To jeszcze nie koniec

132 3 12
                                    

Furiat zamkną oczy i zacisną ręce wokół siostry jeszcze mocniej aby tylko ochronić ją przed niestety nieuniknioną śmiercią. Słyszał jak duch rykną i prawdopodobnie za chwilę zionie ogniem.

- Trzymaj się siostra... - wydukał cichutko.

Manticora wypluła z pyska jęzory ognia. Za chwilę miały dojść do bohaterów i spalić ich żywcem gdy nagle...

Boink!

Zjawa poczuła na głowie twardy przedmiot. Obruciła się i zobaczyła... Szpona!? Czarny ptak zrzucił bestii na głowę duży kamyk. Duch zmarszczył brwi.

- Roaaaaaaar! - rykną duch i rzucił się na orła zapominając o rodzeństwie.

Furiat zobaczył, że ktoś odwrucił uwagę zjawy a ten typ nie mógł zapanować nad gniewem swojego pupila i korzystając z okazji odleciał aby zostawić gdzieś siostrę. Położył ją na wysokim budynku i musiał na chwilę zostawić ją samą.

- Mgła, proszę wytrzymaj. Wszystko będzie dobrze. - prosił brat, choć bohaterka wydawała się ledwo go słyszeć.

- Zaraz wrucę. - dopowiedział, odszedł od niej, a później odleciał.

Gdy wrucił na pole bitwy orzeł nadal rozkojarzał Manticorę. Wykonywał w powietrzu dziwne ruchy które w jakiś sposób dezorientowały ducha, ale nie jeźdźca. Mimo że się nie poruszał to strzelał w ptaka. Niestety nieważne ileby Szpon nie narobił piruetów i tak w końcu został postrzelony w skrzydło. Zanim jednak spadł Furiat zdołał go przechwycić.

- Co ty tu robisz!? Myślałem, że nie opuszczasz Bill'a! - wykrzyczał.

Orzeł tylko pisną. Zielony nie zrozumiał co prawda ale widział, że zwichnięcie lub złamanie go bardzo boli. Wylądował i posadził ptaka na pokrywie od śmietnika.

- Ha! No co jest, nikt wam nie pomoże!? - spytał jeździec który opanował Manticorę.

Furiat już nie wiedział co zrobić. Trzask był nieprzytomny, Buszek nie działał ( jak zwykle ), a Mgła mogła umrzeć o ile się nie pospieszy. O tym wszystkim wiedziała również panna Jones.

- Ch-chwila... Jess ty chyba nie masz zamiaru tam iść... - wydukał Bill widząc w oczach kobiety wściekłość.

- Mam zamiar... - odpowiedziała.

- Co! O nie! Nigdzie nie pójdziesz! Już na pewno nie w takim stanie. - zaprzeczył facet.

Złapał ją za rękaw i nie chciał puścić, jednak przez rękę Jess przyleciał kubek który pod wpływem jej duchowych mocy zmienił kształt i teraz był białymi porcelanowymi kolcami. Unieruchomiły mężczyznę i rękę ducha. Nawet mimo ogromnej ilości wyładowań elektrycznych nadal nie pękały.

- Jess! Przecież on właśnie tego chce! On cię zabije! Ciebie i twoją córkę! - krzyczał.

Panna Jones zatrzymała się.

- A znasz doświadczenie z wagonikiem? Wagonik jedzie... jedzie i jedzie... zaraz przejedzie po torach na których jest 5 osób... ale ty stoisz przy dźwigni i możesz z tym coś zrobić... możesz ją pociągnąć i zmienić tor wagonika... jeśli to zrobisz zginie tylko jedna osoba... uratujesz przy tym 5 osób... więc co robisz...? - spytała dziwnie mrocznym tonem.

Cisza...

- Więc tak jak widzisz... lepiej abym to ja straciła życie niż czwórka tych niewinnych dzieci. Z resztą... to ją odpowiadam za to, że tu teraz są. - powiedziała i opuściła laboratorium.

Bill nie wiedział co robić.

- Łał. Myślałam że porcelana jest mniej wytrzymała. - powiedział niczego nieświadoma Amanda.

Ghostforce - Nowe horyzonty.Where stories live. Discover now