19

81 2 0
                                    

Pov Yamada
Siedzieliśmy z Aizawą w tej kociej kawiarni jedząc ciasto z wizerunkiem szarego kota gdy nagle usłyszeliśmy huk. Momentalnie oby dwoje wstaliśmy i spojrzeliśmy za okno gdzie ujrzeliśmy LOV.

-Liga.- powiedziałem i wybiegłem z kawiarni a Shota za mną- ty idziesz na prawo a ja na lewo- powiedziałem i szybko pobiegłem w lewo

Zacząłem walczyć ze złoczyńcami używając od czasu do czasu mojego quirku i gdy myślałem że to już koniec odwróciłem się na chwile w stronę Aizawy. Dobrze że to zrobiłem, ponieważ Nomu stał nad czarnowłosym dokładnie tak samo jak kiedyś w USJ. Zacząłem biec ile sił w nogach i w odpowiednim momencie kiedy Nomu chciał przygnieść Aizawe popchnąłem go i sam zostałem przygnieciony. Usłyszałem jak coś mi pęka ale nie poczułem tego przez adrenaline.

pov Aizawa
Walczyłem ze złoczyńcami gdy nagle zostałem mocno popchnięty. Upadłem na ziemie a gdy podniosłem się i zobaczyłem co się stało zamarłem. Jedna wielka plama krwi, Nomu stojące nad Hizashim a on prawie nie przytomny. Na szczęście lub nie szczęście Nomu poszło w kierunku fioletowego portalu w którym znikło. Wstałem i podszedłem do Hizashiego który kaszlał a z jego ust wypływało troche krwi. Wiedziałem już że ta bestia zmiażdżyła mu żebra.

-Zashi.. nie rób mi tego, nie zamykaj oczu..- mówiłem trzymając go na kolanach i płacząc. Niestety było za późno.. blondyn zemdlał w moich ramionach

Pov Yamada
Leżałem na ziemi kaszląc krwią i powtarzałem w duchu "dasz rade Yamada, dasz rade, dasz rade, nie zemdlejesz"

Piszczało mi bardzo w uszach przez co mało co słyszałem. Poczułem nagle że ktoś mnie podnosi i zobaczylem że był to Aizawa.

-Za.. i.. ni... r.. mi.. te.. ni.. za.. ka.. oc..- usłyszałem między piszczeniem w uszach lecz nagle poprostu zemdlałem czując jeszcze na ręce łzy czarnowłosego

Pov Aizawa
-Kurwa..- przeklnąłem podnosząc się z blondynem na rękach po czym używając mojego szala zacząłem skakać po budynkach żeby dostać się jak najszybciej do szpitala.

W szpitalu przekazałem Yamade lekarzowi który natychmiast zabrał go na sale operacyjną. Opadłem na krzesło w poczekalni zaczynając płakać jeszcze bardziej niż wcześniej a moje oczy były coraz bardziej suche. Dopiero po 20 minutach które trwały wieczność zawieziono blondyna do sali gdzie spędzi większość czasu

-Z Panem Hizashim Yamadą będzie wszystko dobrze, spędzi tu troche czasu w śpiączce ale po tym będzie jak nowo narodzony gdy już żebra się zregenerują w pełni- powiedział lekarz siadając obok mnie i kładąc rękę na moim ramieniu żeby mnie pocieszyć

-M...mam t..taką nadzieje..- mój głos się załamywał

-Prosze się nie martwić, możliwe że za kilka dni się wybudzi i wszystko będzie dobrze- nadal próbowal mnie pocieszać ale widział że to nic nie da- Jak Pan chce to może Pan do niego wejść i go zobaczyć

-Naprawde?- prawie krzyknąłem podnosząc szybko głowę i patrząc na mężczyznę siedzącego obok mnie który kiwnął głową i uśmiechnął się- Dziękuje, a może Pan wejść ze mną gdyby coś..?- zapytałem niepewnie

-Oczywiście- odpowiedział krótko wstając , ja również wstałem

Następnie wszedłem do sali a za mną ten lekarz. Widok był nie ciekawy.. Yamada był podłączony do jakiś pięciu maszyn, każda z nich pikała aż można oszaleć, miał zabandażowaną całą klatkę piersiową i założona maske tlenową. W moich oczach nie pojawiły się łzy ponieważ były mega przesuszone przez płacz lecz byłem przygnębiony tym widokiem. Mężczyzna ponownie położył rękę na moim ramieniu.

W życiu wszystko zdarzyć się może||EraserMic||Where stories live. Discover now