Rano obudziła się zmarznięta, nie potrafiąca poruszyć żadnym z mięśni. Wpatrywała się w bladokremowy sufit, oddychając głęboko. Nie chciała się stąd ruszać, a jej ciało, jakby posłuszne tej myśli, wydawało się zbyt ospałe by wykonać jakikolwiek ruch. Wciąż miała na sobie ten stary, znoszony za duży sweter który uwielbiała zakładać, gdy coś było nie tak. Ostatnio go nie nosiła, On bardzo tego nie lubił. Przekręciła się na bok, wtulając twarz w miękką wełnę za długich rękawów. Jego już tu nie ma, Jego już tu nie ma.

                Z wielkim trudem wstała z łóżka, swoje niepewne kroki kierując w stronę telefonu. Ukucnęła przed niewielką szafką, wpatrując się w migoczącą czerwoną lampkę, która w bladym świetle dnia straciła większą część swojej złej mocy. Ze wstrzymanym oddechem skasowała wszystkie nagrane wiadomości, nawet nie próbując ich odsłuchiwać. Przecież wszystkie i tak były od Niego.

                Mina przyszła dość wcześnie. Zmachana, z dużą torbą na ramieniu, weszła do mieszkania Yerin, wypełniając jego chłodne wnętrze ciepłem i światłem. Marudząc i kręcąc się po kuchni zrobiła obiad i jego dużą porcję wmusiła w dziewczynę, która mimo wszystko z trudem go przełknęła. Jedzenie ją odstręczało, wywoływało to niemiłe uczucie w brzuchu, sprawiało, że czuła się brudna. Potem swoimi pulchnymi palcami Mina nadała twarzy Yerin koloru, przywracając jej ponownie nieco dawnego wyglądu porcelanowej lalki. Ta pozwoliła jej bez przeszkód uczesać swoje długie włosy w elegancki kok. Mina pozostawiła ją dopiero samą, gdy poszła się przebrać, pozwalając Yerin wybrać co chce założyć.

                Przejechała palcami po wieszakach, tylu pięknych sukienkach, które miała, jednak nie chciała zakładać żadnej z nich. Wszystkie były dla niej skażone, nosiły na sobie znamiona Jego dotyku. Wszystkie, oprócz tej jednej, jedynej. Z cichym westchnięciem sięgnęła po tę najmniej rzucającą się w oczy, czarną, dopasowaną, obszytą delikatnie mieniącymi się cekinami. Dawno jej nie nosiła, On jej tak bardzo nie lubił. Wolał ją w żywych, ognistych czerwieniach, głębokich fioletach i pudrowych różach. Wzdrygnęła się delikatnie, wciągając na siebie sukienkę, która nagle okazała się być za duża. Przyjrzała się swojemu odbiciu, dostrzegając tylko dzień osoby którą kiedyś była. Nędzna podróbka pięknego oryginału.

                Światło w ciemnej sypialni nagle się zapaliło, oświetlając dokładniej jej sylwetkę, a przerażona Yerin odwróciła się nerwowo, uspokajając się dopiero gdy zobaczyła w drzwiach troskliwą postać Miny, która nawet w swojej nowej, modnej sukience była czymś bezpiecznym i ciepłym, dawała schronienie swoim pulchnym ciałem. Z troskliwą miną podeszła bliżej Yerin i z cichym westchnięciem przyjrzała się bliżej postaci przyjaciółki.

 - Pamiętam jak ją ostatnio miałaś na sobie – mruknęła cicho, wygładzając luźny materiał po bokach dziewczyny. – Strasznie schudłaś. Jadłaś w ogóle ostatnio? Nie martw się, coś na to poradzimy. Masz gdzieś jakiś pasek? – Otworzyła kilka szuflad i wyciągnęła z jednej szeroki pasek, którym spięła dziewczynę pod biustem, tworząc na jej sylwetce piękną talię. – No, widzisz? O wiele lepiej. Zobaczysz, że wkrótce wszystko znów wróci do normy. Znowu kogoś poznasz, on kogoś pozna.

 - Mina, nie znasz Go – Yerin pokręciła głową. – Jeżeli myślisz, że podda się tak łatwo... On nie zostawi tego w ten sposób. Za dobrze go znam. Smok się nie poddaje.

 - Przesa... - zaczęła Mina, ale głośny dźwięk telefonu przerwał jej w kontynuowaniu. Yerin napięła wszystkie mięśnie i zamknęła oczy oczekując tego, co miało nadejść. Dźwięk boleśnie odznaczał się w jej uszach, znów ranił. Przyjaciółka zerknęła na nią i z głośnym westchnięciem ruszyła w stronę telefonu. Yerin przez moment chciała ją zatrzymać. Nie chciała zniszczyć ciepła, które znów krążyło po jej ciele, tego uczucia, które pozwalało jej na powrót normalnie oddychać. Jednak pomimo tego nawet nie drgnęła, a niepowstrzymywana Mina podniosła słuchawkę, niszcząc idealny świat, który w tak krótkim czasie udało jej się stworzyć. – Tak, słucham? Nie, nie może z tobą rozmawiać – odpowiedziała nieco ostrzejszym niż zazwyczaj tonem, który pokazywał jej zniecierpliwienie i irytację Jego osobą. Mimo wszystko, to była Mina, dobra, miła mina i nawet teraz potrafiła zachować pozory uprzejmości. - Proszę cię, odpuść. Zerwaliście, zostaw ją w spokoju, Yerin nie chce z tobą rozmawiać. Jiyong – powiedziała ostrym, ostrzegawczym głosem, a stojąca wciąż w sypialni dziewczyna zadrżała na dźwięk Jego imienia. Powoli ruszyła w stronę przyjaciółki, chcąc przerwać rozmowę, odciąć się od Niego. – Zostaw ją w spokoju – wycedziła, wściekłym głosem, którego nigdy wcześniej i niej nie słyszała. - Naprawdę. Nie, nie dam ci jej do telefonu. I przestań tu dzwonić – odłożyła słuchawkę, zdecydowanie zbyt nerwowo niż powinna. – Idiota. Nie przejmujmy się nim. Chodź – wyciągnęła ciepłą, pulchną, bezpieczną dłoń w stronę Yerin, uśmiechając się do niej serdecznie. – Czas się trochę odprężyć.

She's Gone.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz