• Let me go • Yandere!Kyle x Stan [South park]

× Rozdział IV ×

Jak gdyby nic, lekcje przebiegły normalnie. Dopiero gdy dzwonek przerwał monotonną lekcje, nagle rozległ się głośny krzyk. Cała chmara uczniów oraz kilka nauczycieli wybiegło z klas. Ich oczom ukazało się truchło. Blade jak ściana, z ranami otwartymi.
Stan od razu schował się za Kyle'a, obejmując go od tyłu. Czuł się bezpiecznie, ze względu na to że wokół nie było jego dziewczyny. Akurat, Kyle miał taki przywilej, że jego wybranek ufa mu bezgranicznie. Na korytarzu było słychać krzyki, jednak na zabójcy nie robiło to żadnego wrażenia. Nauczyciele tu pracujący próbowali uspokoić pozostałych, przerażonych i rozdrażnionych uczniów.

- Kyle.. - Chłopak który obejmował rudowłosego, zaczął bać się o swoje życie. Z pewnością nie tylko on.
- Aww.. spokojnie. Nie pozwolę żeby coś ci się stało. - Powiedział to bez wyrazu twarzy, oraz z pustymi wzrokiem. Wysoki chłopak złapał Stana za ręce i przytulił się do nich, lekko schylając głowę i czując zapach
rąk bruneta, uspokajał się. Jego zapach go uspokajał, cokolwiek co jest związane z jego przyjacielem.
Ledwo się powstrzymywał, aby powiedzieć do chłopaka za sobą "kochanie". Ale Kyle wiedział, że niedługo Stan będzie odpowiadał miłością.
Chłopak za psychopatą dosłownie schował się w niego, a ten odwrócił się i objął swojego ukochanego swoją bluzą.

×××

Resztę dnia szkolnego została spędzona na wzywaniu policji, szukaniu dowodów, szukaniu mordercy. Policja znalazła broń, wraz z odciskami palców dziewczyny Stana. Oskarżona broniła się spotkaniem z tym, któremu pomogła, ale uznali to po prostu za próbę zrzucania winy. Wyciągając wnioski, prawdziwy morderca został bezkarny, mogąc na zawsze zbliżyć się do swojego przyszłego chłopaka. Tak szczerze, dla Kyle'a brunet już był jego chłopakiem. Po prostu jego "chłopak" o tym jeszcze nie wiedział. Teraz, może być jego wszystkim. Ramieniem do wypłakania, obrońcą, oraz oczywiście mężem. Na tę myśli, sam się podniecał. Teraz Stan Marsh należy tylko do niego, prawda?