Rozdział 6-druga ofiara

21 1 4
                                    

Aby mój plan wypalił, musiałem niestety wrócić do Imladris. Valar to jest tortura.Ale c-czego się nie robi dla przyjemności?Dla zemsty?Wtedy chyba każdy robi wszystko jeśli czegoś naprawdę chcesz.A zemsta była wręcz moim obowiązkiem. 

Szybko i niepostrzeżenie skakałem po dachach pałacu, nir chcac dac sie zobaczyc.Byla juz noc gwiazdy swieciły jasno niczym kryształy  na ciemnym niebie.Wszyscy dookoła już prawie spali Z wyjątkiem kilku osób chodzących po ogrodach i opustoszałych korytarzach.Szybko przemknąłen do pokoju starszego syna Elronda.Zawsze zostawiał okno otwarte na noc i dzisiaj nie było inaczej.Wślizgnąłem się do środka i żaczalem się szykować. Szybko przebrałem sie w swoje stare szaty i poprawiłem diadem ktory noszę przez cały ten czas.Jest zbyt zajebisty żeby go wyrzucić. Usłyszałem znajome kroki i szybko poprawiłem szatę i się położyłem na łóżku i poprawiłem wlosy.Utrzymując  uwodzicielski uśmiech patrzyłem na drzwi.

I czekałem. 

Kroki się zbliżały 

Po chwili wszedł Elladan i jak tylko zauważył mnie na łóżku, popatrzył na mnie zaskoczony.Jednak szybko się uśmiechnął obleśnie i zaczął zdejmować tunike, zbliżając się do mnie .Miałem ochotę wymiotować ale udało mi się z trudem uśmiechnąć jak jakaś dziwka gotowa na ruchanie i robiąc gest ręką nakazalem mu do mnie podejść. Nawet się nie zawachał tylko od razu ruszył w moim kierunku i usiadł na mnie okrakiem ,zawisając nade mną i patrzac na mnie wygłodniałym wzrokiem jak drapieżniki na swoja ofiare.On nawet nie ma pojęcia że to on jest tu ofiarą ale niedługo na pewno się dowie .

-Oj czeka Cię kara -zaczął całować mnie bo szyi, A ja mu na to pozwalałem, wymuszając Z siebie jęki "przyjemności".Chwilę pozwoliłem mu robić co chce jednak kiedy zaczął szperać przy mojej szacie szybko przewróciłem go na plecy i usiadłem mu na biodrach.Popatrzyl na mnie Z szerokim uśmiechem.

-ciekawe-powiedział tylko.

-jeszcze nic nie widziałeś-skomentowałem, sięgając za jego głowę i spod poduszki wyciągając parę kajdanek. Zagwizdał na to z uznaniem.Bez żadnego oporu pozwolił mi się zakuć w ograniczenia i przyczepić do łóżka. 

Idiota. 

Zawiązałem mu chustą usta żeby się nie darł zbyt głośno.Nie próbował nawet uciekać ani się spierać. No co za idiota.Nawet nie zna mnie dokładnie A mi ufa .Pies na dupy i tyle .

Uśmiechnąłem się do niego i polizałem mu policzek wywołując u niego lekkie drżenie przyjemności.Soegnalem do kieszeni z tylu .Przyglądał mi się z zaciekawieniem, próbując dojrzeć co tam mam.Z szerokim uśmiechem pokazałem mu na sztylet którym zacząłem się bawić z dłoni, jeżdżąc palcem po srebrnym ostrzu .Otworzył szeroko oczy i próbował się wydostać,kręcąc się jak mucha w smole ,  ciągnąć za kajdany i wołał o pomoc.Wszystkie jego krzyki tłumiła chusta .

-podoba Ci się to?-spytałem Z uśmiechem. On tylko zaczął krzyczeć i wiercić się bardziej co mnie rozbawiło. Lubiłem jego i jego brata tylko za to że zawsze byli zabawni. 

Przeciągnąłem płaską stroną ostrza po jego policzku na co pisnąl. Nawet nie zacząłem A już się wydziera.Czyje że będzie to świetna zabawa .

Przeciągnąłem ostrze do jego klatki piersiowej ,rozcinając jego skórę na piersi ,tworząc lekki ślad, zadrapanie w dol jego klatki pjersiowej .Szarpał się i odchylił głowę w bólu. Uśmiechnąłem się i niespodziewanie wbilem nie zbyt głęboko ostrze i powoli przeciągałem w dół po wcześniej zrobionym  śladzie,powoli i boleśnie go otwierając. 

Krzyczał, zaczęły mu płynąć łzy, A ja nie miałem zamiaru przestać. Na pewno nie tak szybko ją się dopiero rozkręcam.Gdy przeciąłem do pępka przestałem, na co westchnął Z ulgą. Krew strużkami leciała na posciel ,plamiąc czerwienią białą posciel.Mimo że to nie miało sensu próbował dalej uciekać. Ale nie miał jak.Byl w pułapce i mógł stąd uciec tylko wtedy jak mu bym pozwolił no ale niestety nie mam zamiaru go puścić. 

Aby się zabawić zacząłem rozchylać rozdartą skórę Elladana, powoli i boleśnie, nie ma u mnie żadnej litości.Moglem już dostrzec narządy wewnętrzne elfa,tak łatwe do złapania. Rozerwania. Mogłem mu zrobić wszystko A on mógł tylko krzyczeć. I to mi się podoba.

Elladan zaczął błagać, jednak wszystko co powiedział wyszło jako stłumiony bełkot. Zbliżyłem swoją twarz do jego twarzy i poparzyłem na niego z prześmiewczym współczuciem. 

-och ,czy mam przestać?-Elladan energicznie pokiwał głową. Popatrzyłem na niego i się uśmiechnąłem-no niestety ale Nie wypuszcze Cię.Wszystkim o tym powiesz i będą mnie szukać. A zresztą mam wobec Ciebie inne plany.

Mówiąc to włożyłem swoją dłoń w jego ranę, chwytają jego puki co bijące serce.Zaczal się szamotać ale to w niczym mi nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie podobało mi się to jak się szarpał w beznadziejnej próbie ucieczki.

Wtedy wszystko potoczyło się bardzo szybko.W chwili wyrwalem mu serce Z piersi, krew rozprysła się wszędzie łącznie na moich szatach. Trzymałem jego serce w zakrwawionej dłoni  jak trofeum i patrzyłem jak jego klatką piersiową przestaje się ruszać A jego oczy blakną wraz ze skórą. 

Twierdzę że u mnie nie ma litości ,ale w tym przypadku zrobiłem wyjątek. w końcu służyłem jego ojcu czyli Znałem go dosyć dawno, więc pokazałem mu trochę litości i pozwoliłem mu po prostu umrzeć inaczej by się męczył. w porządku jak na to co mi zrobił prawda ?

popatrzyłem na tą całą krew dookoła i na martwe ciało nastolatka w sumie prawie dorosłego elfa .sprzątać nie sprzątać- to jest dość ciekawe pytanie a odpowiedź na to brzmi Nie. nie będę tego sprzątał .całe życie  po nim sprzątałem, teraz nic się nie zmieni. Nie mam  zamiaru  nawet dotykać tego wszystkiego. Chociaż i tak zrobiłem już wiele. w końcu postanowiłam z niego zejść słysząc że powoli ktoś tu się kieruje .Może usłyszał ktoś jego wołanie ?Tego nie wiem ale lepiej żeby mnie tu już nie była jak ten ktoś przyjdzie. wstałem i wpadłem wtedy na genialny pomysł że by uporozorować jego samobójstwo. szybko odkułem Jego ręce od Kajdan i od łóżka ustawiłem je na jego klatce piersiowej a do ręki włożyłem jego zakrwawione serce. odwiązałem mu również usta aby nikt się nie zorientował A tuż obok postawiłem jego własny nóż który  zakrwawiłem jego krwią. 

idealny obraz samobójstwa. No może trochę nietypowe okoliczności ale tutaj nikt nie jest na tyle mądry żeby uświadomić sobie że tylko zamordował. mieszkają tu sami idioci. przez pewien czas też tu mieszkałem ale ja to jestem wyjątkiem chyba jedynym jaki istnieje w  Imladris. Gdy usłyszałam że kroki są znacznie bliżej niż wcześniej, troszeczkę spanikowany skierowałem się do jego okna i wyskakując przez nie Wskoczyłem szybko na dach. biegnąc  przez dachy budynków zastanawiałem się nad tym jak zamorduję moją kolejną ofiarę .a kto był kolejny ?Nie wiedziałem, niestety notesu nie zabrałem.  

A nie chwila Już sobie przypomniałem.

Elrohir- młodszy brat Elladana. 

W sumie Ciekawie by było jakby pokazać mu ciało jego brata .zapowiada z ciekawie

Świat który mnie zmieniłWhere stories live. Discover now