~1~

219 9 8
                                    

Mężczyzna sięgnął po tubkę jasnofioletowej farby i zamiast wycisnąć jej zawartość na paletę, mocno ją ścisnął obiema rękami. Farba wytrysnęła z tubki prosto na sporej wielkości płótno. To samo artysta zrobił z farbą białą oraz inną o odcieniu jasnoniebieskim. Przetarł czoło ręką i sięgnął po szeroki pędzel, którym następnie zaczął mieszać ze sobą farbę bezpośrednio na płótnie, zamalowując tym całą jego powierzchnię.

Gdy podkład był już przygotowany, wziął znacznie mniejszy pędzel. Przysunął sobie krzesło, na którym wcześniej stał, by dosięgnąć góry płótna, i tym razem usiadł na nim. Wycisnął na paletę sporą ilość białej farby, odrobinę pudrowego różu oraz fioletu, i pędzlem zaczął mieszać niektóre z tych kolorów. Następnie wzrok swoich zielonych błyszczących oczu przeniósł na płótno. Zaczął kreślić narzędziem na nim wzory, które w początkowej fazie nie przypominały niczego.

Nawet nie zauważył, gdy minęło parę kolejnych godzin, a on miał już większą część swojego obrazu namalowaną. Artysta przetarł ręką swędzące go czoło, tym samym brudząc je farbą, i spojrzał przez duże okno. Tego dnia była chłodno, pogodynka ostrzegała przed przelotnymi opadami. Teraz już na szczęście nie padało, dzięki czemu miał widok na niebo, które zaczynało przybierać barwy różu, pomarańczu oraz żółci.

Na ten widok na twarzy dwudziestotrzylatka zawitał delikatny, błogi uśmiech. Zaraz jednak znikł, gdy poczuł kłucie w klatce piersiowej i dorwał go nagły atak astmy. Dusząc się i głośno kaszląc, szybko podszedł do stolika, na którym leżał przedmiot, który nie raz już uratował mu życie. Szybko chwycił za inhalator, przyłożył go do ust i zaraz zaciągnął się świeżym powietrzem.

Po dłuższej chwili odsunął urządzenie od ust i westchnął ciężko. Spojrzał na swój prawie ukończony obraz.

Izuku Midoriya miał dwadzieścia trzy lata i  niedawno ukończył studia. Jak wcześniej zostało wspomniane, inhalator nie raz już uratował mu życie. Od piątego roku życia chorował na ciężką astmę, co spowodowało, że musiał wszędzie nosić z sobą ten mały przedmiot. Jedno z jego płuc było uszkodzone i mógłby wrócić do normalnego życia, tylko po przeszczepie organu. Jednak nikt chętny do tej pory się nie zgłosił; na początku listy oczekujących na narząd znajdowali się najbogatsi, a on do takowych nie należał.

Styl malowania Izuku był rozpoznawalny. Ich główną cechą była delikatność, jednak posiadały także głębię, która przyciągała do siebie widzów. To jednak nie zmieniało faktu, że brakowało mu pieniędzy. Mieszkał sam w niedużej kawalerce, a jego jedynym towarzyszem była biała kotka pokryta rudymi plamami.

Wielu z tych znanych artystów za życia było biednych, a dopiero po śmierci stawali się rozpoznawalni, i to trochę martwiło zielonowłosego chłopaka. Chciał jeszcze za życia być znanym ze swoich obrazów, a tego życia, niestety, prawdopodobnie nie zostało mu za wiele, choć starał się być dobrej myśli.

Midoriya specjalizował się w malarstwie olejnym na płótnie. Nie miał jednego ulubionego tematu do tworzenia, był wszechstronny i malował zarówno pejzaże, jak i akty.

Postanowił skończyć malowanie na ten dzień, więc zaczął sprzątać. Jego pracownią był największy, zaraz po salonie, pokój w jego małym mieszkanku. W pracowni znajdowały się duże okna, więc w pomieszczeniu było jasno i przyjemnie się w nim malowalo. Sypialnia była dla niego idealna, mała ale przytulna.

Pędzle stały już, schnąc na suszarce koło umywalki, tak jak umyta paleta.
Piegowaty chłopak siedział na kanapie w salonie ubrany w piżamę. Przeglądał konwersacje z przyjaciółmi, odczytując wiadomości, które otrzymał, gdy nie zaglądał do komórki przez kilka godzin.

Jedna z wiadomości szczególnie go zainteresowała. Była od jego przyjaciółki – Ochaco Uraraki – która zapraszała go na wspólny wypad z innymi ich wspólnymi znajomymi do baru, aby się napić i w miłym towarzystwie zrelaksować.
Wypisała szczegóły typu, kiedy odbędzie się spotkanie, o której i gdzie, oraz poprosiła, żeby jak najszybciej odpisał, czy się wybiera, aby mogła zarezerwować stolik.

Odpisał jej, że z chęcią przyjdzie, po czym odłożył telefon na stolik do kawy. Podniósł się z kanapy i udał do kuchni. Otworzył lodówkę, z której wyjął zimne, niskoprocentowe piwo, i wrócił do saloniku. Ponownie zasiadł na kanapie, uruchomił pilotem sporych rozmiarów telewizor i zaczął szukać na Netflixie jakiegoś ciekawszego filmu. Otworzył puszkę, która wydała przy tym charakterystyczny dźwięk.
Mężczyzna okrył się kocem i napił, włączając jakiś film akcji. Nogi okrył kocem, pół leżąc na kremowej sofie. Na stoliku leżał jego inhalator – urządzenie, którego z całego serca nienawidził, gdyż przypominało mu o jego chorobie.
Atmosfera była przyjemna. Światło było zgaszone, za oknem robiło się coraz ciemniej, w oknach wielu budynków, niższych i wyższych, zapalały się lampki różnych kolorów. W niektórych gasły, co świadczyło prawdopodobnie o pójściu spać właściciela tamtego mieszkania.
Koc miło grzał jego nogi, a po chwili do ich grzania dołączyła się Skarpetka — kotka chłopaka.

Na twarz chłopaka skupionego na oglądaniu filmu wypłynął ciepły uśmiech. Dłonią głaskał łaciatą kotkę po futerku. Lubił swoje życie.

☁️☁️☁️

Hej, hej, hello!

Witam w nowym fanfiku!

(Wiem, że nie skończyłam jeszcze tamtych.)

Nie będzie długi. Góra 5-6, może 7 rozdziałów, zobaczymy jak się historia przeciągnie.

Mam nadzieję, że ta spokojna książka przypadnie wam do gustu :3

Miłego dnia/nocy <3

Namalować niebo ✓Where stories live. Discover now