Część 18: Harry

230 32 8
                                    

Moi drodzy, jeszcze tylko 3 rozdziały do końca!
———————————————————————

Harry Potter nigdy nie prosił o bycie sławnym, a jednak tak się stało, wbrew jego woli. Nigdy nie prosił o bycie „zbawieniem Czarodziejskiego Świata" i mógł całkiem szczęśliwie spędzić resztę życia, nigdy więcej nie słysząc irytującego określenia „Chłopiec-Który-Przeżył".

Nienawidził bycia „Chłopcem-Który-Przeżył", ponieważ oznaczało to, że był „Chłopcem-Który-Przeżył-Zobaczyć-Wszystkich-Swoich-Przyjaciół-Cierpiących-lub-Martwych".

Wojna go zmieniła – uczyniła go twardszym, szybciej wpadającym w złość i z trudnościami w wybaczaniu. Mniej optymistyczny, mniej ufny – po prostu mniej. Szczerze mówiąc, nie wiedział już, kim jest Harry Potter... jeśli kiedykolwiek wiedział.

Wszystko, co wiedział – wszystko, w co wierzył – to to, że z powrotem Hermiony będzie lepiej. Zawsze była tą rozsądną. Polegał na niej nie tylko jako na przyjaciółce. Była jak głos rozsądku, który wyzwie go od bycia palantem, pchnie do nauki lub ograniczy zmartwienia. W ciągu ostatnich miesięcy przed ostateczną bitwą była jego spokojnym centrum w oku otaczającego go huraganu.

Od ostatniej bitwy – odkąd ją stracił – nie czuł się już zrównoważony. Jego emocje zmieniały się gwałtownie, pozostawiając go niespokojnym i wściekłym. Gdyby Snape mu nie pomagał, Hermiona nadal byłaby z nimi. Harry nie mógł pojąć, jak mogła rzucić się w obliczu klątwy Malfoya, doskonale znając konsekwencje swoich działań. Ani przez chwilę nie mógł uwierzyć, że ktoś dobrowolnie zdecydowałby się poświęcić dla tego człowieka.

Nigdy nie lubił Snape'a, a Snape nigdy nie lubił jego. Wszyscy o tym wiedzieli i nie było sensu udawać, że jest inaczej. Podczas tych ciężkich miesięcy uwięzienia Hermiony, to wrodzona niechęć i nieufność Harry'ego do starszego mężczyzny utrzymywała go przy zdrowych zmysłach i pozwalała mu się skupić. Wiedział, że to było złe. Pozwolił jednak, by uczucia pozostały. Nienawiść do Snape'a była łatwiejsza niż nienawiść do samego siebie.

Nienawidzi siebie, to oczywiste. Gdyby nie jego przyjaźń z nim, Ron nie byłby celem podczas tej ostatniej rozpaczliwej bitwy. Harry nigdy nie musiałby widzieć głowy swojego przyjaciela oddzielonej od jego ciała z tak surową mocą, że rana została przypalona. Nigdy nie musiałby stanąć twarzą w twarz z Molly i Arthurem – osobami najbardziej kojarzącymi się mu z rodzicami – i wiedzieć, że to jego wina, że ​​ich najmłodszy syn nie żyje. Wciąż było mu niezwykle trudno odwiedzić Norę, otoczoną wspomnieniami szczęśliwszych czasów, kiedy rodzina Weasleyów była cała. Wina Harry'ego nie kończy się na utracie Rona w konflikcie, ale brnie dalej. Kiedy zabił Voldemorta, starszy syn Wesley'ów - Percy - stopił się z resztą oznaczonych Śmierciożerców.

Ginny – wciąż nie mówiła zbyt dużo, chociaż ostatnim razem, gdy ją widział, próbowała żartować, że postrzępiona blizna biegnąca przez środek jej twarzy jest bardziej imponująca niż jego mała błyskawica, zanim wybuchnęła płaczem i uciekła z pokoju. Artur nie pytał go o nic, co dotyczy mugolskich przedmiotów, od ponad roku i za każdym razem, gdy Molly na niego patrzyła, Harry był pewien, że wolałaby, żeby zamiast niego stał tam Ron.

Potrzebował kogoś, kogo mógłby winić za to wszystko, a Snape był do tego idealny. Harry naprawdę zaczął polegać na starszym mężczyźnie, który zapewniał mu możliwość zrzucenia winy, gniewu i rozpaczy na kogoś innego niż on sam.

Wiedział oczywiście od miesięcy, że Snape w żaden sposób nie skrzywdził Hermiony. Nie można było przegapić faktu, że mężczyzna zabijał się, próbując znaleźć lekarstwo, i wyglądało na to, że może – tylko może – w końcu je znalazł.

HGSS Serce bez towarzysza (polski przekład)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz