Rozdział 9-ofiara numer 5

24 1 2
                                    

Żeby dokonać mojego kolejnego morderstwa, musiałem znaleźć księcia Mrocznej puszczy. To nie było trudne zresztą tak samo jak z Ferenem. Miał aktualnie patrol i doskonale go widziałem. Był sam. Oczywiście w końcu Legolas jest  samotnikiem zwłaszcza po tym kiedy Tauriel zakochała się w  młodszym księciu Ereboru. Totalnie się załamał, gdyż podkochiwał się w kobiecie i przestał z kimkolwiek się spotykać, przestał rozmawiać również, czasami oczywiście rozmawiał z ojcem, ale oni nie mieli też specjalnie dobrego kontaktu.Thranduil najwidoczniej tego nie dostrzegał i miał gdzieś uczucia syna. Przed moją przemianą z  tego co wiem zwierzał mi się ze swoich trosk, ale już ich nawet nie pamiętam .

Nie potrzeba było żadnej wielkiej filozofii po prostu Zmieniłem się w swoim Smoczą formę i wlatując powietrze złapałem Księcia w swoje szpony i zacząłem lecieć w stronę Mordoru.

Krzyczał na początku w panice ale kiedy lekko szturchnąłem go ogonem popatrzył na mnie i dostrzeg kolor moich oczu .To był mój znak rozpoznawczy, dlatego od razu się uspokoił

-Lin co ty wyprawiasz? Wszyscy cię szukają -powiedział, ale nie zwróciłem uwagi na jego słowa i po prostu  leciałem dalej. Nie zatrzymywaliśmy się ani razu chociaż książę wielokrotnie mnie pytał ,co się stało i gdzie byłem, niekiedy próbował nawet mnie uderzyć i zmusić żebym go puścił.

 I wtedy wpadłem na pomysł żeby troszeczkę go postraszyć. Kiedy ponownie  błagał mnie ,żebym go puścił zrobiłem to. Rozluźniłem uścisk Na jego ramionach i puściłem. Zaczął spadać. Krzyczał przy tym że tylko sobie żartował.Rany  jak jakieś dziecko które totalnie nie wie na co się pisze i nie myśli o konsekfencjach.

Wywracając oczami zanurkowałem i szybko doleciałem do księcia, łapiąc go z powrotem. Trzymał się mnie mocno, dyszał ze strachu i był sparaliżowany, To wszystko z powodu tego że zrobiłem tylko ,to co mnie poprosił .Popatrzył na mnie jak na jakiegoś psychopatę, Zresztą jak każdy  ostatnimi czasy.

-Miałem na myśli, żebyś postawił mnie na ziemi a nie zrzucał w przepaść- sprecyzował swoją wypowiedź, na co prychnąłem rozbawiony. Trzeba było mówić a nie że teraz będzie mi się tłumaczył ,Co miał na myśli i tak go nie puszczę lecimy tam gdzie chce.

Kiedy za horyzontem rysował się zarys Gondoru, Legolas się uśmiechnął i zaczął wołać z  radości. pewnie pomyślał, że lecimy tam ,ale  gdy tylko poleciałem dalej w stronę wieży Mordoru, jego twarz diametralnie się zmieniła -szeroko Otworzył oczy i popatrzył na mnie z  zaniepokojeniem. Zignorowałem jego spojrzenie i po prostu wylądowałem na dachu Puszczając przy okazji blondyna.

Legolas od razu zaczął szukać drogi ucieczki ,Jednakże kiedy jej nie dojrzał po prostu popatrzył na mnie na co posłałem mu pytające spojrzenie i zmieniłem się w siebie.

-Stary Ja rozumiem że masz jakiś nastrój na żarty ale błagam cię zabierajmy się stąd zanim nam coś się stanie, Zanim przyjdą orkowie a co najgorsze Sauron- błagał jak potłuczony na co tylko się zaśmiałem. Popatrzymy na mnie pytająco i  dezorientowany.

-Wiesz, zwykle nie robię sobie takich żartów -zacząłem ,krążąc powoli po krawędzi -gdybym miał ci zrobić jakiś kawał, To po prostu wylałbym na Ciebie farbę i tyle w temacie. Nie zadawałbym sobie tyle trudu i cię tutaj przyciągał, narażając przy okazji swój gatunek i swoje życie dla jakiegoś  psikusa.

-W takim razie po co my tu jesteśmy? Zabierz nas po prostu stąd- powiedział ,wskazując z powrotem na horyzont. Jednakże pozostałem dalej w neutralny i nie ruszyłem się ze swojego miejsca. Chwilę na siebie patrzyliśmy ,on dyszał  w zaniepokojeniu ,natomiast moja twarz pozostała bez wyrazu. Podszedłem do niego trochę bliżej po Wolnym krokiem, na co spojrzał mi w oczy, jakby Szukając tym odpowiedzi na swoje pytania .Uśmiechnąłem się tylko i poklepałem go po ramieniu.

Świat który mnie zmieniłOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz