22. Spaces between us

377 29 0
                                    

Nie mogę uwierzyć. Nie minął nawet tydzień, a ona już chce ze mną zerwać. Zaczynam nerwowo chodzić po tej cholernej łazience. Toż to się w głowie nie mieści! Przecież nie było nam źle, prawda? Z tego wszystkiego nawet nie zauważam, gdy z jakiejś szafki spada jeden kosmetyk za drugim. Kurwa, zaraz się wydam, choć słysząc kroki w moim kierunku, stwierdzam, że już to zrobiłem.
- Kto tu jest? - Puka w drzwi
- To tylko ja. - Wychodzę - Szukałem Cię i wszedłem tutaj, ale jak widać, nie znalazłem Cię. - Wymuszam uśmiech
- Więc już mnie znalazłeś - uśmiecha się, zarzucając mi ręce na szyję.
W co ona pogrywa?
- Spóźniliście się na próbę. - Zauważa, przyciągając mnie bliżej niej - Może ci wybaczę. Ale coś za coś.
- Co masz na myśli? - Pytam i gubię się w tym wszystkim jednocześnie.
Przecież chce ze mną zerwać, nie czuje nic do mnie, więc po co to przedstawienie? Przez to wszystko w środku czuję się jeszcze gorzej.
- Musisz mnie ładnie przeprosić. - Zdejmuje jedną rękę z mojego karku, po czym puka się wymownie w policzek.
Wywracam oczami, mając dość jej fałszywego zachowania, lecz nie dając nic po siebie poznać, robię to. Jestem tak pochłonięty przez moje myśli, że nawet nie zauważam kiedy, ale w pewnym momencie jej wargi lądują na moich i przez chwilę trwamy w słodkim, pełnym uczucia pocałunku. Gdyby nie to, co właśnie słyszałem, nic bym nie podejrzewał. Ale i również teraz nie wiem co myśleć. Zrywa ze mną, ale całuje mnie i zachowuje się jak moja dziewczyna. Dosłownie. I to sprawia, że w moim gardle tworzy się wielka gula, której za nic nie mogę przełknąć. Z każdym ruchem naszych warg ona rośnie.
- Przestań. - Szepczę, odsuwając się
- Co ty robisz? - Irytuje się, ale czemu?
Przecież to ona chce to skończyć!
- Brad. Co się dzieje? - Chwyta moją twarz w swoje dłonie - Mów.
- Oj no nic. - Próbuję się wymigać od odpowiedzi
- Bradley. - Naciska, lecz ja wyplątuję się z jej uścisku
- Po prostu zmartwiłem się, bo nie mogłem Cię znaleźć. - Kłamię, ale nie czuję się z tym źle.
Skoro ona może, to chyba ja też?
- Mam takiego kochanego chłopaka! - Od razu uśmiech wstępuje na jej piękną twarz, po czym owija swoje ramiona wokół mnie, a ja wręcz mogę usłyszeć jak moje serce znów łamie się na pół. Dlaczego ona mi to robi? - Myślę, że najlepszym rozwiązaniem na następny raz będzie, jak po prostu do mnie zadzwonisz.
- Tak, tak zrobię. - Wzdycham, czując się coraz gorzej
- Hej, bo pomyślę, że robicie coś złego! - Nagle dołącza do nas jej brat, któremu w duszy dziękuję za pojawienie się. Przynajmniej nie będę musiał udawać niczego przed nią, choć i tak słabo mi to wychodzi. - Zwijamy się, co? - Pyta
- To już nie mamy próby? - Również zadaję pytanie
- Nie, ponieważ każdy ma tutaj ustalony czas na próby. Nasza kolejka już minęła. - Uświadamia mnie jeszcze moja dziewczyna - Dlatego spotykamy się tutaj jutro, znów o tej samej porze. I mam nadzieję, że tym razem nie będziemy się szukać nawzajem. - Śmieje się
- Taa, ja też. - Przytakuję, pragnąc jak najszybciej znaleźć się w domu

* * *

Siadam ciężko na łóżku, chowając twarz w dłoniach. Dlaczego ona mnie tak okłamuje? Co ja jej zrobiłem?! Z impetem wstaję i zaczynam chodzić po tym durnym pokoju. Jest ładny, tak jak ona. Ale to wcale nie pomaga. Chyba nie przeżyję tego momentu, gdy prosto w twarz powie mi, że to koniec. To będzie najgorsze uczucie w moim życiu.
- Nat? - Wołam do słuchawki, oczekując aż moja siostra odpowie. Sam nie wiem kiedy, ale wybrałem jej numer. Jakby nie patrzeć, jest kobietą, więc może coś mi doradzi?
- Brad! - Piszczy radośnie do telefonu. Ona cieszy się z najmniejszych rzeczy i za to ją kocham.
- Hej. - Witam ją - Co u Ciebie?
- Normalnie. Typowe, szare życie w Birmingham. - Śmieje się do słuchawki - A jak życie wielkiej gwiazdy?
- Do bani. - Przyznaję od razu - Wy, dziewczyny jesteście strasznie skomplikowane!
- Opowiadaj, co się dzieje. - Słyszę jak siada na czymś, więc od razu wszystko jej opowiadam.
Mówię ze szczegółami o posłuchanej rozmowie pomiędzy Tori i jej bratem, o mnie nawiasem mówiąc. Opowiadam również jakim wyzwaniem było ubłagać ją o chodzenie ze mną. Siostra mówi mi, że jest ze mnie dumna, ale mimo wszystko to nie pomaga. Twierdzi, że powinienem jak najszybciej to z nią wyjaśnić, ale jak mam to zrobić, skoro takie słowa nie chcą przejść przez moje gardło?
Wymieniamy się pożegnaniami, po czyn oboje się rozłączamy. Rzucam telefon z powrotem na łóżko, na które po chwili ciężko opadam. Ta sytuacja jest strasznie popieprzona. Tak strasznie boli mnie myśl, że już nigdy więcej nie będę mógł trzymać jej ręki, całować jej warg czy przytulać jej. I w dodatku nie wiem, czym jest to spowodowane. Zrobiłem coś złego? Wspieram ją jak mogę, jestem w najgorszym jej stanie, nawet już sama zrozumiała, iż mnie wtedy potrzebuje, więc co?! Czy jest coś, co zrobiłem nie tak? Bezsilność w parze z nie wiedzą jest okropna.
- Brad, proszę, tylko nie piszcz! Wiem, że jesteś pewnie strasznie na mnie napalony, ale ja pozostanę wierny Anastasi! - Pomimo, że to tylko ten idiota, uśmiecham się do poduszki. - Co tam robisz kochanie?
- Umieram. - Jęczę przeciągle
- Już jestem, możesz żyć dalej! - Czuję jak kładzie się obok mnie i zaczyna mnie szturchać w ramię, bym na niego spojrzał.
- Nie chodzi o Ciebie tym razem. - Rzucam - Między nami jest okej, w porównaniu do mnie i Tori.
- Znowu coś? - Również zaczyna jęczeć
- Tak, znowu. - Podnoszę się na łokciach - Słyszałem jak gadała z bratem, o mnie. Ona chce ze mną zerwać.
- Chyba się w głowę uderzyłeś! - Patrzy na mnie jak na wariata - W drodze do domu słuchałeś muzyki, więc nie słyszałeś co mówiła, ale pragnę Cię uświadomić, że całą drogę mówiła o tobie. Jaki ty jesteś kochany, słodki, piękny, jak to się cieszy, że Cię poznała, i te inne rzeczy, które mówią dziewczyny. - Wymienia na palcach - A teraz właśnie szykuje dla Ciebie niespodziankę. Czy tak zachowuje się dziewczyna, gdy chce zerwać ze swoim chłopakiem?
- Ale ja ich słyszałem! - Upieram się przy swoim

Hurt || Bradley Simpson [COMPLETED]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz