Księga I Rozdział 2 Gildia głośnych małp

51 6 0
                                    


Gildia głośnych małp nie byla najpotezniejszą gildią, ale to nam wystarczało abyśmy mogli nabrac sił razem z adim. No i oczywiscie z plebem. naszym dowódcą był mistrz Goryl ktory byl zwierzoludziem, potrafil on się przeistaczac w niewiarygodnie silnego goryla. Po jego boku stał jego pierworodny syn Peat, rowniez byl zwierzoludziem i potrafil się zmienic w kaimana czyli takiego mniejszego krokodyla. Bylo tez pare innych zbędnych postaci wiec jebac ich opis. Pewnego razu zaatakowalismy potwora lvl. 58, był to szkarłatny krokodyl. Jego leżem były podwodne lochy w jeziorze krokodyle oko.
-Wyruszajmy -rzekl przywodca gildii
-W DROGE- karzdy jednoglosnie odpowiedzial
Użylismy zaklęcia teleportacji aby znaleźć się na miejscu.
-Bryxie użyj zaklęcia oddychanis pod wodą- powiedział mistrz Goryl do naszego gildiowego maga.
Bryx powiedzial cos pod nosem po czym wskoczyl do wody. Uczucie oddychania pod wodą było dziwne lecz przyjemne, tak jakby płuca były wypełnione czymś. Pod wyspą na środku jeziora byl obrocony do gory nogami zamek, a w nim lochy. Mistrz Goryl dal nam sygnal ręczny, ze zblizamy się i mamy być czujni. Mieliśmy dość sporą gildię co mogło pójść nie tak?
Gdy weszliśmy do zamku zmierzyliśmy ku jego dole. Wchodząc do lochów każdy czuł niepokój. W rękach trzymałem swoją katane wykutą z wodnej stali, gdyby nagle coś mialo się wydarzyć.

-Świat w ktorym żyjemy jest dziwny.
-Nie jest dziwny, jest zaskakujący
-Niby w jaki sposób?
-Większość istot żyjących tu posiada różne zdolnosci, ten świat opiera się na magii
-Magii?
-Dokładnie tak, wszystko dzięki starożytnemu duchowi o imieniu arihiel który zapoczątkował życie na tej planecie. Podarował część swojej niezwykłej mocy pierwszym 2 istotom aby pomogły mu zbudować to wszystko co nas otacza.
- Chodzi o ducha światła i mroku?
-postać ze wapomnienia pokiwała głową i uśmiechnęła się potwierdzając
-Ale przeciez duch mroku jest zly, czemu stwórca dał mu moce?
- z początku był dobry, ale opętał go diabeł który chcial zniszczyć wszystko czego dokonał arihiel, zaczął tworzyć mroczne istoty które miały zamienić wszystko w nicość. A stwórca aby temu zapobiec udostępnił swoje moce dla każdej istoty aby mogły się chronić przed mrocznymi siłami.
-naprawde każdej?
-no większości... moce te nazywamy żywiołami. Pierwotne żywioły to ogień, woda, ziemia oraz wiatr, lecz czas mijał, a użytkownicy mocy Arihiela postanowili nadać im modyfikacjii co wpłynęło na rozwój miast, ostad, czy też bronii. Power system tego świata jest bardzo słabo znany a większosć istnień zgniłą i rozpętała wojny nadużywajac mocy stwórcy. Ale możliwe że kiedyś znajdzie się ktoś, kto odnajdzie Arihiela, aby mogł zapobiec rozpadku się swiata...

[Jedyne moje wspomnienie z dzieciństwa, szkoda że więcej sobie nie przy...]
-shymi naplecie niemyty- powiedzial plebo klepiac mnie w ramie. - jesteśmy już.
- Jedyne o co was prosze to nie dajcie się zabić, nasza gildia jest potężna, i razem zdziałamy wielkie rzeczy. MAŁPY DO BOJU!!!!- wykrzyczał Mistrz Goryl
Drzwi lochów się otworzyły, a cała nasza grupa licząca 26 członków weszła do środka.
-Długo na was czekałem- powiedział nieznany głos.
-Adi przygotuj się- powiedziałem mu
-adi kiwnął głową i podniósł gardę jako iż walczył wręcz.
Plebo walczył kataną, Peat toporem a mistrz Goryl przepotężnym prawie 2 metrowym mieczem dwułapnym.
- Kreosie dziś nastanie twój koniec- nieznajomy głos znów się odezwał
-wyłaź już i nie pierdol się w tańcu- odpowiedział mu Goryl
Nagle w cieniu ukazała się 4 metrowa postac z błyszczącymi na złoto oczami, zajebała obrót i każdego wypierdoliła na jakieś 8 metrów.
-kurwa- krzyknął adi
-odwróce jego uwage wtedy niech ktoś go zaatakuje- szepnął mistrz poczym pobiegł do krokodyla.
Udeżyłem swoją kataną o podłogę lochu i zacząłem biec w strone przeciwnika, gdy byłem już wystarczająco blisko...
-"asiestic"...
Szkarłatnemu ktokodylowi odleciała łapa, wypowiedziałem jedno z moich silniejszych zaklęc aby dodac boosta żywiołowi wody którym się posługuje walcząc moją kataną.
-Świetnie!- krzyknął mistrz
Krokodyl się wkurwił a łapa mu po 10 sekundach odrosła zw względu na magie krwi ktorą potrafił się posługiwać, nie był to łatwy przexiwnik. Adi podbiegł do niego razem z plebem. Każdy próbował zadać mu jakiekolwiek obrażenia lecz bezskutecznie.
-PEAT UWAŻAJ!
-HUH??- powiedział zdezorientowany syn Goryla-TATO NIEEEE!!!!!
Mistrz goryl się poświęcił aby ocslić syna przed ostrzem wykonanym z kamienia mroku, ktore jest w stanie zabijać duchy.
-TY SUKINSYNIE ZAPŁACISZ ZA TO!- wykrzyczał zdenerwowany cały w łzach peat który pod wplywem emocji prawie zamienił się już w kaimana. Nie potrafił on panować nad swoją mocą wiec byłaby nam nie tyle że zbędna ale przeszkadzałaby w walce.
- Kres swiata dobiegnie końca, nadchodzi nowa era!-wykrzyczal krokodyl nacierając na swoją twarz krew zmarlego ojca peat'a.
-BRYX TELEPORTUJ NAS STĄD SZYBKO!-krzyknął plebo
Bryx wypowiedzial zaklęcie psychiczne stopnia 5 ktore w stanie jest opanować tylko postac typu mag, aby nas przeniesc w inne miejsce. Zadziałało one niezbyt poprawnie ponieważ nieprzeniosło to wszystkich towazyszy. Przeżylo tylko 7 osób w tym ja, adi, plebo i peat. Nagle bryx upadł na ziemię ze względu na zbyt wielkie rany. No czyli zostało nas 6 xD
-I co zrobimy? - spytał adi
- to koniec gildii głośnych małp odpowiedział mu peat.
-ej ale nie wszystko stracone-powiedziałem
-koniec. moj stary nieżyje, ponad połowa gildii umarła. Rozwiązuje gildie głośnych małp. trzymajcie się chłopaki.- powiedział
-peat jakbyś chciał pogadać o tacie to mów, z chęcią ci pomoge...- chciałem go jakoś pocieszyć
- dzięki shymi ale idźcie już- odpowiedział po czym odeszliśmy w 3 z adim i plebem.
Powinniśmy stworzyć własną gildię co o tym myślicie chlopaki?
- myśle ze to będzie ciekawe- powiedział adi
- wiecie co, mam dość tego wszystkiego póki co- odpowiedział plebo - ale jakbyście kiedyś potrzebowali pomocy to znajdziemy się jakoś.
-czyli  idziemy w inne strony?- spytałem
- ta..., powodzenia shymi, adi trzymajcie się i uważajcie na kłopoty, fajnieby było spotkać was jeszcze zywych- dokończył po czym odszedł w strone miasta przemysłu.
-shymi, to musi się udać- powiedział mi adi
-huh?
-bo jak nie uda to prędzej czy później zginiemy przy potworach z wyższym lvl.
-moze i masz racje... potrzebujemy wiecej osób bo w 2 najsilniejsi nie będziemy.
-tag- odpowiedzial po czym zbiliśmy pione.

-Kres jest blisko- Arihiel


Gildia SHMAT - OPOWIEŚCI KSIĘGA I  AHIRA Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz