Rozdział 4

68 13 36
                                    

Rain

Chociaż świetnie sobie radzę w kryzysowych sytuacjach, teraz czuję, jak mój puls gwałtownie przyspiesza i robię się zła. Robię głęboki wdech i staram się uspokoić, ale widok Judah, pobudzonego i rzucającego niewybredne komentarze powoduje, że ciężko mi nad sobą zapanować. Nie jestem przyzwyczajona, że ktoś mnie traktuje w taki sposób. Patrzę na niego chłodno i mam wielką ochotę zmazać mu z twarzy ten paskudny uśmieszek, którym mnie co chwila częstuje. Przypominam sobie, że aktualnie nie jestem w wojsku, a to nie jest mój rekrut i tylko to mnie powstrzymuje od ręcznego pokazania mu, co myślę na temat jego okropnego zachowania. Całe szczęście, Travis wziął na siebie rolę miłego gospodarza i zabawia mnie niezobowiązującą rozmową, co trochę studzi moje mordercze zapędy. Uśmiecham się do niego z wdzięcznością, ale tak naprawdę nie mam zielonego pojęcia, o czym do mnie mówi. Chrząkam i siadam prosto. Nie pozwolę, żeby jeden zarozumiały dupek, uważający się za ósmy cud świata, wyżywał się na mnie tylko dlatego, że tak zazwyczaj traktuje ludzi.

– Travis, Judah, wiecie po co tu jestem, prawda? – Postanawiam zacząć od czegoś prostego. Uśmiecham się zachęcająco, czekając na odpowiedź.

– Tak, masz nas ogarnąć – mruczy Travis i wywraca oczami. – Ale mówiłem ci już, to będzie raczej trudne, o ile w ogóle możliwe.

– Spokojnie, pozwól, że ja to ocenię – odpowiadam i słyszę parsknięcie.

Judah. Odwracam się w jego stronę i miażdżę go wzrokiem.

– No, oczywiście, ty to ocenisz, bo ty tutaj rządzisz! – warczy.

– Rozumiem, nie chcesz mnie tu...

– Dokładnie! Świetnie, że tak szybko to zrozumiałaś. – Wchodzi mi w słowo, błyskając zębami w drapieżnym uśmiechu. – Jak już stąd wyjdziesz, przekaż Richardowi, żeby się pierdolił i spokojnie wracaj do domu.

– Ale ja się nigdzie nie wybieram – mówię twardo i widzę, jak jego mina się zmienia. – Mam pewne zadania do wykonania, czy ci się to podoba, czy nie.

– Czyli jednak jesteś głupsza, niż wstępnie założyłem.

– Nie pozwalaj sobie.

– Bo co? – Wychyla się prowokacyjnie w moją stronę, a ja mam ochotę mu porządnie przyłożyć i żałuję, że nie mogę tego zrobić. A może mogę? Obiecuję sobie, że wieczorem dokładnie przeczytam kontrakt.

– Hej, hej! – Travis unosi ręce i przytrzymuje swojego kumpla w miejscu. – Spokojnie, bo się zaraz pobijecie.

– Nie martw się, nie biję kobiet i dla niej też nie zrobię wyjątku – burczy Judah.

– Ale z ciebie dżentelmen, no brawo, mamusia cię doprawdy świetnie wychowała! – Ten typ doprowadza mnie do białej gorączki. – Jakbyś jednak zmienił zdanie to proszę, radziłam sobie nie z takimi, jak ty.

– Mały, wojowniczy kucyk Pony, jak miło! – szydzi ze mnie, wybuchając paskudnym śmiechem, a ja wyobrażam sobie, co bym z nim zrobiła, gdybym mogła. Zdziwiłby się.

– Jezu, Judah, ustalmy coś wreszcie, a potem będziecie mogli dalej wymieniać się uprzejmościami! – Travis przerywa tę idiotyczną wymianę zdań, zanim zdążę się odezwać. – Jestem głodny, skacowany i naprawdę bardzo chciałbym się jeszcze położyć.

– Kurwa, ale z ciebie cienias! – Judah obrzuca go zdziwionym spojrzeniem. – Tak szybko się poddajesz? I co? Będziesz wstawał rano, kładł się po dobranocce, robił przebieżki po parku i grzecznie się zachowywał, bo ona tak ci powie?!

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jul 29, 2022 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Trash Boy (zostanie wydany)Where stories live. Discover now