4. Szaleństwo w Gryphindoorze

72 5 0
                                    

Dracko POV

Następnego dnia opracowałem plan. Musiałem się zakraść do domu Harrego, Grypindoru i wziąć go z zaskoczenia. Ale najpierw musiałem się do nich stosownie upodobnić.

Poszedłem do pana Białego po radę i kazał mi się ubrać w koszulkę żonobijkę, czapę na ryby od mojego wujka Franka, kalosze i wisiorek z Jezusem. Teraz mogłem niepostrzeżenie się tam zakraść.

Ich siedziba mieściła się w piwnicy pod zamkiem, a przed wejściem trzeba było podać hasło. O tym nie pomyślałem.

-Masło trzasło - powiedziałem i wrota otworzyły się. To było łatwe. Natychmiast jak wszedłem za próg, uderzył mnie zapach podobny do rosołu. Cały pokój był faktycznie wyłożony dywanami, tak jak mówiły ploty.

Na samym środku dojrzałem Henryka, ale zaczepił mnie jakiś chłopak. W tych ubraniach pomylił mnie ze swoim kolegą Śmierdziejem. A to klops. Chciał mnie o czymś zagadywać, ale mu się wyrwałem. Pobiegłem w kierunku Henryka i się na niego rzuciłem.

- Ty frajerze, przez cb miłość mojego życia mn opuści!! -, krzyknąłem na niego. On mnie poznał i zaczęliśmy się bić. Jednak wkurzył się dopiero, gdy zbiłem jego okulary. Zrobił wściekłą minę i aktywował swoją moc nudy!! Zaczął mruczeć pod nosem fakty na temat migracji waleni niebieskich.

Poczułem jak robi mi się słabo i chyba zionę ducha. Jedyne co pamiętam, to że usłyszałem potem jakiś cudownie męski głos i zasnąłem w jakichś cudownie męskich objęciach.

Tłajlajt in Hogłart | draco x edwardWhere stories live. Discover now