ROZDZIAŁ 4

207 4 0
                                    

Z każdym dniem ta cała Lydia zaczęła mnie mocno irytować. Aresztowanie Meliorna, jej zaręczyny z Aleciem i wrabianie Lightwoodów w nieodpowiednie zarządzanie Instytutem było sporym posunięciem. Za kogo ona się niby uważała?

— Alex — do mojego pokoju wtargnął Jace. — przesłuchują Meliorna.

Spojrzałam na blondyna i wstałam z łóżka kierując się do samego centrum Instytutu. Stanęliśmy przed ekranem. Przesłuchanie już się zaczęło.

— Nie masz pojęcia o czym mówię — rzekł siri. — gdyby Nocni Łowcy mieli lepsze relacje z podziemnymi wiedziałbyś, że córka Valentine'a ma kielich.

W tym momencie poczułam się zdradzona. Przecież to ja byłam jego córką. Spojrzałam z przerażeniem na Izzy. Wyglądała na równie przestraszoną co ja.

— Musisz uciekać — powiedział Jace. — będą chcieli cię aresztować. Podejrzewają już, że ty i Clary współpracujecie z Valentinem.

Niedługo jednak to trwało, bo poczułam jak ktoś od tyłu łapie moje nadgarstki i je skuwa. Był to jeden z wiernych piesków Lydii. Cholera. Odwróciłam się twarzą do niej.

— Co ty robisz? — warknęłam. — chyba nie uważasz, że serio współpracuje z tym psycholem!

— Są na to dowody — oznajmiła chłodno. — musimy cię aresztować.

— Jakie dowody? — powiedziała mocno zdenerwowana Izzy. — to jest po prostu twoje widzimisię.

— Jeśli nie chcesz być posadzona za współudział to radzę ci się nie pogrążać, Isabelle. Zabierzcie ją do celi. Zaraz ją przesłucham.

Zostałam siłą zaprowadzona do celi, gdzie mnie wrzucono. Patrzyłam z nienawiścią na tych ludzi. Nie mogli mówić poważnie. Zjechałam wzdłuż ściany w dół. Cholerna suka. Po kilku minutach drzwi celi otworzyły się i stanęła w nich blondyna. Nie była sama.

— Masz okazję powiedzieć jak naprawdę było i się przyznać — powiedziała. — im szybciej się zdecydujesz tym szybciej wyjdziesz.

— Nie współpracuje z Valentinem — oznajmiłam szczerze. — nie mam do czego się przyznawać. I nie mam pojęcia gdzie jest kielich.

— Nie kłam — rozkazała. — daję ci ostatnią szansę.

— Jesteś pierdolnięta — krzyknęłam. — ktoś ci powie pierwsze lepsze słowo i już od razu wyciągasz błędne wnioski. Wypuść mnie i obejrzyj się.

— Może później coś powiesz — stwierdziła. — teraz jesteś zbyt zdenerwowana.

Po tych słowach wyszła zza drzwi zostawiając mnie samą. Nie miałam szans się jakoś wyłamać. Nie chciała mi wierzyć na słowo. Przyznanie się też nie wchodziło w grę. Skoro nie chce słuchać, kiedy mówię prawdę, to kłamstwo tylko mnie pogrąży. Musiałam jakoś stąd uciec. Tylko jak?

×××

Kilka dni w celi robiło swoje. Odmawiałam posiłków, byłam zmęczona i sfrustrowana. Siedziałam tak naprawdę za nic. Od czasu do czasu przychodzili tu Izzy i Jace, więc nie odczuwałam też samotności. Rozległo się pukanie do drzwi.

— I jak się trzymasz? — zapytała troskliwie Izzy.

— Cudownie — sarknęłam. — siedzę za nic. A ona nie chce nawet mi wierzyć. Nie mam nawet szans, żeby stąd uciec.

— Staramy się coś wymyślić — powiedział blondyn. — Aleca już raczej nie przekonamy, a Clary musi się ukrywać. Dzisiaj wieczorem chcą przenieść Meliorna do cichych braci.

Cursed Angel | Shadowhunters Hikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin