Hawkins, 1986
Siedziałam w piwnicy Mike'a, trzymając w ręce plastikowy kubeczek, do którego Dustin próbował trafić piłeczką od Ping- Ponga. W całym pomieszczeniu było może z 30 osób a sam Mike nie miał tylu znajomych. Przepełnione pomieszczenie było zasługą Munsona, który zgarnął wszystkich licealistów z jednej popularnej knajpy prosto do piwnicy chłopaka.
Na niebie już dawno zaszło słońce a na jego miejscu pojawił się okrągły, księżyc. Wszyscy o tym dobrze wiedzieliśmy ale udawaliśmy, że dzień dalej trwał. Domówka Mike'a nie należała do tych hucznych imprez, pełnych alkoholu, prochów i przede wszystkim dużej liczby nastolatków. Była spokojniejsza ale dzięki temu, dało się w niej odnaleźć komfort. W końcu imprezy w niedziele, nie mogą zostawić dużego śladu w twojej mentalności, ponieważ na drugi dzień musisz jakoś wstać do szkoły.
Jako dobrzy przyjaciele, przyszliśmy całą paczką- która składała się wyłącznie z członków Hell Fire Club- kilka godzin wcześniej, żeby pomóc Mike'owi w przygotowaniach imprezy. Rodziców chłopaka nie miało być w domu przez następny tydzień, więc mieliśmy cały dom do dyspozycji. Rozłożyłam na kuchennym blacie małe, plastikowe, kubeczki i zaczęłam nalewać do nich alkoholu, który Dustin znalazł wcześniej w kredensie swojej mamy.
-No nie byłbym pewny stanu, tego trunku- powiedział jeden z chłopaków, przyglądając się butelce z napojem
-Nie narzekaj- burknął Dustin, na co się zaśmiałam
Po nalaniu dziwnej mikstury, dolałam do kubeczków Coca-Coli i dosypałam brokatu, który podobno był jadalny, tak jak powiedział Eddie. Następnie wszystko wymieszałam i niepewna, zabrałam się za przygotowywanie innych rzeczy. W międzyczasie, kiedy w kuchni zostawałam tylko ja i Eddie, chłopak stawał za mną i oplatał rękami. Z czasem zaczynał muskać mnie po szyi, co mnie bardzo rozpraszało a pracę odkładałam na bok. W końcu ktoś zbliżał się do kuchni a Eddie nagle ode mnie odskakiwał, co wywoływało u mnie za każdym razem śmiech.
Kiedy ze wszystkim się ogarnęliśmy, do piwnicy zaczęło przybywać coraz więcej osób. Nieduże pomieszczenie stopniowo zapełniało się znajomymi twarzami i tworzył się hałas, który zagłuszał muzykę. Siedziałam na kanapie, razem z Mike'iem a kilka metrów przed nami stali Eddie i Dustin, celujący do naszych kubeczków piłeczkami.
-Jest!- krzyknął Dustin trafiając do mojego kubeczka
-Ło, nieźle- odparłam, uśmiechając się
-No to patrz na to- powiedział, Eddie robiąc złośliwy uśmieszek w stronę Dustina- Mike, wygramy to!- dodał, po czym rzucił piłeczką
Piłka uniosła się w powietrze i poszybowała w stronę celu. Może udałoby się im zdobyć punkt, gdyby nie jeden chłopak, który wpadł na Eddiego wylewając przy tym zawartość swojego kubeczka z drinkiem na bruneta.
-Cholera!- zareagował Eddie
-Sorry stary, nie zauważyłem cię- powiedział chłopak
-Nie przejmuj się, kochanie- palnęłam i dopiero po chwili zorientowałam się co wypowiedziały moje usta
-Wiedziałem!-wykrzyknął Dustin- Mike! Wisisz mi 20 dolców- podekscytowany klasnął w dłonie
-O boże- Eddie, zaczął się śmiać a ja zarumieniona z czasem też parsknęłam
-Jak to? Kiedy? Gdzie?- mówił Mike-Oficjalnie?!
Wymieniliśmy znaczący wzrok z Munsonem.
-W sumie tooooo- Eddie zaczął- Kiedy to było?- spytał, zastanawiając się
-W czwartek? Chyba tak, w czwartek- odpowiedziałam uśmiechając się
-I nam nie powiedzieliście?- rzucił Dustin, udając wkurzonego
-Teraz wam mówimy- powiedziałam,
szczerząc się i przy tym wstając z kanapy razem z Mike'iem-No w porządku, wybaczam
-Nie dowierzam- odezwał się Mike, mówiąc przez śmiech
-Hej! Ja też w to nie dowierzam- zaśmiał się Eddie- Chyba nie mogę być bardziej szczęśliwszy- dodał, patrząc mi w oczy
Na te słowa, pocałowałam go w usta a chłopcy zaczęli się skręcać i mówić, żebyśmy przestali.
Resztę wieczoru spędziliśmy we wspólnym gronie, śmiejąc się, bawiąc i pijąc zdecydowanie za dużo brokatowych drinków, które okazały się strzałem w dziesiątkę. Ale niczego nie żałowałam, mając w pobliżu najlepszych przyjaciół i chłopaka, który działał na mnie mocniej niż alkohol znaleziony na dnie kredensu, mamy Dustina.
YOU ARE READING
Sprawię, że się uśmiechniesz- Eddie Munson
Fanfictionff o Eddie'm Munsonie<3 ,,Każdy jego piękny uśmiech w jakiś niesamowity sposób pojawiał się na mojej twarzy. Czułam dobrze znane mi uczucie w brzuchu, którego opisy tyle razy przecież czytałam w książkach. Nikt wcześniej nie wywoływał u mnie takich...