9. In another world, I know that, you would be my girl.

568 38 3
                                    

- Zakochałem się w tobie. - Mówię. W końcu to z siebie wydusiłem.
- Słucham?! - Prawie krzyczy. - Mój pokój. Teraz. - Szybko odsuwa się ode mnie, po czym w ekspresowym tempie wchodzi do swojego pokoju a ja zaraz po niej.
- Co to ma znaczyć?! - Wrzeszczy. - Mam nadzieję, że to tylko głupi żart albo zakład.
No takiej reakcji się nie spodziewałem. Dobra, może wizja, że powie mi to samo, była mało realistyczna, ale tego nie przewidziałem.
- Nie, to nie jest żart. - Odpowiadam szczerze, a jej twarz czerwienieje ze złości.
- To musi być żart. Nieśmieszny, ale żart. - Mówi bardziej do siebie niż do mnie. Spaceruje zdenerwowana po pokoju, powtarzając te słowa jak mantrę. W którymś momencie łapię ją za ramiona i uniemożliwiam jakikolwiek ruch.
- Słuchaj, to nie jest żart. Naprawdę się w tobie zakochałem. - Mówię cicho, obserwując jej reakcję. Wywraca oczami i prycha z niezadowoleniem.
- Nie możesz być we mnie zakochany. - Dokładnie wypowiada każde słowo, bym lepiej ją zrozumiał.
Ale nie rozumiem.
- Niby dlaczego nie mogę być w tobie zakochany? - Pytam
- Mnie nie da się kochać. - Uśmiecha się sztucznie, strzepując moje ręce ze swoich ramion.
- Jak to: nie?
- Bo na początku będzie idealnie, ale nadejdzie pewien dzień, w którym Cię zranię. A tego bym sobie nie wybaczyła. - Wyznaje, siadając na łóżku. Ukrywa twarz w dłoniach a mnie jest jej żal. Gdybym wiedział, że znowu doprowadzę ją do takiego stanu, nic bym nie mówił.
- Ej - podchodzę do niej. - Nie zranisz mnie, jestem pewien.
- A ja jestem pewna, że tak. Zawsze tak robiłam, ty nie byłbyś wyjątkiem.
- Ale ja..
- Brad, chciałam być miła ale nie dajesz mi szansy. - Wzdycha
- O czym mówisz? - Pytam zdezorientowany
- O tym, że nie będziemy razem, bo jesteś zwykłym gówniarzem. A teraz wyjdź. - Odpycha mnie. Nie chcę zostawić jej samej, ale jednocześnie ta rozmowa nie ma sensu. - Nie słyszałeś mnie? Wyjdź z mojego pokoju! - Krzyczy a ja wreszcie odchodzę od jej łóżka i wychodzę z tego przeklętego pokoju. Przeklinam pod nosem, idąc do mojej sypialni.
Po co ja jej to mówiłem?! Gdyby nie to, nadal mógłbym zatruwać się jej zapachem, widokiem, dotykiem. A teraz to wszytko runęło jak domek z kart. I to wszystko przez moją głupotę.
- Stary, co jest? - Tristan odrywa wzrok od swojego telefonu, gdy wpadam jak burza do pokoju.
Mam ochotę coś rozwalić.
- Jestem idiotą, to jest. - Burczę i upadam na łóżko.
- To wiem od dawna - śmieje się - Co tym razem zrobiłeś?
- Pamiętasz, jak ci powiedziałem, że się w niej zakochałem? - Kiwa głową - No i właśnie, dziś powiedziałem jej to samo.
- No to chyba dobrze? - Stwierdza albo bardziej pyta
- Właśnie nie. Już zdążyliśmy się pokłócić. - Rzucam, przywracając się na plecy. Ona ma bardzo gustowny sufit. Taki interesujący.
- O co? - Pyta zrezygnowany
- Ogółem zaczęło się od tej akcji na lotnisku, jak Harry się do niej przyczepiał i to już podniosło mi ciśnienie. Pytała się mnie, co jest nie tak, ale nic jej nie powiedziałem. - Opowiadam - Zaczepiła mnie w domu i nie wytrzymałem, powiedziałem jej wszystko, co czuję. Ale jej reakcja zbiła mnie z tropu. - Przyznaję
- Jest lesbijką? - Chichocze - Szkoda, jest gorąca.
- Ja ją zaklepałem. - Przypominam mu - I nie, nie jest lesbijką.
- To co tam się stało?
- Powiedziała mi coś, co mnie trochę przeraża. - Stwierdzam. - Powiedziała, że "jej nie można kochać" .
- To pokaż jej, że można. - Mówi jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
Może jest?
- Co ty mówisz? - Spoglądam na niego. Może on się uderzył w głowę?
- Zabierz ją na randkę, Romeo. - Klepie mnie po twarzy i wstaje.
Obserwuję jego ruchy. W którymś momencie zatrzymuje się przy mojej gitarze.
- Albo napisz dla niej piosenkę. Dziewczyny lubią takie rzeczy. - Podaje mi ją.
Może i jest narwany, ale pomysły ma dobre. A ten jest wręcz wyśmienity. Dlaczego sam na niego nie wpadłem?!
- Dobra, dobra, panie romantyczny... Ale jaką tę randkę? Do kina, restauracji, czy gdzie?
- Żadne z tych! - Szybko zaprzecza - To strasznie oklepane! Co ma być coś, co zwali ją z nóg. Piosenka to już coś, tylko nie wiem, co z miejscem. Jest zima, ale jest też ciepło. - Chodzi nerwowo po pokoju - Zostaw wszystko mnie. Ty zajmij się piosenką. I nic nie mów Jamesowi!
- Czego ma mi nie mówić? - Pyta blondyn, wchodząc do naszego pokoju. O cholera.
- Że.. ten, bo piszę piosenkę i to miała być taka niespodzianka, ale mi nie wyszło. - Kłamię.
Jego naprawdę ciężko okłamywać, bo jest z niego dobry przyjaciel. Pomocny, zawsze przy tobie i przede wszystkim szczery. A ja po raz kolejny zachowuję się jak dupek wobec niego.
- Mam nadzieję, że będzie dobra, skoro miała być niespodzianką - jego wesoły śmiech odbija się echem w ścianach pokoju - Johny gra w Fifę i nas zaprasza.
- Ja nie mogę. - Wskazuję na gitarę
- Ja też. - Odpowiada Tristan i siada przy laptopie
- Uuu, widzę, że ta piosenka będzie romantyczna, skoro Tradley ją pisze. - Śmieje się i zamyka za sobą drzwi.
- Dobra, ja zgarnę jeszcze Connora do naszego planu. - Obwieszcza i również wychodzi z pokoju.
No to zostałem sam.
Spoglądam przelotnie na gitarę, po czym wyciągam z szuflady mój czarny zeszyt, w którym zapisuję wersy piosenek, które mogą trafić na album. Siadam przy ścianie, z gitarą na kolanach a z boku z zeszytem i długopisem. Czas zacząć.
Tylko od czego?

Hurt || Bradley Simpson [COMPLETED]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz