9. Jesteś, a więc musisz minąć. Jednak nie jestem pewny.

112 8 36
                                    

Rindou nie zwolnił swojego tempa nawet na sekundę. Szliśmy w ciszy takiej, aż nabrałem pewności, że chłopak słyszy bicie mojego głupiego serca. Po moich czerwonych z emocji policzkach spływały niekontrolowane, pojedyncze łzy bólu, ale nie miałem oczywiście szans aby sprzeciwić się temu jak kolwiek. Czułem się głupio, prawdopodobnie słusznie. Jak dziecko, które było prowadzone przez dorosłego na karę do kąta, za to, że zrobiło coś złego. Jedynie, ja dla odmiany nie robiłem tu nic złego, wręcz odwrotnie. Mój wzrok wlepiony był w szarą, twardą podłogę. Nie wiedziałem dokąd zmierzamy, ale nie miałem ku temu dobrych przeczuć.
Twarz blondyna była poważna. Chciałbym pytać, chciałbym wiedzieć, lecz w tamtym momencie po prostu nie miałem odwagi na chociażby nienawistne spojrzenie. Zacisnąłem dłonie w pięści i pozwoliłem się prowadzić.

Nie minęło dużo czasu kiedy znaleźliśmy się w tak zwanych piwnicach szkoły. Było ciemno i zasadniczo chłodniej niż w innych jej częściach.W tym miejscu, nie było klas. Jedynie szafki uczniowskie oraz schowek na miotły czy inne sprzęty do czyszczenia tej zacnej, wiecznie zaśmieconej placówki.
Czułem, że byliśmy już blisko celu, dokądkolwiek zmierzaliśmy, lecz powoli zacząłem nie wytrzymywać być może z bólu, może z nerwów a może po prostu niepewności.
-kgh..Gdzie idziemy ?-stęknąłem cicho kiedy zobaczyłem, że omijamy kolejne szafki, a Rindou nadal nie zwolnił. Uczułem jak moja kostka wygina się nienaturalnie, nie życzyłbym tego nikomu. No może z wyjątkiem farbowanego jegomościa idącego przede mną. To było by całkiem zabawne widzieć go w mojej sytuacji..
Byliśmy mniej więcej w połowie ciemnego korytarza, kiedy chłopak po usłyszeniu mojego głosu wreszcie, ostro się zatrzymał. Było to tak nagłe, że moja przewrażliwiona zryta głowa przeszla kolejny zawał wewnętrzny. Wciągnąłem gwałtownie powietrze. Na swój sposób przerażające. Odwrócił swój wzrok w stronę mojej osoby, a ja uczułem na sobie jego spojrzenie zza okrągłych okularów.
-Wolisz wewnątrz czy zewnątrz?-odezwał się swoim spokojnym poważnym głosem, zupełnie różniącym się od tego który raczył pokazać mi w sali wyżej. Zdołałem wyczuć przebiegający mi po plecach dreszcz, mimo to zmarszczyłem minimalnie swoje brwi.
-Huh?-tak mocno byłem skupiony na barwie samego głosu chłopaka, że jak się okazało nie zarejestrowałem nawet posłanego w moją stronę pytania.
On nie lubił się w powtarzaniu słow, już raz wypowiedzianych. Mój wzrok błądził gdzieś po brudnym suficie.
-Wybieraj-jego chłodna dłoń przeniosła się z mojego ramienia, aby przytrzymać mi podbródek, zmuszając do spojrzenia na swoją osobę. Nie chciałem na niego patrzeć, lecz był zbyt blisko abym był w stanie odwrócić wzrok. Nasze oczy się spotkały, i to naprawde nie było najbardziej przyjemne uczucie jakiego doznałem. Skóra jego w odcieniu bladym, ale w odróżnieniu ode mnie, to po prost była jego karnacja. Moja zaś, przybierała taką barwę, tylko przy spotkaniach z nim. Odrobinę spanikowałem. Postanowiłem zaryzykować, i wybrać po prostu jedyną opcję którą usłyszałem, aby nie przedłużać tej denerwującej ciszy.
-We...wewnątrz ?-spojrzałem na niego pytająco, starając się utrzymać na nogach, co bez kul, wózka czy podparcia chociażby o ścianę, nie było wcale takim prostym zadaniem. Pomijając już fakt, iż moje nogi ze stresu drgały, przyprawiając mnie o dyskomfort.
Ujrzałem powoli rozciągający się na jego twarzy uśmiech. Utwierdziło mnie to w przekonaniu, nie wybrałem nic dla siebie dobrego. Chociaż znając go, prawdopodobnie żadna z opcji nie była zbyt dobra. Lecz, czy ja go właściwie znam..? Czy znając kogoś jedynie 3 miesiące i to w takich.. okolicznościach, można kogoś naprawdę poznać?
-mhm, zatem pójdziemy na zewnątrz-no tak, mógłbym się domyśleć wcześniej oco chodzi. Pomroczność jasna. Po zbesztaniu się w myślach doszła do mnie jednak jeszcze jedna nieprzyjemna kwestia z której zdałem sobie sprawę. Temperatura definitywnie kręciła się blisko zera, może trochę nad, może trochę pod. Cokolwiek chciał on robić, definitywnie wrócę do domu nabawiony chorobą. Nie podobała mi się ta wizja. Czego innego mogłem się spodziewać.
-N-Nie ma szans-przez wiele argumentów przeciw temu pomysłowi, zebrałem w sobie odwagę aby przekonać go do zmiany zdania.
Jedna z jego wąskich brwi uniosła się minimalnie.
-Złapałeś stracha ?-uśmiechnął się delikatnie pierwszy raz od naszego wyjścia z sali jednak ton jego głosu wiele wskazywał na to, że było to zdanie wypowiedziane w kontekście bardzo kpiącym. W naturalnej kolei rzeczy, poczułem się poniżony i na moją twarz wdrapało się trochę kolorów. Obruszyłem się. Przypomniało mi się, jak kiedyś mój brat nazywał mnie w takich sytuacjach "naburmuszoną księżniczką" bądź owieczką ze względu na moje kudły. Tym razem, nie był to jednak powod do żadnych głupich komentarzy. Starałem się aby mój głos brzmiał pewnie, ignorując nowe uczucie które we mnie wpłynęło. Wywróciłem oczami na jego wcześniejsze słowa.
-Naprawdę masz zamiar wychodzić na zewnątrz pod czas takiej temperatury? Przecież to jest grypa murowana, cokolwiek chcesz tam robić..-starałem się brzmieć pewnie, ignorując drgający głos, ale nim skończyłem mówić dłoń Rindou zawisła nad moją twarzą a ja ściszyłem ton przymykając oczy, w obawie iż oberwę od niego. Ku mojemu zdziwniu jednak ten gość jedynie starł łzy z moich oczu.
-Twoje rzęsy są takie długie..-zdezoriwntowany czułem jak patrzy na mnie oceniająco, co się właśnie stało ?- Za długie jak na faceta, zapuść jeszcze trochę włosy to zaczniesz wyglądać jak baba-westchnął. Otworzyłem znowu oczy mrugajac jeszcze przez chwilę aby mój wzrok się polepszył. Rindou machnął delikatnie ręką osuszając ją.
-Co ty robisz ?
-Hm? O czym rozmawialiśmy?- Widząc jak starszy zignorował moje pytanie westchnąłem. Wcale mnie nie słuchał czy może po prostu chciał mi dać takie poczucie ? Zmusiłem, się do powtórzenia mojej wcześniejszej wypowiedzi.
-Mówiłem, że korzystniej dla naszego zdrowia byłoby pozostać w budynku- wlepiłem w niego wzrok starając się wyglądać na nietkniętego tym jak mnie chamsko zlał. Twarz wyższego nabrała wyrazu zadumy, jednak już wiedziałem, że chłopak robi sobie ze mnie kolejne żarty.
-Jeśli na dworze ci zbyt zimno, zawsze mogę zrobić coś aby cię rozgrzać- wzruszył ramionami, a jego uśmiech stał się bardziej cwaniacki. Odwróciłem od niego wzrok. Lubił rzucać dwuznacznymi tekstami w głupich momentach, a ja nigdy nie wiedziałem jak reagować. To było obrzydliwe, kiedy rozumiało się co istotnie miał na myśli. Zaczynałem się zastanawiać czy dyskusja z nim ma jaki kolwiek sens.

Chciałem żebyś tylko trochę kochał mnie -Ringry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz