13. Stay, Stay, Stay

Zacznij od początku
                                    

* Hana P.O.V *

- Harry! - Krzyczę, gdy widzę go w progu.
Szybko schodzę ze schodów o podchodzę do niego. Widzę, że mok brat już zdążył się nim zaopiekować.
- Jeśli coś się jej stanie, znajdę Cię i zrobię z twoich włosów miotłę - śmieje się, ale ja wiem, że mówi jak najbardziej poważnie.
Pamiętam jak powiedziałam mu, że zerwałam z Harry'm, pojechał do niego i omal nie doszło do bójki.
Może i mój brat jest ode mnie młodszy o 4 lata, ale dba o mnie jakby był 4 lata starszy.
- Nie odpowiadam za zachowanie mojej siostry. - Lokaty również się śmieje, ale cichnie, gdy mnie widzi. - Nic dziwnego, że mówili, że wyglądamy jak Bekhamowie dla nastolatków. - Uśmiecha się, ukazując swoje słynne dołeczki, po czym schyla się i całuje mnie w policzek. - Wyglądasz olśniewająco.
- Ty z wiekiem również stajesz się bardziej przystojny.
- Jesteście ohydni. Znowu. - Mówi z "obrzydzeniem" mój brat, po czym wchodzi na górę.
Harry, niczym za dawnych czasów, bierze moją kurtkę i pomaga mi ją założyć. Dziękuję mu, po czym już sama zakładam szpilki i wychodzimy z domu. Jak prawdziwy dżentelmen, którym zawsze był, nawiasem mówiąc, otwiera mi drzwi od swojego samochodu. Wchodzę do niego, co oczywiście utrudniają mi wszechobecni paparazzi. Od razu zostaję zasypana uściskiem od Gemmy.
- Tak dawno Cię nie widziałam! - Szczebiocze uradowana
- Ej, ona ma wrócić w jednym kawałku, inaczej zrobią ze mnie miotłę! - Ubolewa Harry i odpala auto.
Droga mija szybko. Może to zasługa tego, że prowadzę żywą rozmowę z jego siostrą i matką? Nie mam pojęcia. Wiem jedynie, że nim się spostrzegam, jesteśmy pod restauracją. Harry wychodzi pierwszy, po czym kolejno wypuszcza z samochodu Anne, mnie i Gemmę. Oświetleni przez dziennikarzy, wchodzimy do restauracji.
- Rezerwacja na nazwisko Styles. - Mówi do jednego z kelnerów, który po chwili prowadzi nas do stolika w rogu. Hazza od razu odsuwa nam wszystkim krzesła, za co chwali go Anne.
Zawsze była z niego dumna. I nawet jeśli popełnił jakiś błąd, ona była po jego stronie. Nigdy go nie zostawiła. Pierwszy raz, gdy Harry zabrał mnie do Holmes Chapel, bym poznała jego rodzinę, płakałam w ukryciu kilka następnych dni. Było mi tak przykro patrzeć na ich dwójkę. A jeszcze bardziej, gdy patrzyłam na Anne i Gemmę.
Ja i moja matka nigdy nie miałyśmy dobrych kontaktów. Ale odkąd mam 7 lat, z dnia na dzień było jeszcze gorzej. Wiem, że ona mnie nienawidzi i to boli mnie najbardziej.
- Nadal nie jadasz ryb, prawda, kochanie? - Pyta się mnie uprzejmie Anne.
- Chyba nie tknę ich do końca życia. - Śmieję się do niej.
- Chciałam ci polecić żabnicę, jest pyszna. - Kładzie swoją dłoń na mojej.
- Wezmę chyba jagnięcinę z grilla. - Uśmiecham się do niej szeroko.
Uwielbiam tę kobietę.
Jest taka rodzinna i ciepła.
Kompletne przeciwieństwo mojej matki.
Może to dlatego tak bardzo chciałam jak najdłużej zostawać w Chesire z Harry'm?
- Fani proszą się o zdjęcia Harrany! - Krzyczy wesoło Gemma i pstryka nam fotkę, która już po chwili ląduje na jej Twitterze i Instagramie.

***

Gdy wracam do domu, jest prawie 2 w nocy. Harry oczywiście odprowadza mnie pod same drzwi, co nie umyka uwadze głodnych paparazzich.
- Dobranoc. - Zamyka mnie w swoim szczelnym uścisku .
- Dobranoc. - Szepczę i wchodzę do domu.
Wszyscy śpią, jak dobrze. Zdejmuję kurtkę, buty i kieruję się prosto do mojego pokoju. Zamykam delikatnie drzwi za sobą, opieram się o nie i powoli zsuwam się po nich. Gdy w końcu siadam na zimnej ziemi, przysuwam do siebie kolana i czuję, jak łzy zbierają się w moich oczach.
Dlaczego ja też nie mogę być szczęśliwa, tylko ciągle cierpię?

"Jak ci się u mnie nie podoba, dom dziecka czeka. "

"Bóg mnie pokarał taką beznadziejną córką jak ty."

"Nigdy nie będziesz miała męża. Kto pokochałby takiego bezużytecznego grubasa?"

Jej słowa krążą echem w mojej głowie. Płaczę coraz bardziej, lecz ręka przy moich ustach hamuje wydobycie się jakiegokolwiek dźwięku. Spoglądam na mój pokój, lecz ilość łez sprawia, że jest on nieco zamazany. Jednak ja o to nie dbam. Czołgam się do regału z książkami, po czym z jednej z nich wyjmuję papierowe zawiniątko. Chowam je w dłoni, po czym ostrożnie wstaję i wychodzę z pokoju. Wchodzę do łazienki.
Zamykam drzwi na klucz i spoglądam na swoje odbicie w lustrze.
Nic dziwnego, że nikt mnie nie chce, skoro wyglądam jak jakiś potwór.
Z impetem odwracam się od tafli szkła i zdejmuję ubrania. Zostaję w samej bieliźnie. Gdzie jeszcze jest miejsce, które jest praktycznie niewidoczne, a mogę tam coś zrobić?
Obojczyki! Teraz i tak większość czasu chodzę w swetrach, a do lata rany trochę się zagoją, a potem przykryję to jakoś makijażem.
Biorę w palce metalowy przedmiot i przyciągam go do skóry.
Raz, dwa i będzie po krzyku.
Przejeżdżam żyletką po skórze, a po chwili spływa po mnie czerwona ciecz. Robię jeszcze kilka podobnych ruchów, po czym kładę żyletkę na umywalkę. Spoglądam ponownie na odbicie w lustrze. Prawie że całe prawe ramię jest czerwone od rozmazanej krwi. Moczę papier w wodzie i delikatnie wycieram to miejsce. Cholera, szczypie. Będę musiała umyć się jutro, a właściwie to dziś rano.
Ostrożnie zakładam swoją piżamę, lecz przez moją lekkomyślność wpadam na szafkę, z której spada kilka moich kosmetyków.
Kurwa.
Szybko wychodzę z łazienki, choć coraz większą ilość łez wcale mi w tym nie pomaga.
- Już wróciłaś? - W progu mojego pokoju dostrzegam Brada.
- Daj spokój, nie mam nastroju na kłótnię. - Mówię, choć mój głos kilka razy się łamie od łez.
- Hej, czy ty płaczesz? - Podchodzi do mnie.
Spuszczam wzrok na ziemię.

Tough girl whose soul aches
(...)
Big girls cry when their hearts are breaking

- Kochanie - chwyta moją twarz w dłonie - Co się stało? - Jego ciepły i cichy głos sprawia, że jeszcze więcej łez wypływa z moich oczu.
Bez zbędnych słów przytula mnie, kładąc głowę na moim prawym ramieniu.
- Masz mokre ramię. - Zauważa a moje ciało sztywnieje.
On. Nie. Może. Się. O. Tym. Dowiedzieć.

Hurt || Bradley Simpson [COMPLETED]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz