Prolog

44 3 0
                                    

Sokovia, wybuch, bomba Starka, martwi rodzice...
To był mój dzisiejszy koszmar, które mam już od kąd pamiętam.
Przetarłam rękoma twarz, wstałam z łóżka i poszłam do łazienki.
-Samantha ogarnij się masz już 25 lat a nadal masz koszmary jak 5-letnie dziecko- mówię stanowczo patrząc w lustro.
Dziś ubrałam pudrowy sweter i jasne jeansy.
- Co?! Za 10 minut ósma przecież ja się spóźnię- oznajmuje patrząc na zegarek.
Biorę torebkę i wybiegam z domu.

Wbiegam do autobusu, dosłownie chwilę przed tym jak drzwi się zamknęły, niestety nie było miejsc siedzących więc musiałam stać.
To dość nie komfortowe jak obok ciebie stoi jakiś człowiek i ociera się o ciebie, nie zwracam na to uwagi, ale wolała bym żeby tak nie było.

Stoję se i niemal zasypiam, tak samo jak jakiś typ koło mnie.
I nagle autobus mocniej za hamował i ten typ co zasypiał poleciał na mnie, a ja upadłam...
-Ał?- powiedziałam a on podał mi rękę i wstałam.
- o mateczko, przepraszam bardzo, nie chciałem-brunet zaczął się plątać we swoich słowach.
-już jest spoko,wybaczam ci- powiedziałam.
-jeszcze raz przepraszam- powiedział i lekko się uśmiechną.
Oddałam uśmiech i nie długo po tym wysiadłam na przystanku, a on za mną.
Whait czemu wysiada za mną, może ma tu pracę, albo może nadal myśli że mu nie wybaczyłam. Nikt tego nie wie...

~🌙✨~
Prolog liczy 225 słów, myślę że następne rodizaly będą dłuższe, postaram się żeby rodizaly pojawiały się dwa razy w tygodniu

W Imię Khonshu🌙Where stories live. Discover now