Rozdział 1 "Powrót cz.2"

70 3 39
                                    

Uwaga. Spojlery do Thora 4 !!!!

....- Właśnie. Co tam u małej? – uśmiechnęła się porozumiewawczo Brunhilda

- Już nie takiej małej. Teraz jest już nastolatką. Wyjechała teraz na roczny obóz sportowy. Kochany narwaniec nie usiedzi w domu na pięć minut – roześmiała się Jane z czułym uśmiechem na zaróżowionych ustach – A odpowiadając na twoje pytanie.... przy jednym dziecku ma się pełne ręce, a co dopiero, gdybyśmy mieli mieć jeszcze jedno – mrugnęła do czarnowłosej, a ta pokiwała głową ze zrozumieniem – Mamy jeszcze dużo czasu. Tym bardziej, że dla bogów czas płynie zupełnie inaczej niż dla ludzi.

Brunhilda otwierała usta, by jeszcze coś dodać, lecz nagle słowa utknęły jej gardła. Otworzyła szeroko oczy, a z jej drżących ust wydostały się dwa słowa :

- To niemożliwe – szepnęła ledwo słyszalnie, szybciej oddychając i mrugając gwałtownie powiekami jakby coś wpadło jej do oka.

- Chwila... co się stało... o czym ty... – zapytała Jane zaniepokojona zachowaniem przyjaciółki i odgarnąwszy brązowe włosy z twarzy, by poprawić sobie widoczność, objęła wzrokiem horyzont – Nie... nie wierzę. – z bijącym sercem zerwała się z kanapy i puściła się pędem przed siebie...

....W kilka sekund znalazła się przy dwójce mężczyzn, patrząc raz na jednego raz na drugiego, a na jej twarzy odmalowała się chęć zadania tysiąca pytań, które miała w głowie.

- Jane... kochanie – westchnął Thor widząc minę szatynki – Sam bym chciał wiedzieć o co tutaj chodzi...

- Witaj Jane – przerwał mu Loki przyglądając się brązowookiej ze zdezorientowaniem – Mam nadzieję, że tym razem nie dostanę od ciebie twarz na powitanie. -zażartował, puszczając do niej oko

O ile w ogóle to było możliwe Jane wyglądała na jeszcze bardziej zbitą z tropu niż była wcześniej.

- Mam jeszcze... cóż.. parę pytań. Dlaczego Asgard jest tutaj w Nowym Jorku, a w nie w Norwegii w Tonsberg, bo tam przecież palowałeś się osiedlić z tego, co wiem, gdy ostatnio widziałem Thora, to nie byliście razem.. – powiedział powoli i ostrożnie, tym razem to on będąc zdziwiony obrotem spraw.

- Chyba wszyscy mamy sobie dużo do wyjaśnienia. Chodźcie do środka, ochłońmy i porozmawiajmy, bo coś czuję, że czeka nas długa rozmowa...- rzekła Jane, rozglądając się wokół widząc, że wszyscy przyglądają im się z zaciekawieniem.

....- Że co? – wykrzyknął Thor, ale w jego głosie tym razem było więcej rozbawienia niż zdumienia – Naprawdę chcesz mi powiedzieć, że istniała jakaś agencja, która sprawowała kontrolę nad wszystkimi wymiarami, pilnując, by żadna istota nie przeskoczyła z jednego do drugiego, a nad tą agencję miał władzę jakiś superpotężny, niezniszczalny koleś, który planował każdy aspekt życia we wszystkich światach? – dodał wybałuszając oczy ze zdziwienia.

- W dużym skrócie rzecz jasna. – odparł Loki, przewracając wymownie oczami.

- Doprawdy? Przecież siedzimy tu prawie godzinę, to są twoje słowa, a ty i tak przez większość czasu opowiadałeś nam o.... Sylvie, dobrze zapamiętałem, prawda? – Thor z skrytą radością obserwował jak mina Lokiego stała się rozanielniona, a  jego oczy rozbłysły i pojawiła się w nich czułość na samo wspomnienie imienia ukochanej.

On naprawdę się zmienił i mówi prawdę. Nie można mieć takiego wyrazu twarzy i nie być autentycznym, jego słowa i gesty nie są udawane, tylko jak najbardziej szczere. Poza tym on ani razu nie mówił o kimś w taki sposób nawet w dzieciństwie. Co ta Sylvie zrobiła z moim bratem? Jeśli kiedykolwiek ją spotkam, wyściskam ją. Ponadto z tego, co mi powiedział ona też wiele zawdzięcza Lokiemu. – pomyślał Thor świdrując Lokiego wzrokiem, lecz postanowił nie przestać być ostrożnym i czujnym, ponieważ cały czas miał świadomość, że przy kontaktach z czarnowłosym tego nigdy nie jest za wiele.

"Początek świtu" - MarvelWhere stories live. Discover now