-Witam.
Patrzyłam na sylwetkę dawnej miłości osłupiała. Jego twarz wyraźnie zmężniała od liceum ale oczy dalej świeciły podobnym blaskiem. Wyglądał naprawdę dobrze, niemal jak anioł, gdy jego srebrne włosy spływały na rumiane policzki. Nie zmienił stylu, miał na sobie czarną koszulę z gorsetem i narzucony na ramiona płaszcz. Poczucie elegancji towarzyszyło mu nieodłącznie od szkoły średniej.
-Jesteś nową sąsiadką? Właśnie miałem wychodzić na spacer, ale proszę, wejdź.
Nagle poczułam ukłucie w sercu, czyżby nie był w stanie mnie rozpoznać?
-Wybacz, nie przedstawiłem się. Jestem...
Bardzo delikatnie ujął moją dłoń, by ją ucałować. Dokończyłam jego sentencję.
-Lysander. -powiedziałam nieśmiało z nadzieją, że i on mnie rozpozna.
Obruszył się puszczając moją dłoń.
-Isaure? Czyli nie śnię. Nie zapomniałaś mnie?
Wypowiedział moje imię niezwykle apatycznie, jakby nie dowierzał temu spotkaniu. Nie mogłam rozgryźć czy mój widok go radował.
-Jakże bym mogła. Ty... -przerwałam na chwilę, nie będąc pewna co powiedzieć. -Dobrze wyglądasz.
-Dziękuję, ty też.
Odwróciłam wzrok, dalej kołowało mi się w głowie.
Nie widziałam Lysandra od czasów naszego rozejścia się w liceum. Nasz związek był pełen romansu, pasowaliśmy do siebie. Niestety odległość nam nie sprzyjała i musieliśmy się rozejść. To była obupólna decyzja, a jednak odcisnęła na mnie duże piętno. Pozbierałam się po niej mimo woli, minęło w końcu całe sześć lat. Nigdy nie miałam okazji spytać chłopaka jak on się po tym wszystkim czuł, ale to nie był odpowiedni moment. Mimo wszystko cieszył mnie jego widok, choć nie umiałam określić dlaczego. W końcu to zamknięty rozdział, a teraz jesteśmy dorosłymi ludźmi. Kto wie, czy zza jego pleców nie wyjdzie zaraz piękna kobieta z gromadką dzieci.
Zakłopotana postanowiłam przerwać trwająca między nami od kilku sekund ciszę.
-Miło mi cię widzieć.
Znowu się zdenerwowałam, gdy dotarło do mnie jak głupia i błacha jest moja uwaga, ale co miałam zrobić? Rzucić mu się na szyję, czy uciec do domu i już nigdy nie zapukać do jego drzwi.
-Posłuchaj, jak mówiłem idę na spacer. Jeśli tylko masz ochotę - spojrzał mi w oczy błagalnie. - możesz się przejść ze mną. Chętnie usłyszę co u ciebie.
Kiwnęłam głową i podreptałam za nim w stronę ulicy.
Opowiadałam mu o moim dotychczasowym życiu, o przeprowadzce, o śmierci ciotki. W końcu udało mi się zapytać o niego.
-A jak u ciebie? Słyszałam w miasteczku akademickim o twojej przeprowadzce, ale nigdy nie przypuszczalam, że dom twoich rodziców... Tak bardzo odzwierciedlałby twoją osobowość. -chłopak zaśmiał się delikatnie na moje słowa.
-To nie jest dom w którym się wychowałem. Szczerze powiedziawszy dobrze czuję się na wsi, ale chyba potrzebowałem przewartościować swoje priorytety. Nie mogłem dłużej pozostać sentymentalny względem farmy rodziców i musiałem stworzyć azyl, w którym w pełni będę czuł się sobą. Więc odkupiłem ten budynek i go wyremontowałem.
Auć. Nowy, odmieniony Lysander trzymający się z dala od jakiejkolwiek egzaltacji. Melancholijność zawsze wydawała mi się jego nieodłączną cechą, więc ciężko mi było zrozumieć taki tok myślenia.
-A co z farmą rodziców? I, przepraszam że pytam, ale skoro stać cię było na taki dom... Sprzedałeś ją? - zapytałam przejęta.
To mogłoby oznaczać jakiś nowy rozdział w jego życiu i, cóż, życzę mu najlepszego, ale chyba nie do końca tak wyobrażałam go sobie w przyszłości.
ВЫ ЧИТАЕТЕ
『𝘗𝘳𝘻𝘦𝘻𝘯𝘢𝘤𝘻𝘦𝘯𝘪𝘦 ◦ 𝗦𝗹𝗼𝗱𝗸𝗶 𝗙𝗹𝗶𝗿𝘁 𝗔𝗟 𝗟𝗬𝗦𝗔𝗡𝗗𝗘𝗥 』
Любовные романыMłoda pisarka Isaure Chauvin wyjeżdża z dala od wielkomiejskiego zgiełku szukając ukojenia i inspiracji na malowniczej wsi. Nigdy nie przyszło by jej na myśl, że próba oddania się pracy nad najnowszym dziełem doprowadzi do przywołania owianej gorycz...
