Heart

22 3 0
                                    

Spróbował po raz kolejny otworzyć oczy, czuł coś sypkiego pod palcami. Jednak od czasu kiedy odczuwał cokolwiek minęło tyle dni że mógł to być piasek równie dobrze co śnieg. Jego ciało się rozpadało, wyczuwał moc swojego nowego serca utrzymującego go przy życiu. Czy naprawdę to było tego warte? Uśmiechnął się krzywo z myślą że gdyby był człowiek po jego policzku na pewno spłynęłaby łza. Oczywiście że było warte, i jeśli trzeba by było podjąłby to decyzję raz jeszcze.
Nie ważne ile razy i jak mocno złamało go przeznaczenie, miłość do niej nosiłby w sercu nawet ostatniego dnia świata.
I właśnie to uczucie pchało go do przodu tyle lat, chciał jej udowodnić że zasłużył na wszystko co mu ofiaraowała.
Spróbował podeprzeć się na rękach, usłyszał jednak tylko dźwięk pękającej porcelany. Nie bolało ale z każdą szczeliną czuł że coraz bardziej tracił kontrolę nad własnym ciałem.
Wiedział że jego koniec był już blisko, dlatego pozwolił sobie na utonięcie we wspomnieniach po raz ostatni.
Zanurkował głęboko pod powierzchnię własnej pamięci, mignął mu przed oczami obraz młodego rudego chłopaka który był jedynym nikłym światłem w mrocznych dniach. Zniknął on jednak tak szybko jak się pojawił.
Następny przed oczami przemknął mu chłopak siedzący pod drzewem wiśni śmiejący się na cały głos, trzymający go za rękę, całujący go. Te wspomnienia wywołały nikły uśmiech na twarzy chłopaka, tęsknił za tym życiem.
Nagle ujrzał kobietę, zbyt piękną żeby była kimś nieważnym. Podeszła do niego i ujęła jego twarz w dłonie, wplotła palce w jego włosy i powtarzała mu jak bardzo go kocha. Wizja z każdym zapewnieniem stawała się coraz bardziej rozmazana aż w końcu zniknęła całkowicie. I chłopak oddałby wszystko żeby móc uronić choć jedną łzę.
Czuł jak jego nowe serce zwalnia rytm, a ciało całkowicie odmawia posłuszeństwa.

Umierał.

Umierał z ukochanymi osobami w sercu.

Zamknął oczy i wziął ostatni wdech, to nareszcie koniec, jego cierpienie zaraz się skończy.

Usłyszał ostatnie uderzenie serca i mógł niemal poczuć jak gaśnie.

Poczuł jak opada na dno.

Jednak coś zaczęło niemal wypychać go na powierzchnię świadomości.
Usiadł i wziął kilka nerwowych wdechów.
Jego serce biło.
Pęknięcia zniknęły.
A w jego dłoniach spoczywał świecący przedmiot.
Wpatrywał się w niego z niedowierzaniem.

Scaramouche umarł, odszedł wyzwalając swoją miłość do Ei. 

A teraz odrodził się z anemo wizją w dłoniach i prawdziwie bijącym sercem.

Zatonięcia | Genshin حيث تعيش القصص. اكتشف الآن