Księga I Rozdział 7 rój

22 1 0
                                    

Następnego dnia po krótkiej dyskusji, przy pięknych muralach z kobietami o dużych sercach (tak chodzi o cyce) uznaliśmy, że osiedlimy się tu na jakiś czas. Spędziliśmy na forcie 3 dni, zabijaliśmy pobliskie potwory, chroniliśmy rolnikow przed atakami demonicznych gagarów oraz ucząc się zaklęć z księgi którą znaleźliśmy w tym wspaniałym miejscu. Jako iż żaden z nas nie jest magiem, wiekszości zaklęć nie potrafiliśmy opanować. Powoli nadchodził czas opuszczenia fortu. W planach mieliśmy wyruszyć na północ w strone miasta o nazwie Oslork. Niedaleko od niego zauważone były agresywne olbrzymie pszczoły okradające ludzi.
-Powinniśmy wyruszać.- powiedział Daniooh zakładający swój miecz na pas.
- Zgadam się, wkońcu musimy dotrzeć do miasta przemysłu. To nasz główny cel, nie zapominajcie o tym.- odpowiedziałem mu.
- Więc w drogę!- krzyknał pinki wskakując na ramię Daniaah.
Naszczęście droga do miasta nie była zbyt długa i dość szybko nam zleciała. Musieliśmy tylko przemierzyć rzeke oraz mały pobliski las. Miasto Oslork było położone nad oceanem. Większość ludzi w nim żyła z połowów ryb. Gdy dotarliśmy na miejscę spytaliśmy się przechodnia co wie na temat wielkich pszczół atakujących ludzi.
-Pojawiają się przy zachodzie słońca. Kradną pożywienie po czym uciekają w stronę lasu. Raz mielismy bardzo mało zapasów więc pszczoły porwały kilka osób, ale głównie dzieci pewnie po to aby nakarmić swoją królową.- odpowiedział nam zwierzoludź. Miasto to należało do zwierzoludzi ale można było tu też spotkac inne rasy.
-A więc czekamy na zachód.-rzekł Daniooh.
-No ale mamy kupe wolnego czasu, jest dopiero po 13. -odpowiedział mu pinki
-Chodzmy się najebać!- zaproponował adi.
-Wiesz to chyba nie najlepszy pomysł, zwłaszcza na tą chwilę...- odowiedziałem mu spogladając na podśmiechującą się reszte gildii.
-Może dziwki?- spytał pinki
-TO JEST PLAN PIKONKU! -krzyknał adi.
-NIE
-NIE- jednogłośnie odpowiedzieliśmy z Daniem.
-Mamy ciekawsze wydatki takie jak jedzenie czy bronie, a aktualnie nie jesteśmy przy kasie.- dopowiedziałem.
Adi i pinki byli zanudzeni wiec uznali że zwiedzą miasto.
- Troche boje się puszczać ich samych.- powiedział Daniooh spoglądając na mnie.
- Tez no ale cóż.- odpowiedziałem.
Powoli nadchodzil zmrok. Slychac bylo swierszcze grajace w lesie, miasto wygladalo bardzo ladnie ze wzgledu na liczne kolorowe swiatla mieniace sie w oceanie.
-Znalazłeś ich gdzies? - Spytałem Daniaah podbiegającego do mnie.
-Nigdzie, bylem w jazdym burdelu i barze i chuj.- odpowiedzial wkurwiony.
-Musimy sobie poradzic w dwojke.- spojrzalem na niego mowiac.
Daniooh kiwnał głową. Po chwili usłyszelismy czyiś krzyk więc pobiegliśmy w jego strone. Zobaczylismy 2 duże pszczowły porywające dziecko. Daniooch szybko uderzył nogą w ziemię podbijając skały i uderzając w nie tylną częścią miecza aby rozjebac pszczoły.
-Nic ci nie jest?- spytał daniooh dziecka ktore szybko uciekło chowając się w domu. Nagle zobaczyliśmy kolejne pszczoły wlatujące już do lasu, więc zaczeliśmy je gonić. W lesie było ciemno, słyszeliśmy tylko szelest liści przez ktore przebijaliśmy się biegnąc za pszczołami oraz ich bzyk skrzydeł.
Dotarliśmy do opuszczonego domu na środku lasu.
-I co teraz?- spytał daniooh.
-no nie wiem no.- odpowiedziałem mu.- niby możemy się wjebać do środka ale to troche ryzykowne.
-Podpaliłbym to wszystko ale nie znam magii ognia.
-KURWA TO JEST MYŚL!- krzyknąłem wyjmując z sakwy książkę z zaklęciamy którą znaleźliśmy na forcie.
-Shymi nie...
-Masz lepszy pomysł? No właśnie nie.
Przejżałem szybko strony znajdując zaklęcia magii ognia.
-Dobra mam.- powiedziałem
Zaklęcie bylo 3 stopnia, ale żadne inne nie były opisane w tej książce wiec dużo mogło się odjebać.
Wypowiedziałem zaklęcie wykierowując ręką w dom z 3 palcami unoesionymi w góre.
-YOOOO udalo ci się!- krzyknął Daniooh patrzący na palący się dom.
Nagle cały las stanął w płomieniach.
-A jednak nie xD
Pszczoły zaczęły uciekać z domu. Rój zabrał ze sobą królową i xhciał z nia odlecieć, ale daniooh szybko zajebał im z kamieni swoja mocą miecza. Pszczoły upiściły swoją królową ktora nie była pszczołą tylko zaklinaczem. Spadając z nieba jebła łapami o ziemię natychmiastowo się podnosząc.
-Kim jesteś?- spytaliśmy się.
-Zaklinaczem bestii.- Odpowiedziała kobieca postać w czarnych długich włosach owinięta peleryną.
-Czemu opierdalasz ludzi?- krzyknał pytając ją Daniooh.
-Aby rosnąć w siłę. Czemu spaliliście las?-zapytała.
-Ouu... no bo
Nagle znalazła się metr przed namy wykopując nas w stronę płonącego lasu.
-Zakończmy już tą rozmowe.- powiedziała obracając się plecami w nazzą stronę. Pszczoły zaczęły arakować nas ze wszystkich stron, walka z nimi bylą upierdliza zwłaszcza że była nas dwójka.
-KURWA CZEMU ONI MUSIELI ZNIKNĄĆ!- krzyknął Daniooh.
- BardIej zastanawia mnie... ugh..co oni teraz odkurwiają!- odpowiedziałem mu przyjmując atak pszczoły.

-Jak myślisz adi co oni robią?-Wyjebane pikonku, ciesz się smakiem wódy! Jeszcze jeden kielich dawaj mordo

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

-Jak myślisz adi co oni robią?
-Wyjebane pikonku, ciesz się smakiem wódy! Jeszcze jeden kielich dawaj mordo.
-Dwa kielichy mordeczko. Dwa...

-JEBANY MALUCH I ŁYSOL.- powiedział Daniooh.
-Musimy zajebać tą laskę bo to nie będzie mieć końca.
-Masz rację, tylko problem jak się zbliżyć.- odpowiedział mi Daniooh.
-Użyje techniki żywiołu wody, aby odbić rójcatakujący nas wtedy do niej podbiegnę a ty mnie oslaniaj.
-Oki doki
Zamachnąłem mieczem wytwarzając fale mordując przy tym pare pszczół. Zacząłem nisko biec w stronę przywoływacza z mieczem zawieszonym nisko przy ziemi z ktorego wytwarzały się coraz większe fale wody. Nagle w odpowiednim momencie zrobiłem podskok z zamachniętym miechem i...

...i chuj.

Typiara odbiła moj atak wyciągając sztylet który mi wbiła w rękę kiedy leżałem sobie ogłuszony na ziemi wpatrując się w gwiazdy na niebie.
Daniooh był zajęty nakurwianiem pszczół więc nie mógł nic zrobić.
Myślałem że zaraz wbije mi sztylet w morde ale nagle wyjebało ją gdzieś.
Straciłem przytomność więc nic nie byłem w stanie zobaczyć. Ostatnia rzecz ktorą widziałem to kobieca postać patrząca na mnie chowająca włucznie za sobą.

Gildia SHMAT - OPOWIEŚCI KSIĘGA I  AHIRA Where stories live. Discover now