2.

1.3K 133 7
                                    

Już przy wejściu do klubu było dla niej za głośno. Przestraszona nagłym natłokiem ludzi, kurczowo trzymała się Miny, jej jedynej ostoi spokoju i bezpieczeństwa. Tłum ją przygniatał, sprawiał, że miała ochotę zawinąć się w kłębek w najciemniejszym kącie i schować przed wszystkim, ukryć przed wszystkimi. Oddychając głęboko usiadła przy stoliku, który Rina wcześniej zarezerwowała i wcisnęła się w najdalsze siedzenie oddalone od wszystkich. Teoretycznie je lubiła - wszystkie te piękne na swój własny sposób dziewczyny, które siedząc obok niej śmiały się, żartowały, piły kolejne drinki w kolorach tęczy. Jednak teraz, z całym swoim odosobnieniem, nie potrafiła się do nich odezwać. Milczała, przysłuchując się kolejnym nic nie znaczącym słowom, które dobierały, chichocząc cicho i nie potrafiła do nich dołączyć. Była zbyt wyprana z uczuć i jedyne na co było ją stać to skupienie się na niemej obserwacji tańczącego tłumu i powoli zaczynała marzyć, by kiedyś znów do nich dołączyć, do tej beztroski bijącej ze wszystkich stron.

Skupiając się na głośnej muzyce pozwoliła odpłynąć odrętwieniu, które od pewnego czasu coraz bardziej ogarniało jej ciało. Nie pokazując żadnych emocji pozwoliła zaciągnąć się na parkiet, by ruszać się w rytm coraz szybszej muzyki. Powoli się temu oddawała. Paraliżujący wcześniej strach zamienił się w śmieszne poczucie bezpieczeństwa w tym ciasnym tłumie, w którym nie mogło jej spotkać nic złego. Wirowała na skąpym kawałku podłogi, otoczona ludźmi których nie znała i z którymi nigdy nic jej nie będzie łączyło. Z zamkniętymi oczami prawie potrafiła się uśmiechnąć, gdy kolejny szybki kawałek zbił ludzką masę w szaleńczych podskokach, łącząc ich głosy w śmieszny, nie do końca równy chór wykrzykujący te same słowa piosenki. To zwiastowało jej normalność, coś bardziej rzeczywistego niż nieodbierane telefony, automatyczną sekretarkę przepełnioną wiadomościami, których bała się wysłuchać. Pozwalało cząstce jej wrócić do czasów kiedy jeszcze Go nie znała. Przecież tak bardzo chciała od tego uciec, uciec i zapomnieć.

Nagle poczuła dym. Ostry, papierosowy dym, który zawsze ranił jej nozdrza, wywołał lawinę niechcianych myśli i szybsze bicie serca, wyrwał ją z tanecznego amoku, przynosząc ze sobą dreszcz przerażenia przebiegający po kręgosłupie. Ze śmieszną dramatycznością odwróciła się za siebie, spodziewając się dostrzec Jego twarz. Nie, nie było go tam, wciąż za nią stała Mina, którą nie przerywając skandowania kolejnych tak naprawdę nic nie znaczących słów patrzyła na nią pytającym wzrokiem. Z dziwną ulgą pokręciła głową, krzywiąc się delikatnie. Nie było Go. Jego tutaj nie było.

Cała magia chwili prysnęła. Był tylko tańczący, odrażający, spocony tłum, wywołujący u niej obrzydzenie i mdłości. Z malującym się w oczach przerażeniem zaczęła się przeciskać w stronę prawie pustego baru. Ciężko oddychając opadła na plastikowy stołek i gestem dłoni przywołała stojącą niedaleko barmankę. Zamówiła mojito, chcąc by alkohol przyniósł wyczekiwane z dawna zapomnienie. Dość młoda barmanka przygotowując drinka z niebywałą precyzją, której Yerin wcześniej nie widziała, przyglądała się momentami nabierającej głębokie oddechy dziewczynie.

- Ciężkie rozstanie? - Zapytała, stawiając przed nią gotowego drinka. Ta, nieco zaskoczona, po chwili kiwnęła głową, upijając nieco alkoholu. Barmanka przechyliła się nieco w jej stronę. - Cokolwiek teraz robi, niech gnije w piekle. Nie warto się nimi przejmować. Zawsze znajdzie się inny. Nie, nie - pokręciła głową, gdy Yerin chciała zapłacić. - My samotne i zranione musimy trzymać się razem. Pij, ta kolejka jest na mój koszt.

Z każdym kolejnym łykiem czuła, jak alkohol powoli rozchodzi się po jej ciele, rozluźniając mięśnie, opuszczając ramiona i uspokajając skołatana te nerwy. To działało, znów zaczynała odczuwać tę pustą obojętność, zamiast obezwładniającego ją z każdej strony strachu. Zamieniała się w lalkę, nic nie czującą pustą kukłę. Jej oddech się wyrównał, przynosząc głęboki, rozluźniające wdech i odprężające wydechy. Ciało ogarnęło przyjemne ciepło, unoszące delikatnie kąciki ust. Znów odzyskała spokój.

She's Gone.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz