość ciekawe, może jeśli pójdzie jak po maśle, to wywyższymy cię na Plaży. Co ty na to...? – Spojrzał znowu na mnie takim ciepłym wzrokiem, chyba nie robił tego często, bo mu nie wychodziło. Na pewno zaczął traktować mnie tak i mówić przez okularnika.

𝙶𝚊𝚖𝚎 𝚂𝚝𝚊𝚛𝚝 | 𝙲𝚑𝚒𝚜𝚑𝚒𝚢𝚊 𝚂𝚑𝚞𝚗𝚝𝚊𝚛𝚘Where stories live. Discover now