Rozdział XV

4.2K 337 9
                                    

Rozdział XV

Sky

Odłożyłam telefon na stolik i przez firankę wpatrywałam się w motocyklistę stojący po drugiej stronie ulicy. Jakaś część mnie chciała do niego wybiec i wpaść w jego silne ramiona. By zapewniły mi bezpieczeństwo, a ciepłe ciało ogrzało w końcu moje własne. Ale nie mogłam. Wiedziałam doskonale, że to tak nie działa. Powiedziałam mu, że przeniosłam się do Jas, a jednak on trzeci dzień pojawia się pod moim domem. Zatrzymuje motor dosłownie na kwadrans i zawsze wtedy pisze smsa. Tak jakby doskonale wiedział, że jestem w domu. Z wciąż drżącymi dłońmi odwróciłam się w stronę Jas, która siedziała na kanapie i klikała coś na swoim laptopie. Gdy odmówiłam przeniesienia się do jej mieszkania, ta wciągu godziny spakowana pojawiła się na moim progu. Gdy Cas po raz pierwszy pojawił się pod blokiem była wściekła. Jak przez cały czas odkąd powiedziałam jej o nim i nie powstrzymywała się od komentarzy. Jednak zarówno wczoraj jak i dziś nie odezwała się słowem, choć wiedziała doskonale od kogo dostaje wiadomości i w kogo wpatruje się przez firankę. Podskoczyłam, gdy zadzwonił telefon i skrzywiłam się widząc identyfikator rozmówcy.

- Dzień dobry, Skylar – cichy głos detektyw Stone, który zamiast mnie uspokoić tylko dolał oliwy do ognia. - Rozmawiałam z miejscowym szeryfem i przekazałam mu dokumentację.

Spojrzałam na Jas, która oderwała się od klawiatury i uważnie mnie obserwowała.

- Proszę poczekać – powiedziałam i włączyłam głośnik. - Jest pani na głośniku, jest ze mną Jasmine.

- Witaj, Jas. Jak mówiłam, przekazałam sprawę Jeffowi Tuckerowi. Ma wysłać dodatkowe patrole na ulice, by go zlokalizować, ale nie obiecywałabym sobie za dużo po tym.

- Ja na pewno nie – warknęła Jas i odetchnęła głęboko. - Ten szeryf to jakieś nieporozumienie, Stone. Nie znalazłby go, gdyby ten ukrywał się w krzakach przy jego skrzynce pocztowej. Co jeszcze możemy zrobić?

- Przykro im, ale nie zostaje nic oprócz czekania – głos Stone był odrobinę zrezygnowany, co żadnej z nas nie pomagało w obecnej sytuacji. - Będę wstanie przyjechać dopiero za kilka dni, muszę poczekać na zamknięcie jednej sprawy.

Skinęłam głową i odchyliłam się na oparciu kanapy wpatrując w przestrzeń przed sobą. Jas rozmawiała jeszcze chwilę z detektyw, a w końcu rozłączyła się i położyła telefon na moich kolanach. Siedziałyśmy w ciszy, każda zajęta swoimi myślami. Odkąd znalazłam wiadomość w skrzynce byłam cała spięta. I choć sytuacja mnie przerażała, nie wpadłam w panikę. Nawet Jas to widziała, bo obserwowała mnie jak sęp, jakby tylko czekała na to, aż całość do mnie dotrze. Ale ja już miałam świadomość wszystkiego, po prostu tym razem było inaczej. Nie wiem kiedy to się zmieniło, czy to była kwestia mojej postawy czy w końcu dotarło do mnie, że nie jestem bezsilna. Tak czy siak, po raz pierwszy w życiu w obliczu tego co było kiedyś nie czułam się sparaliżowana i bezsilna. Bardziej byłam wściekła i zrezygnowana, bo kolejny przejaw przeszłości trzymał mnie z dala od Casa i jego rodziny. Ale za namową Jas wycofałam się po raz kolejny z własnego życia. Ile jeszcze razy będę uciekać przez własnym cieniem? Czy za każdym razem będę się chować we własnym mieszkaniu? Jeszcze kilka tygodni temu wcale by mnie to nie obeszło, lubiłam swoje ciche, spokojne życie. Ale teraz czułam się jak największy tchórz na świecie. I choć doceniałam to co robiła dla mnie Jas, w jej obecności zaczynałam się czuć po prostu źle. Jakbym sama nie potrafiła się sobą zająć w stu procentach. Spojrzałam na siostrę i zmusiłam się do lekkiego uśmiechu. Zanim jednak Jas mogła coś powiedzieć jej telefon zadzwonił.

- To z komendy – rzuciła szybko i poderwała się na nogi odbierając. - Jasmine Anderson, słucham. Cześć, Butler.

Obserwowałam uważnie jak zaczyna przemieszczać się po pokoju mocno przyciskając telefon do ucha. Nie trzeba było być detektywem i specjalistą by widzieć, że cokolwiek słyszy nie podoba jej się to.

Grimm Reapers MC 2# Casanova | ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now